Martin Shkreli, człowiek, który stał się powszechnie znienawidzony po tym, jak w sierpniu tego roku podniósł ceny leku Daraprim, używanego przy leczeniu osób chorych na wirus HIV z 13,50 do 750 dolarów, został wczoraj aresztowany przez FBI za oszustwa finansowe.
Kariera 32-letniego Shkreliego wygląda jak typowy scenariusz amerykańskiego snu. Syn albańskich emigrantów, ciężko pracujących fizycznie i podejmujących dorywcze prace np. jako dozorcy, by utrzymać jego i trójkę jego rodzeństwa; dzieciństwo spędził w przepełnionym mieszkaniu w biednych rejonach Brooklynu. Jako dziecko szczególnie uzdolnione został przyjęty do elitarnego Hunter College High School na Manhattanie. Zapamiętany przez kolegów jako osobnik nieśmiały, grywający w szachy i przeglądający notowania giełdowe – nie ukończył szkoły, poświęcając się karierze w biznesie i pracy jako analityk finansowy w funduszy hedgingowym Cramer Berkowitz.
W 2007 roku Shkreli założył działającą w branży biotechnologii spółkę inwestycyjną MSMB, a w 2011 kompanię farmaceutyczną Retrophin, zajmującą się opracowywaniem leków na rzadkie choroby. Jego strategia biznesowa należała do szczególnie kontrowersyjnych – nabywał (często już nieużywane) leki na rzadkie choroby i drastycznie podnosił ich ceny. Jego działania, szczególnie odnośnie Daraprimu spotkały się z potępieniem nie tylko środowisk lekarskich ale i stały się przedmiotem kampanii wyborczej, ściągając na niego zgodną krytykę Berniego Sandersa, Hilary Clinton, a nawet Donalda Trumpa. Po zmasowanej krytyce zapowiedział obniżkę ceny leku, ale nie dotrzymał obietnicy.
Shkreli oskarżony jest o wprowadzanie w błąd inwestorów (którym obiecał dwucyfrowe zyski), lokujących swe pieniądze w jego firmie MSBM oraz spłacanie poniesionych przez nich strat przy wykorzystaniu funduszy firmy Retrophin. Firma ta zwolniła go na jesieni 2014 i oskarżyła o nieprawidłowości w prowadzeniu bilansów, żądając 65 milionów odszkodowania.
Okazało się, że Shkreli oszukiwał inwestorów w należącej do niego spółce MSMB. Podczas gdy MSMB notowała straty, Shkreli wypłacał rzekome „zyski” za pomocą pieniędzy ukradzionych z Retrophinu. Wieści o jego areszcie skłoniły Ellijah Cummings demokratkę zajmującą się w Izbie Reprezentantów nadzorem nad przemysłem farmaceutycznym do oświadczenia: „Pan Shkreli napełniał swoje kieszenie kosztem pacjentów, którzy desperacko potrzebowali swoich leków i powinien być sobą głęboko zawstydzony”.
Dopiero przestępstwa finansowe, a nie podniesienie ceny leku dla chorych na AIDS ściągnęły na Shkreliego problemy. Nieuzasadnione podnoszenie cen leków także jest w USA zabronione, jeśli udowodni tylko się że producent nie dokonał w leku znaczących ulepszeń. Jednak przeprowadzenie takiego dowodu jest niezwykle trudne i kosztowne. Shkreli, który bezczelnie bronił onegdaj podwyżki cen Daraprimu, twierdząc, że „Gdyby była firma, która sprzedaje Aston Martina po cenie roweru i gdybyśmy kupili tą firmę i podnieśli cenę do ceny Toyoty, nie sądzę by to było przestępstwo” – nie musiał się raczej obawiać aresztowania z tego powodu.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Od razu widać, że to Albańczyk, bo przecież
alba na to wskazuje. Wstretny białas podniósł ceny leków, których nie opłaca się produkować w wystaczającej ilości producentom. W kraju biznesu?