Antoni Macierewicz ze swoimi “bojówkami” czyli obroną terytorialną stał się rządowym trendsetterem. Co się bowiem okazuje? Że posiadać swoje zbrojne ramię – takie szyte na miarę – to chluba dla resortu. Mariusz Błaszczak pozazdrościł koledze z MON i hoduje sobie nową Übersłużbę, mającą kontrolować pozostałe służby. Bo swoim służbom minister nie ufa.
Dlatego też stworzył nowy, rządowy projekt ustawy, która ma powołać podległe mu Biuro Nadzoru Wewnętrznego. Takie CBA dla mundurowych. Dlaczego to pomysł sto razy bardziej niebezpieczny od nacjonalistów biegających po koszarach w kurtkach moro pod wodzą ministra Antoniego?
Bo to pierwszy krok do wprowadzenia państwa policyjnego, w którym formacje podlegające MSWiA chodzą na krótkim pasku Błaszczaka i jego agentów.
Szef MSW stwierdził, że musi mieć prawo do “autonomicznej” oceny pracy swoich podwładnych – będzie sprawdzał, czy funkcjonariusze nie biorą w łapę, czy nie popełniają nadużyć, czy wystarczająco żarliwie modlą się do św. Bezpieczeństwa. To idealne wprost narzędzie, aby pozbyć się ze służb każdego jednego niewygodnego dla resortu człowieka.
Błaszczak jest sprytny. Wszystko przewidział. Aby Biuro należycie spełniało swoją funkcję, na jej czele musi stać dyrektor powoływany przez niego samego. Taki, którego da się odwołać w jeden dzień, gdy z jakiegoś powodu “straci wiarygodność”. Wydaje się to pomysłem żywcem wyjętym z niepublikowanych prac Orwella, ale ma wszelkie szanse wejść w życie już za momencik. Nowelizacja „o niektórych uprawnieniach pracowników urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw wewnętrznych oraz funkcjonariuszy i pracowników urzędów nadzorowanych przez tego ministra oraz niektórych innych ustaw” jest na etapie uzgodnień międzyresortowych.
W tajemniczym Biurze, które na razie ma mieć 50 osób i systematycznie się rozrastać, pracować będą strażacy, strażnicy graniczni, policjanci i BOR-owcy. Ale uprawnienia dostaną większe od FBI. Zyskają dostęp do materiałów z kontroli operacyjnej postępowań prowadzonych przez policję i straż graniczną. Błaszczak stanie się de facto panem i władcą podsłuchów i podglądu maili. Pracownicy Biura będą mogli używać broni i środków przymusu bezpośredniego. Będą nagrywać z ukrycia w miejscach publicznych, używać fałszywych dokumentów w celach operacyjnych, zyskają dostęp do baz danych o obywatelach oraz do danych zebranych przez dostawców internetu i telefonii. Co jeszcze? Ach, będą mogli – uwaga! – “korzystać z pomocy innych służb, również za wynagrodzeniem”, dlatego “liczą na tzw. Sygnalistów, donoszących o nieprawidłowościach”.
Intryga fastrygowana pogrzebaczem? Może. Ale skuteczna. Błaszczak nie zamierza likwidować biur spraw wewnętrznych w policji i straży. Pozwoli im nadal działać, by trwało złudzenie niezależności. Pozwoli im łapać płotki. Jego Biuro – jak podkreśla – zajmować się będzie jedynie sprawami “ważnymi i o społecznym wydźwięku”.
A więc odliczamy. Groźne afery o zasięgu ogólnokrajowym w mundurówce wykryte za 3…2…1…
I jeszcze jedno: jeśli po 2 latach funkcjonowanie Biura zostanie zaopiniowane pozytywnie (przez rząd), podobne komórki powstaną, aby kontrolować pracę również służb podlegających pod inne resorty. Wielki Brat macha z oddali chusteczką.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Nie powiadajcie gupot!
W Singapurze, który do połowy lat 70 uchodził za stolicę korupcji w tamtym regionie, dopiero powołanie takiej służby, która nie podlega w zasadzie nikomu pozwoliło na przekształcenie tego miasta-państwa w bank tamtego regionu cieszący się dużym prestiżem, gdzie łapówkarstwo należy do ewenementów, a każdy urzędnik (mundurowy czy nie) może przez ową służbę być bez uprzedzenia skontrolowany i w razie wykrycia najdrobniejszych nieprawidłowości odesłany ,,na zieloną trawkę”. W dodatku tracąc uprawnienia emerytalne związane ze stanowiskiem.
I o ile Błaszczak chce stworzyć coś na podobieństwo organu działającego w Singapurze – to chwała mu za to.
A jeżeli nie – to inne służby bardzo szybko ,,wejdą w komitywę” z tym tworem i będzie jak dotychczas.
Bo przecież kolejne powoływanie różnych służb na dobrą sprawę niczego w tym kraju jaj nie zmieniło.
Mieszkasz w Singapurze?
GeStaPo też mogło wszystko