Aktor Piotr Zelt jest podejrzany z artykułu kodeksu karnego o sformułowanie pod adresem rzeczniczki prasowej polskiej Straży Granicznej. „Pani »rzecznik« Straży Granicznej, twarz bestialskich, bandyckich standardów państwa PiS”, brzmiał wpis Zelta na jednym z portali społecznościowych. Aktor jest teraz podejrzany o znieważenie i zniesławienie ppor. Anny Michalskiej.

Przeciętnie inteligentny człowiek wie, że rzecznik prasowy jest niczym innym jak ustami instytucji, która go na tym stanowisku postawiła. Mózg każe, usta się ruszają i wydają z siebie dokładnie to, co im polecono. Są rzecznicy gorsi i lepsi. Gorsi to ci, którzy ograniczają swa aktywność do oznajmienia oficjalnego komunikatu, po czym znikają za drzwiami swego biura, szczęśliwi, że nie muszą robić nic więcej, czyli przede wszystkim odpowiadać na pytania dociekliwych dziennikarz. Lepszy to ten (zazwyczaj były dziennikarz), który rozumie, że jego postawa, umiejętność rozmawiania z mediami, umiejętne podawaniu informacji, zależy wizerunek instytucji, której jest rzecznikiem.

Sprawdzianem jakości rzecznika prasowego jest sytuacja kryzysowa. Kiedy dziennikarze są natrętni, chamscy, niewychowani. Pytań nie owijają w ładne sformułowania, drążą, żądają precyzji, nie skąpią pytań z tezą, krzyczą. Wtedy rzecznik się sprawdza. Albo nie.

Przykładem tego ostatniego jest Anna Michalska, rzecznik prasowa Straży Granicznej. Jej twarz była jedna z najczęściej pokazywanych na ekranach telewizorów, gdy ludzie chcieli informacji. Przede wszystkim informacji. Otrzymywali cos zupełnie innego.

Gdy dziennikarze interesowali się losem „dzieci z Michałowa” (grupy dzieciaków i ich rodziców, wywiezionych przez funkcjonariuszy SG z powrotem na granice z Białorusią), nadgorliwość Anny Michalskiej w demonstrowaniu całkowitego braku empatii wobec uchodźców i imigrantów zwalała z nóg. Na pytanie dziennikarki „Gdzie są dzieci z Michałowa?” odpowiedziała tyleż arogancko, co niemądrze: „A po co pani ta informacja?” i odpowiedź ta doskonale ilustruje postawę Anny Michalskiej w trakcie kryzysu uchodźczego na granicy z Białorusią. Potem jeszcze było: „Jeśli będzie potrzeba, żołnierze i funkcjonariusze nie zawahają się użyć broni. Chcemy tego uniknąć, bo po drugiej stronie są cywile, ale jeśli będzie potrzeba, na pewno się nie zawahamy”. I kilka podobnych. To wystarczyło, by mieć silnie uzasadnione wrażenie, że p. Michalska w pełni utożsamia się z działaniami swojej firmy wobec ludzi, szukających w Polsce ratunku.

To prawda, są sytuacje, kiedy jakaś instytucja dokonuje rzeczy obrzydliwych, naruszających prawo i podstawowe zasady moralności. Rzecznik prasowy ma oczywiście pełne prawo podzielać haniebne poglądy i działania swojej instytucji. Musi jednak wówczas godzić się z ryzykiem, że negatywne emocje wobec instytucji spadną i na rzecznika prasowego, skoro wciąż firmuje swoją twarzą i ustami rzeczy godne potępienia. W przeciwnym wypadku rzecznik prasowy, jeśli chce zachować swoje człowieczeństwo powinien podać się do dymisji. Pani Michalska z tej możliwości nie skorzystała. Codziennie przeglądać sie w lustrze. Co mówi swojemu odbiciu?

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…