Statek ratowniczy ,,Open Arms” uratował w ten weekend życie prawie 150 uchodźców w strefie poszukiwawczo – ratowniczej (SAR) Malty. Wszystkim im groziła śmierć w wyjątkowo wzburzonych wodach Morza Śródziemnego.
W piątek wieczorem ,,Open Arms”, łódź ratunkowa obsługiwana przez hiszpańską organizację charytatywną o tej samej nazwie, zabrała z przeciekającego drewnianego statku 40 osób. Była wśród nich m. in.: kobieta z trzymiesięcznym dzieckiem oraz trójka nieletnich bez opieki. Następnego dnia załoga statku została zaalarmowana o kolejnej prowizorycznej ,,łodzi” przewożącej około 106 osób, także w strefie SAR Malty.
Jak miało się okazać, na pomoc im udało się przybyć dosłownie w ostatniej chwili. „Kilka minut po ewakuacji 106 osób na pełnym morzu, wraz z nadejściem burzy i fal sięgających czterech metrów, statek którym płynęli wywrócił się i zatonął” – napisano na Twitterze organizacji Open Arms. „Dzisiaj obudziliśmy się z 146 uratowanymi i wreszcie bezpiecznymi osobami na pokładzie” – zatweetowano w niedzielę.
Tego samego dnia rzeczniczka Open Arms poinformowała, że Malta odmówiła statkowi wyokrętowania uratowanych w którymkolwiek ze swoich portów, podczas gdy sytuacja pogodowa nie rokowała poprawy. Niedługo później udało się jednak uzyskać pozwolenie na to od władz włoskich, które zgodziły się na przybicie łodzi do brzegów Sycylii. Tak też się stało – w poniedziałkowy wieczór ,,Open Arms” z ocalonymi uchodźcami dotarł do Porto Empedocle, położonego na południu wyspy.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…