Polska Straż Graniczna „wstała z kolan” i Europejski Trybunał Praw Człowieka ma gdzieś. Nie po to nie wpuszczała Czeczena do Polski już 29 razy, żeby nie zrobić tego po raz kolejny, bo tak zarządziła jakaś instytucja europejska. Naszych dumnych strażników granicznych rozliczają ich dowódcy, a tych minister Błaszczak. Ministra Błaszczaka taki drobiazg, jak naruszenie przez Polskę przepisu konwencji o ochronie praw człowieka, nie obchodzi.

Obywatel Czeczenii, który 29 razy był nie wpuszczany do Polski zwrócił się w końcu do polskiej prawniczki. Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram została pełnomocnikiem człowieka starającego się o status uchodźcy w Polsce i 8 czerwca złożyła wniosek do Europejskiego Trybunały Praw Człowieka. Poprosiła w nim o wydanie tymczasowego zarządzenia powstrzymującego deportację. Odpowiedź nadeszła po 3 godzinach.

– Trybunał zdecydował, że polski rząd powinien wstrzymać się do 22 czerwca z zawróceniem na Białoruś tego mężczyzny. Chciał on złożyć na przejściu granicznym w Terespolu wniosek o udzielenie mu ochrony – powiedziała Onetowi prawniczka.

– To nie standardowa procedura. Interim measures wydaje się naprawdę bardzo rzadko, ponieważ jest to dosyć duża ingerencja we władztwo państwa. Decyzja zapadła w trzy godziny z prostego powodu. Uchodźcy jadący pociągiem do Terespola muszą od razu kupić bilet powrotny na pociąg, który jest zawsze o godz. 11.25. To wszystko znalazło się w tym wniosku i stąd taka szybka reakcja – kontynuowała Gregorczyk-Abram.

Tyle tylko, że gdy dzień później cudzoziemiec przedstawił polskim pogranicznikom dokument ETPC, a wcześniej jego pełnomocniczka poinformowała Straż Graniczną o procedurze i zarządzeniu Trybunału, to Czeczenowi zabrano kopię dokumentu i po raz kolejny został z polskiej granicy odesłany do Brześcia.

„Mimo tego że rząd polski miał obowiązek go przyjąć, nie zrobił tego. Cudzoziemiec został przeszukany, pytany o to, kto mu pomagał w sporządzeniu dokumentów, w jaki sposób znalazł adwokata i ile mu zapłacił”. Tak przedstawiono to w informacji Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych do którego trafiło zarządzenie Trybunału, łamania prawa międzynarodowego nie ma. Czeczen nie został przecież wydalony z Polski , bo wszak nie znajdował się jeszcze na jej terytorium. „Nie jest bowiem możliwe powstrzymanie się od wydalenia z terytorium państwa osoby, która w ogóle granicy tego państwa nie przekroczyła” – napisało biuro prasowe MSZ.

Niezastosowanie się do zarządzenia Trybunału narusza 34 artykuł konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Prawniczka Czeczena zapowiada powołanie się na ten przepis, co spowoduje, że na Polskę zostanie nałożona kara finansowa. Niestety, nie zapłacą jej ani pogranicznicy, ani ich przełożeni, ani nawet nikt z MSZ. Zapłaci je Skarb państwa, czyli my. Podatnicy.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Ojej! Skąd to zdziwienie. Przecież na tym polega „wolna Polska”, że wyrokami można sobie płaszcz podbić.

    1. Nie płaszcz, a kierezję i tylko wtedy, gdy się było w kompucie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…