Kiedy John Kasich w lipcu ubiegłego roku ogłosił, że zamierza przystąpić do wyścigu o Biały Dom, wielu komentatorów uśmiechało się z politowaniem. Nie brakowało opinii, że 63-letni gubernator stanu Ohio najlepsze lata kariery politycznej ma już za sobą. Wcześniej zasiadał przez sześć kadencji w Kongresie. Potem, od 2001 roku pracował jako ekspert w tubie propagandowej republikańskiej konserwy – telewizji Fox News. Złośliwi mówili, że Kasichowi najwyraźniej brakuje atencji w świetle kamer na szczeblu ogólnokrajowym, dlatego zamierza bawić się w kandydowanie. Sukcesu nie wróżył mu nikt. Wydawało się, że zakwalifikowanie do pierwszej debaty kandydatów republikańskich będzie szczytem jego możliwości. Tymczasem gubernator Ohio zaskoczył wszystkich. Obecnie trzyma w szachu cały republikański establishment, który widzi w nim ostatnią nadzieję na powstrzymanie Donalda Trumpa i Teda Cruza.

John Kasich najprawdopodobniej nie zostanie prezydentem USA. Nie będzie również rywalem Hillary Clinton w listopadowym boju o Biały Dom. Bardzo też możliwe, że dzisiejsza wygrana w Ohio będzie jego jedynym triumfem w prawyborczej kampanii. Na czym więc polega jego wyjątkowość? Wszystko rozbija się o przedziwny i radykalnie antydemokratyczny system wyłaniania kandydatów przez Partię Republikańską.

GOP (Grand Old Party – potoczne określenie Republikanów) ma za nic opinię swoich wyborców, którzy najbardziej sympatyzują z Trumpem i Cruzem. Patryjna arystokracja nie chce, aby któryś z nich otrzymał nominację i zrobi wszystko, by do tego nie doszło. Jeśli lud jest innego zdania, to trzeba zrobić wszystko, aby to nie do niego należało decydujące rozdanie. Dlatego establishment liczy, że żaden z kandydatów nie zbierze do końca prawyborów 1237 głosów elektorskich, potrzebnych do uzyskania prawa startu. Wówczas, po raz pierwszy od 1948 roku,  o wszystkim zadecyduje tzw. „sporna konwencja” (contested convention), czyli zgromadzenie wszystkich delegatów, którzy nie będą już musieli liczyć się z wolą swoich wyborców. Tam będzie można spokojnie przepchnąć kandydata namaszczonego przez elitę.

Zadaniem Johna Kasicha jest więc odebranie Trumpowi i Cruzowi możliwie jak największej liczby głosów. Szanse na to są spore, gdyż do końca pozostało już tylko 21 stanów, a lider stawki – Donald Trump, zdobył dopiero poparcie połowy wymaganej liczby delegatów. Jest jednak mało prawdopodobne, by establishment odwdzięczył się Kasichowi nominacją. Wśród faworytów są wymieniane dwa nazwiska: Jeb Bush i Marco Rubio. Ten drugi właśnie został zdemolowany przez Trumpa na Florydzie i z podkulonym ogonem wycofał się z wyścigu. Jest jednak pupilkiem ważnych ludzi, a więc jego szanse są ciągle spore.

265 milionów dolarów – tyle zebrali łącznie na potrzeby swoich kampanii kandydaci Republikanów. Kampania toczy się już ponad pół roku, pochłaniając ogromne środki i uwagę rzeszy obywateli. To wszystko nie będzie miało jednak żadnego znaczenia, jeśli o tym, kto będzie reprezentował GOP w starciu z Clinton zadecyduje konwencja partyjna. A to tylko jeden z wielu absurdów ponoć „najbardziej demokratycznego państwa na świecie”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania Peowców, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo Peowca niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby Kodziarze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało KOD w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo PO nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie bili gdy jeszcze na marszach KODu kwiczałem.

  2. W Ameryce jest najszersza „wolność”, tam można wygłaszać wszelkie głupoty, nawet przestępcze czy obsesje chorych. To bardzo przypomna Polskę, gdyż narcystyczna Kaczka może wzywać do nienawiści, księża poniżać i nikt ich nie ściga. W Europie jak naprzykład w Niemczech, takie zachowania podpadają pod ustawę o delegelizacji takich partii, jak to ostanio mieliśmy w przypadku skrajnej prawicy. W niemczech nasz Pis zdelegalizowano za sianie nienawiści i propagowanie totalitaryzmu. Tak więc w Unii jest większa kontrola pilująca wartości demokratycznych i mniejsze przyzwolenie na łamanie prawa, albo wygłaszanie ewidentych szaleństw przez kaftaniarzy racjonalizowanych że to wolność. Fajnie by było gdyby i u nas była taka kontrola, bo sekty pisowskiej by nie było i karani wreszcie politycy za swoje przestępcze wypowiedzi. Bo takich klinicznych oszołomów to tylko kij wychowa. Tak więc my mamy problem i Ameryka ma problem, bo wolność to nie anarchia ani swawola a my i Ameryka te pojęcia mylimy.

    1. Antypolskie chore Peowskie bydło szaleje z nienawiści, a skończy z rozprutymi bebechami, bo PO to jest skrajna swołocz antypolska, byli KORowcy co za Bolka ganiali polaków i tak ciągle będzie odpuszczane? Ja nawet sobie przyniosłam imadło z piwnicy eleganckie, bo jak szybko będzie zdychał Peowiec to by była litość, a tak powolutku łeb dokręce. Zaczeli z pis wojować z tymi złodziejami i debilami bo pis, to sama nie kradnie i nnym kraśc nie dajom i trzeba wyrżnąć ta watache PO.

  3. Ależ to czysta demokracją! Wy lewaki niczego nie rozumiecie, nie wolno dopuścić aby prezydentem został sowiecki agent!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …