Szwecja, której neutralność jest wieloletnią polityczną tradycją, zdecydowała się otworzyć dla żołnierzy NATO. Usprawiedliwieniem jest – jak zwykle – zagrożenie ze strony Rosji.
Szwedzki parlament zatwierdził „umowę o wsparciu państwa przyjmującego”. To akt prawny, który w praktyce daje NATO możliwość skorzystania ze szwedzkiego terytorium. W razie potrzeby natowskie siły szybkiego reagowania mają prawo wejść na ziemie Szwecji oraz przeprowadzać tam manewry. Szwedzkie ministerstwo obrony tłumaczy ten bezprecedensowy krok „rosnącym zagrożeniem ze strony Rosji”, choć sytuacja w relacjach szwedzko-rosyjskich nie zmienia się od długiego czasu. Owszem, ministerstwo przyznało, że uważa atak ze strony Rosji za „mało prawdopodobny”, ale to nie przeszkadza w praktyce stać się jednym z członków struktury NATO.
Jest oczywiste, że Rosja – tak jak zresztą zapowiada – nie jest zainteresowana eskalacją napięcia, jest jednak gotowa odpowiedzieć działaniami odwetowymi. Niemiecka gazeta „Deutsche Wirtschafts Nachrichten”, na którą powołuje się Sputnik Polska, uważa, że Szwecja wysyła „sygnał-straszak”, choć Moskwa nie zamierza nikomu grozić.
Niezależnie od oceny faktów, rezultatem przyjętego przez szwedzki parlament aktu prawnego, napięcie w Europie oficjalnie weszło na wyższy poziom.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
A Big White Brader zaciera łapki i liczy, ile to się zarobi na nowych czołgach czy samolotach. Bo wszystko przez tych wrednych Ruskich.