W gąszczu doniesień ze szczytu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos mogła umknąć wypowiedź Donalda Trumpa dla telewizji CNBC. A prezydent USA zasugerował nie mniej nie więcej, jak cięcia programów socjalnych Medicare, Medicaid i Social Security.

Trump ma już na koncie rekordowe obniżki podatków, na których skorzystał wyłącznie biznes i klasa wyższa. Teraz, jeśli jego słowa nie są przelotną myślą, zamierza iść dalej.

Jak wynika z opublikowanej na stronie telewizji pełnej transkrypcji wywiadu, amerykański prezydent wychodzi z założenia, że programy socjalne będą mogły być „ruszone” (a więc raczej nie rozbudowane), bo Stany Zjednoczone czeka „ogromny wzrost”. W takiej sytuacji wydatki na cele społeczne można w przekonaniu Trumpa ciąć.

– Wzrost będzie niewiarygodny. I w odpowiednim momencie spojrzymy na nie [programy socjalne – przyp. MKF] – mówi Trump.

Dziennikarz Joe Kernen przypomina Trumpowi, że w przeszłości ten obiecywał nie robić nic z Medicare. Było to w okresie, gdy Trump był jeszcze tylko republikańskim kandydatem na prezydenta. Prezydent-miliarder kontynuuje jednak rozprawianie o wzroście gospodarczym i chwali się, że bezrobocie we wszystkich największych grupach rasowych i etnicznych w USA osiągnęło historycznie niskie poziomy.

Słowa Trumpa szybko spotkały się z reakcją amerykańskich działaczy lewicowych i równościowych.

Profesor Robert Reich, były wykładowca Berkeley, twórca Inequality Media, organizacji nagłaśniającej problem nierówności społecznych i przedstawiającej możliwości ich redukowania, napisał na Twitterze, że Trump realizuje od dawna opracowany plan. W interesie oligarchii najpierw tnie się podatki dla korporacji i bogaczy, potem doprowadza do wielkiego deficytu, a następnie wzywa do obniżki wydatków na cele socjalne.

Z kolei Richard Fiesta, kierujący organizacją upominającą się o prawa amerykańskich seniorów i seniorek, Sojuszem Emerytowanych Amerykanów, zauważył wyjątkową ironię sytuacji: Trump przyznał się do swoich planów krótko po tym, gdy w Davos spędzał czas w towarzystwie innych miliarderów. – Miliarderzy z Davos mogą nie rozumieć znaczenia Social Security i Medicare, ale miliony Amerykanów zależnych od programów dotyczących zdrowia i emerytury, na które pracowali przez całe życie rozumieją to – podsumował w rozmowie z portalem Telesur.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. I u nas wierzą ciągle w te same liberalne bzdury. Jeszcze młodym mózgi sprali indywidualizmem. Każdy rzekomo teraz pracuje na siebie (faktycznie raczej na swojego szefa).
    Samozatrudnienie w USA to 6.3% całości, na komunistycznej Kubie jest już 2x wyższe na poziomie 12%.
    Ja akurat jestem za wolnością gospodarczą, więc jestem socjalistą.

    1. Warto pamiętać, że Kuba nijak ma się do USA, bo przedsiębiorczość na Kubie napędza turystyka, która ma większy udział niż w gospodarce amerykańskiej. Analogicznie na polskim podwórku można by porównać miasto wojewódzkie i małą wioskę turystyczną. W tej drugiej będzie wielokrotnie wyższa, bo każdy w miarę możliwości – choćby tylko w sezonie – chwyta się łatwego pieniądza z wynajmu pokoi, gastronomii, rozrywki itp.

      Natomiast gdyby porównywać gospodarki o zbliżonym profilu, to kluczem byłby poziom rozwoju gospodarczego. Nie bez powodu odsetek firm jest z nim ujemnie skorelowany i np. w Singapurze i Luksemburgu spadł do zaledwie ok. 2-3%.

    2. „Kuba nijak ma się do USA, bo przedsiębiorczość na Kubie napędza turystyka”
      No dobra, to samozatrudnienie w Wenezueli jest na poziomie 35% >:)
      Generalnie samozatrudniony rozumie się szerzej, bardziej jako osoba mająca wpływ na kierowanie przedsiębiorstwem – faktycznie samozatrudnieni, osoby w spółkach i pracownicy spółdzielni pracy. Zakładając, iż socjalizm doprowadzi do powstania dużej liczby spółdzielni pracy to samozatrudnienie będzie wtedy wysokie. To jest naturalne następstwo.

      Ktoś kto wynajmie na sezon pokój raczej nie trafia na listę samozatrudnionych, jako iż jest to tylko dodatek. Właściciel restauracji już tak, przy czym znów, restauracja o własności spółdzielczej zwielokrotni liczbę samozatrudnionych w stosunku do typowo biznesu prywatnego.

      „poziom rozwoju gospodarczego” – co to tak faktycznie oznacza? PKB? PKB per capita? Ani jedno ani drugie nie mówi wiele o tym, jak żyje zwykły obywatel. Nadużywanie tego terminu to granie w liberalne gierki, ale dobra, może tutaj niepotrzebnie się czepiam.

      „odsetek firm” – co w stosunku do czego? Nie przeglądałem tych danych i nie wiem jak są mierzone. Jakby towarzysz mi odpowiedział byłbym wdzięczny.

    3. @Adrian, wyszukiwarka Google udostępnia dane z Global Enterpreuership Monitor, w których zawarto pozycję pt. „established buissness ownership rate” dla osób od 18. do 64. roku życia. Jeśli dobrze pamiętam, to rekordzistą z objętego badaniem grona państw jest Uganda z odsetkiem na poziomie prawie 36%, co absolutnie nie dziwi, bo niski poziom rozwoju gospodarczego = niewielka koncentracja kapitału (Marks się kłania).

      Zgadzam się, że spółdzielczość zawyża wspomniany odsetek, ale z drugiej strony nie należy przeceniać jej udziału w gospodarce. Nawet ChRL od początku poprzedniej dekady do ostatniego roku objętego badaniem (2018) zjechała z wysokich ~12% do ledwo powyżej 3%.

      Fakt, że PKB per capita nie mówi o poziomie życia, ale nie taki jest cel tego wskaźnika, bo to nie HDI. Głównym zarzutem do PKB może być różnica w stosunku do PNB i związana z nią fikcja rozwoju np. rajów podatkowych, które błyskawicznie mogą stracić nawet 20-30% całej gospodarki jak to bywało w czasie ostatniego kryzysu.

    4. Moje dane dotyczące samozatrudnienia doszukamy się wpisując najprostszą możliwą frazę: „self-employment rate”. W danych które się pojawią samozatrudnienie liczone jest jak pisałem powyżej:
      – osoby faktycznie samozatrudnione,
      – osoby w spółkach,
      – spółdzielcy pracy.

      Nie ja to wymyśliłem, ale dzięki temu, spółdzielnie produkcyjne, pobijają współczynnik samozatrudnienia, co można wykorzystać w debacie z liberałami.

      Twój wskaźnik, „Global Enterpreuership Monitor”, będzie zliczał tylko biznes, który na rynku funkcjonuje już jakiś czas: fraza „established buissness” mówi wszystko. Ciekawe jaki mają czas trwania na rynku? Ciekawe czy zliczają spółdzielców w tych danych. Jak będę miał czas to obczaję.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…