Anna Grodzka zdecydowała się złożyć legitymację członkowską swojego dotychczasowego ugrupowania. Oznacza to, że Zieloni stracili najbardziej rozpoznawalną postać.
Grodzka poinformowała o swojej decyzji we wtorek wieczorem na Twitterze. „Inaczej, niż obecni przewodniczący, postrzegam działania Partii Zieloni, podejmowane często jednoosobowo i zakulisowo, utrudniające stworzenie wspólnej listy lewicowych inicjatyw na zbliżające się wybory parlamentarne” – czytamy w oświadczeniu. Posłanka w rozmowie ze Strajk.eu przyznała, że spory wpływ na jej decyzję miała wypowiedź anonimowego członka Zielonych dla tygodnika „Polityka”, który w tekście „Razem, ale osobno” Anny Dąbrowskiej zaatakował niedawno powstałą partię „Razem”, zarzucając jej liderom pozorowanie braku przywództwa i demokratycznego trybu działania w celu ukrycia istnienia wewnątrzpartyjnej „grupy trzymającej władzy”. – To była kropla, która przelała czarę goryczy. Jestem zwolenniczką łączenia lewicy, nie dzielenia – powiedziała Grodzka. Polityczka wyjaśnia również, że do decyzji skłoniły ja „zakulisowe, nieszczere i nieotwarte” działania obecnego kierownictwa partii.
Członkowie Zielonych z ubolewaniem wypowiadają się na temat decyzji Anny Grodzkiej. – Odejście posłanki to duża strata dla Zielonych, ale też dla samej Grodzkiej, która w pewnym sensie odrzuciła zaplecze polityczne – mówi Bogumił Kolmasiak, wieloletni członek władz partii, który pokusił się również o krótkie podsumowanie wpływu Anny Grodzkiej na rozwój jego ugrupowania. – Z jednej strony dzięki Grodzkiej Zieloni zyskali widoczność i szansę na prezentację swoich postulatów szerokiej publiczności, z drugiej jest start w wyborach prezydenckich obnażył nieskuteczność organizacyjną partii i sprawił, że idea samodzielnego budowania zielonego projektu została odesłana do lamusa – analizuje Kolmasiak. Inny, chcący zachować anonimowość członek Zielonych przyznaje, że utrata czołowej działaczki jest poważnym problemem dla partii w bardzo trudnym dla niej momencie. – W ostatnich miesiącach nasze terenowe struktury opuściło kilka fajnych osób. Teraz, kiedy nie będzie z nami Ani, mogę odejść kolejne. Wierzę jednak, że uda nam się podnieść – powiedział.
Anna Grodzka była członkinią partii Zielonych od 2014 roku. Trzy lata wcześniej startowała w wyborach parlamentarnych z list Ruchu Palikota. Z powodzeniem. Uzyskała mandat poselski w okręgu krakowskim. Wiosną 2015 roku została kandydatką Zielonych i lewicy społecznej w wyborach prezydenckich. Jej komitetowi nie udało się jednak zebrać 100 tys. podpisów wymaganych do zarejestrowania kandydatury.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Warto dodać, że Grodzka (?) odeszł(a), ponieważ Zieloni zebrali 20 (słownie: dwadzieścia głosów). A mieli zebrać jeszcze 99 tysięcy 980 głosów więcej.
„Biorąc po uwagę, że dużą część członków Razem stanowią rozłamowcy z Zielonych” – Duża część? Uwierz mi, Zieloni nigdy nie byli tak liczni XD
Od kiedy Grodzka tak kocha Razem? Nie została przewodniczącą Zielonych m. in. z powodu jej ciągot do SLD. Nie zdziwmy się, jeśli będzie jedynką Razem ;)
Zdecyduj się. To w końcu ciągnie ją do SLD czy do Razem.
Nie wiem, kto miałby tworzyć „grupę trzymającą władzę” w Razem. Natomiast krążą pogłoski, że ostro przelicytowali w negocjowaniu wspólnej listy wyborczej z Zielonymi i RSS. Biorąc po uwagę, że dużą część członków Razem stanowią rozłamowcy z Zielonych, trudno o brak napięć (nawet jeśli skrywanych w imię „ratujmy, co się da”). Czy w tej sytuacji rzeczywiście największym problemem jest jakaś wypowiedź dla „Polityki”?
Zresztą oficjalne powody odejścia podane przez Grodzką brzmią mało wiarygodnie. Podejrzewam, że w grę wchodzi raczej urażona duma po tym, jak Zieloni wybrali na współprzewodniczącą swoją wieloletnią działaczkę zamiast spadochroniarki z Twojego Ruchu.
SLD, RP, Zieloni… a teraz co, Razem ?