Zorganizowana pod naszym patronatem wyjątkowa debata przedwyborcza dwóch lewic pozwoliła odejść od personalnych animozji na rzecz merytoryki.
To było pierwsze i jak dotąd jedyne podczas bieżącej kampanii starcie kandydatów dwóch lewicowych formacji, które zdołały zebrać podpisy, a co za tym idzie – wystawić listy wyborcze we wszystkich okręgach. W Świetlicy KULTuralnej na warszawskich Kabatach reprezentantami Zjednoczonej Lewicy byli: wybitna karnistka i specjalistka od praw człowieka prof. Monika Płatek, działaczka LGBT Małgorzata Rawińska, pielęgniarka Małgorzata Szostek oraz Krzysztof Iszkowski, socjolog. Partia Razem wystawiła swojego głównego prawnika – Piotra Barczaka, Macieja Roleckiego, pracownika korporacji oraz socjolożkę i byłą członkinię Krytyki Politycznej – Dorotę Olko.
Pomiędzy adwersarzami trudno było dostrzec fundamentalne różnice – zarówno na gruncie ideologicznym jak i w obszarze propozycji ekonomiczno-społecznych. Rozbieżności dotyczyły raczej tego w jaki sposób, z kim i jakimi środkami realizować będą konkretne cele polityczne. Dyskusja przebiegała w atmosferze życzliwości, jakiej próżno szukać w mediach głównego nurtu. Organizatorzy postanowili odejść od powszechnie stosowanej konwencji sztywnego ograniczania czasu wypowiedzi do kilkudziesięciu sekund, dając w ten sposób możliwość udzielania wyczerpujących odpowiedzi uczestnikom starcia.
Debata była rzeczowa, jednak poziom merytoryczny – zważywszy, że dyskutowali kandydaci na polityków – daleki był niestety od zadowalającego. Paneliści nie byli w stanie wyjść poza ograny kod językowy, używany zazwyczaj w mediach mainstreamowych. „Trzeba zmieniać mentalność społeczeństwa” – przekonywał Krzysztof Iszkowski (ZLew). – „To jak się zarządza procesami w państwie można optymalizować” – odpowiadał Maciej Rolecki (Razem).
Należy odnotować, że w ferworze dyskusji wyszły na światło dzienne braki u przedstawicieli obu komitetów. Przyparci do muru Razemowcy nie umieli podać prawidłowej liczby osób, płacących obecnie podatki w drugim progu. Małgorzata Szostek ze ZL recytowała zaś program wyborczy z przyniesionej na spotkanie ulotki. Z obu stron padły propozycje podwyższenia podatku dochodowego CIT, lecz żadne z ugrupowań nie potrafiło wskazać, na ile będzie to korzystne dla budżetu.
W trakcie debaty Krzysztof Iszkowski (ZLew) stwierdził, że Polska powinna prowadzić „lewicową politykę” i obecnie największym wyzwaniem dla działaczy jest przekonanie społeczeństwa do tej idei, gdyż – jak zauważył – rozwój polskiej gospodarki z korzyścią dla większości społeczeństwa nie może się odbywać drogą wolnorynkową w sytuacji, gdy nie ma żadnych możliwości formowania się klasy średniej. Według byłego działacza Twojego Ruchu i współtwórcy programu tego ugrupowania, obecne pokolenie, pogrążone w niewoli wieloletnich kredytów i niestabilnych form zatrudnienia, pozbawione jest jakichkolwiek szans awansu społecznego. Dlatego zdaniem Iszkowskiego – wcześniej liberała, obecnie socjaldemokraty – zadaniem państwa powinna być ingerencja w gospodarkę i zapewnianie warunków do rozwoju społecznego.
Piotr Barczak (Razem) ocenił program swojej formacji jako „klasycznie socjaldemokratyczny”. – Nie jest to żadna wiedza tajemna, lecz absolutny kanon wśród europejskich ugrupowań lewicowych – przekonywał. Jego zdaniem niezbędny jest udział państwa w gospodarce, w kreowaniu zasobów mieszkaniowych i zapewnianiu świadczeń socjalnych gwarantujących bezpieczeństwo ekonomiczne obywateli. Barczak zwrócił również uwagę na rażącą dysproporcję w uprawieniach i sprawności działania dwóch organów kontrolnych – Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Państwowej Inspekcji Pracy. – Wolny rynek i konkurencja są znakomicie chronione, przedsiębiorcy również. W przeciwieństwie do pracowników. Efektywność działania PiP jest znikoma – przekonywał prawnik Partii Razem.
Podczas dyskusji poświęconej opiece zdrowotnej, paneliści jednogłośnie twierdzili, że system służby zdrowia powinien byś finansowany z pieniędzy publicznych. Monika Płatek zauważyła jednak, że większą wagę powinno się przywiązywać do promowania zdrowego trybu życia oraz badań profikaktycznych, a także ograniczyć niepokojąco wysoki poziom stresu w społeczeństwie. Kandydatka ZL na senatora podsumowała, że wolałaby, aby państwo nie dotowało leków dla starszych ludzi, lecz przeznaczało większe fundusze na miejsca takie jak świetlice osiedlowe czy klubu seniora, gdzie tworzą się więzi społeczne, a staruszkowie „mogą ze sobą pogadać i poczuć się dobrze”.
Według Doroty Olko palącym problemem jest zastępowanie wykwalifikowanych specjalistów młodymi lekarzami, którzy wykonują swoje obowiązki w ramach bezpłatnych praktyk, bądź zatrudniani są na umowach śmieciowych. Z kandydatką Razem z okręgu siedleckiego zgodziła się Małgorzata Rawińska (ZLew), według której oprócz niestabilnych form zatrudnienia i manipulacji przy zatrudnianiu specjalistów, największą bolączką systemu jest absurdalna niekiedy alokacja zasobów w ramach NFZ – a w szczególności brak możliwości przesuwania środków w ramach poszczególnych sektorów funduszu. Jako przykład podała coroczne przeznaczanie określonej kwoty na pomoc pacjentom pogryzionym przez aligatory.
Dyskusja na temat systemu podatkowego ukazała natomiast pewne różnice pomiędzy przedstawicielami ZLew i Razem. Krzysztof Iszkowski skrytykował postulat wprowadzenia 75 proc. progu podatku dochodowego, argumentując, że poza znaczeniem propagandowym, przynosi on niewielkie korzyści budżetowe. – Podatek od osób fizycznych to nie jest efektywny sposób na zwiększenie dochodów państwa. Należy zwiększyć ściągalność CIT – przekonywał Iszkowski. Jego zdaniem sprawą kluczową jest opodatkowanie dochodu z kapitału: CIT i podatki antytransferowe powinny być sferą zainteresowania partii lewicowych. Piotr Barczak poddał natomiast krytyce pomysł ZL, zakładający nałożenie podatku katastralnego na właścicieli nieruchomości o wartości powyżej 5 mln zł. – Takich domów jest w Polsce może kilkadziesiąt, wpływy będą minimalne, znacznie niższe od tych z 75 proc. podatku dochodowego, który pan Iszkowski krytykuje – stwierdził Barczak.
Temperatura debaty wzrosła, gdy prowadzący otworzył wątek dotyczący tajnych baz amerykańskich służb na polskim terytorium. – Zrobię wszystko żeby doszło do procesu osób odpowiedzialnych za więzienia CIA w Polsce – zadeklarowała Monika Płatek, która zauważyła również, że haniebny proceder w mazurskim lesie miał miejsce przy braku jakiejkolwiek reakcji ze strony „społeczeństwa obywatelskiego”. Jej zdaniem osoby odpowiedzialne za proceder winny mieć zagwarantowane prawo do sprawiedliwego procesu. W słowach nie przebierała natomiast Małgorzata Rawińska (ZLew): „Leszek Miller jest po prostu idiotą” – powiedziała w odpowiedzi na pytanie o skandaliczne żarty szefa SLD w kwestii stosowania tortur wobec więźniów obozu w Kiejkutach.
Podczas serii pytań od publiczności głos zabrał m.in. Ryszard Straus – członek partii Zieloni, otwarcie deklarujący poparcie dla komitetu wyborczego Razem. Jego zdaniem zarówno Zjednoczona Lewica, jak i Razem nie prezentują konsekwentnego lewicowego programu. – Jeśli tak dalej pójdzie, to wyjadę do Poronina i sam założę własną socjalistyczną partię „na lewo od Razem” – powiedział Straus, za co otrzymał największą tego wieczoru owację publiczności.
Piątkowa debata z pewnością pokazała, że przed lewicą jeszcze długi marsz. Obie formacje – zarówno Razem jak i Zjednoczona Lewica mają już zręby politycznego programu, który można określić jako zbliżony do europejskiej socjaldemokracji, jednak członkowie i członkinie tych stronnictw muszą jeszcze położyć wielkie starania w obszarze zarówno edukacji politycznej jak i komunkacji. Cieszy jednak, że przedstawiciele obu komitetów przyznają, że kwestie takie jak służba zdrowia, mieszkalnictwo czy warunki zatrudnienia są priorytetowymi i to wokół nich będą się ogniskować działania lewicy w najbliższych latach. Być może przed nami kres postpolitycznej biesiady (i żenady) oraz blairowskiego złudzenia, że lewica powinna bezwarunkowo zaakceptować wolnorynkową religię, skupiając się jedynie na sprawnym administrowaniu społeczeństwem i realizacji tzw. postulatów obyczajowych.
BRICS jest sukcesem
Pamiętamy wszyscy znakomity film w reżyserii Juliusza Machulskiego „Szwadron” …
Zamiast potępiać autora, można tylko wyrazić uznanie, że trafnie wskazal na brak spójności lewicy. Wprawdzie nie zmieni to już wyniku wyborow, ale warto zastanowić się, na tle mieszanie spraw obyczajowych i walki klasowej idzie w parze. Safona z Lesbos i Platon jakoś z Marksem i Engelsem? No, może po ostatnik rewelacjach o Griszce Zinowjewie i szykowaniu rewolucji październikowej we dwóch w szałasie w Razliwie to jeszcze jakiś argument. W sumie jednak to nie to, raczej material na zgrywy, niż tworzenie poważnego ruchu lewicowego. Zastanawiać powinno nikłe poparcie lewicy wśród młodzieży i ludzi z wyższym wyksztalceniem. To czarna niedziela dla czerwonego sztandaru i jeszcze 25 października. W starym stylu wtedy padl symboliczny wystrzal z Aurory, a wczoraj niesymbolicznie na własne życzenie, zawierając koalicje z prowokatorem, padła lewica. Ot, co!
razem mnie uwiodło,głosuję z nadzieją…
PRECZ Z PiSdzielcami, POpaprańcami i !!!!!!!!!Won !!!!!!!!!1
Rzeczowa debata, życzliwość, a tu proszę znowu ZLew. Czy to jest naprawdę rzetelne dziennikarstwo?
Bo to jakiś antylewicowy nazista pisał.
Fakt, rzetelniejszy komentator użyłby jakiegoś bardziej adekwatnego określenia – SLDowska gnojówka czy też szambo SLD. Widocznie był pod wpływem dominującej życzliwości i nie chciał psuć atmosfery faktami…
Inna polityka jest możliwa, doprawdy?