Współczuję Filipowi Chajzerowi utraty syna. Mimo iż od wypadku samochodowego, w którym zginął mały Maksymilian minęły już dwa lata, to pamięć i ból związany z tym wydarzeniem są z pewnością nadal żywe. To niewyobrażalna tragedia, po której trudno zachować spójność współrzędnych rzeczywistości, przejść do porządku dziennego, a tym bardziej – radzić sobie z negatywnymi bodźcami, przywołującymi ból po odejściu bliskiej osoby. Jest to trudne, nawet jeśli jest się dziennikarzem-celebrytą, dla którego najlepsza opieki terapeutycznej jest w zasięgu ręki. Uważam też, że bezsprzeczną podłością i kompletnym wynaturzeniem jest wykorzystywanie tragedii przez internetowych śmieszków, upajanie się językiem okrucieństwa i licytacja na najbardziej bolesną formę żartu z chłopca i cierpienia jego rodziców.
Przypomnijmy, że dziennikarz zaapelował o pomoc w ustaleniu tożsamości administratora fejsbukowej strony Satyra Polityczna. „Z góry dziękuję za dane personalne oraz teleadresowe gnoja, który odpowiada za tego mema. Z wielką przyjemnością odwiedzę go w domu a szczegółową relację z odwiedzin zamieszczę na fb. Zapraszam na priv. Wystarczy tylko podp*** tę k*** w słusznej sprawie” – napisał na swoim profilu. Wkrótce wiedział już, kim jest człowiek, który zamieścił treści szydzące ze śmierci jego syna. Jego dane opublikował na Facebooku.
Żaden ból i żaden afekt nie dają jednak Filipowi Chajzerowi prawa do samowolnego wymierzania kary. Człowiek, który z premedytacją, upajając się przekonaniem o bezkarności, złamał zasady współżycia społecznego, nadal jest objęty ochroną prawną. Demokratyczne państwo prawo nie może tolerować zemsty, w żadnym wypadku. Jego obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa i ochrona przed odruchami emocji pokrzywdzonych czy oburzonych, takimi jak lincz. Dlatego też o ile zachowanie Chajzera jest dla mnie zrozumiałe na poziomie emocje i sam nie jestem przekonany czy byłbym w stanie zracjonalizować własny gniew w podobnej sytuacji, to jako obywatel oczekuje natychmiastowej reakcji państwa na akt przemocy, którego dziennikarz się dopuścił.
Zachowanie Chajzera z pewnością spotka się z poklaskiem części polskiego społeczeństwa. Niestety, koczowniczo-plemienne reakcje wciąż są na tych ziemiach żywe i obowiązujące. Pokazała to sprawa ataków na bary kebab na początku tego roku, kiedy bandy nacjonalistycznych troglodytów w odruchu zemsty za śmierć „swojego” próbowały wymierzać „sprawiedliwość” przypadkowym sprzedawcom. Unaoczniają to zawołania do publicznych egzekucji na pedofilach, którym odmawia się jakichkolwiek ludzkich praw. W tym przypadku powielenie takiego schematu jest szczególnie szkodliwe, gdyż mamy do czynienia z osobą publiczną, stanowiącą z całą pewnością wzór postępowania dla milionów obywateli. Reakcją na hejt na Facebooku nie może być nawoływanie do wymierzenia sprawiedliwości przez rozwścieczony tłum. Powinniśmy w tym momencie wyraźnie to zaakcentować i w trosce o dobro wspólne oraz ład społeczny oczekiwać, że Filip Chajzer poniesie konsekwencje swojej zabawy w szeryfa.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Masz rację. Państwo powinno zareagować. Na przykład zdejmując z takich kanalii ochronę prawną.
Chajzer tylko podpisał dzieło, którego autor o tym zapomniał.
Ciekaw jestem czy byłabyćtsak bardzo ,,za” gdyby sprawa dotyczyła Ciebie osobiście.
W sieci może się zdarzyć, że zadrzesz z jakimś kretynem-celebrytą i będziesz później mieć z tego tytułu niezasłużone nieprzyjemności.
Jedyną drogą jaką powinien się był udać Chajzer jest droga policyjno-sądowa.
A obecnie – to jego policja i prokuratura powinny pogonić za opublikowanie danych prawnie chronionych. A wyrok powinien być zdecydowanie surowszy niż w przypadku jakiegoś chłystka z Psiej Wólki. Zasada jest prosta – ktoś taki jak Chajzer posiada pełną świadomość tego, że popełnia przestępstwo, licząc jednocześnie na to, że pozycja w mediach ochroni go przed odpowiedzialnością.
No pasaran!!!!!
Szkoda, ze empatia Chajzera dziala tylko w jednym kierunku. On sam jakos nie ma problemu z ponizaniem zwyklych ludzi spotkanych na ulicy. Ludzi, ktorzy nie maja jak sie bronic.