Stołeczna Rada PO chce, by Rada Warszawy odwołała się do sądu w sprawie zmiany nazw dwóch warszawskich ulic.
Rada z kolei zajmie się tym najprawdopodobniej w najbliższy czwartek. To reakcja na kolejną kontrowersyjną zmianę nazw ulic Armii Ludowej na Lecha Kaczyńskiego i Dąbrowszczaków na Borysa Sawinkowa (rosyjski polityk i terrorysta). Zmiana ta, to skutek decyzji wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery (PiS), który w sprawie przemianowania wspomnianych ulic wydał tzw. zarządzenie zastępcze, które zobowiązuje Ratusz do zmiany nazwy wskazanych ulic.
– To symboliczne zakończenie epoki, która powinna być już dawno zakończona – wyjaśniał Sipiera. Wojewoda wskazał w swojej decyzji 47 nazw ulic, które w najbliższej przyszłości muszą zniknąć z tabliczek na murach i zostać zastąpione nowymi, które nowa władza uznała za dozwolone. Platforma Obywatelska zdecydowała jednak, że walkę ze zmianą nazw, podjętą zresztą bez konsultacji z mieszkańcami tych rejonów, rozpocznie od wspomnianych dwóch arterii, prawdopodobnie dlatego, że ta zmiana wywołuje najwięcej kontrowersji i sporów.
Klub radnych PO wyraził swoje oburzenie działaniami wojewody.
– Na najbliższej sesji rady miasta klub PO będzie składał projekty uchwał dotyczące odwołania się od zarządzenia wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Rada rozpatrzy te projekty na sesji w czwartek – powiedział lider warszawskich radnych PO Jarosław Szostakowski. Z wypowiedzi radnego można wywnioskować, że w Platformie Obywatelskiej najgłębsze oburzenie wywołuje próba budowania „kultu Lecha Kaczyńskiego”.
Oczywiście, PO nie przeszkadza sama zmiana nazw wielu warszawskich ulic, idea dekomunizacji i pisowska polityka historyczna. Chodzi tylko o doraźną walkę polityczną z PiS, w której wszelkie chwyty są dozwolone.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie pomnę już kiedy, ale na pewno w naszym kraju tez kiedyś była szał zmiany nazw (ale nie za śp. komuny) i wtedy w jakimś mieście wymyślono dla ułatwienia dodawanie do nazw przymiotnika „były”. Proste, łatwe i tanie rozwiązanie. A gdy już kaczyzm zdechnie, a durnego IPeeNa szlag trafi to to „były” się zamaluje i znów będzie normalnie.
Piękny podział przestrzeni – sam Escher by się nie powstydził! I dopokąd będziemy (my, en grosse) wstydzili się Bieruta i Dzierżyńskiego, dotąd tak będzie.