16.10.2018 minęła 40 rocznica wyboru Karola Wojtyły na papieża. Jan Paweł II sprawował swój urząd niebywale długo – prawie 27 lat. W Polsce mimo skandali – wielorakich, wielopłaszczyznowych, tragicznych w swych wymiarze – targających Watykan w czasie tego pontyfikatu (o których wraz z upływem czasu mówił coraz donośniej świat) zawsze było cicho. I ta zmowa serwilistycznego, uniżonego, poddańczego milczenia trwa nadal. Rocznica wyboru Polaka, jak również projekcja filmu „Kler”, tego stanowiska także nie przełamała.
Zakonserwowanie ultra-konserwatywnej, niemal montanistycznej, żywcem wziętej z „epoki Piusów” wizji Kościoła w Polsce jest dziełem właśnie Karola Wojtyły, spuścizną tego pontyfikatu. Z wszelkimi wynaturzeniami, dziwami rodem ze Średniowiecza, pańskością i monarszym stosunkiem do świata i ludzi. Uosabiają to rzesze duchownych takich jak o. Tadeusz Rydzyk, abp Sławoj Leszek Głódź, abp Marek Jędraszewski, ks. Dariusz Oko, abp Juliusz Paetz. Przykładów rozpasania pomniejszych kapłanów nie warto nawet wspominać. Wszyscy oni powołują się na autorytet „umiłowanego Ojca Świętego”, wyniesionego na ołtarze (czyli będącego wzorcem osobowego postępowania dla ludu bożego), Jana Pawła.
Spójrzmy jednak inaczej na pontyfikat Wojtyły, z perspektywy światowych trendów, które dziś przewalają się przez świat. To triumf konserwatyzmu, autorytaryzmu, plemiennie pojmowanego tradycjonalizmu, przed-soborowej zachowawczości, paternalizmu i kontrreformacyjnej kazuistyki. A także nienawiści do tego co postępowe i lewicowe. Do tego nieskrywany antykomunizm – do idei i ludzi z tym myśleniem związanych. Sam papież może tego nie wyrażał ex cathedra, ale interpretacje jego dokumentów, egzegeza jego wystąpień i całe przesłanie jego pontyfikatu nie pozostawia złudzeń.
Nikt nie stara się nawet powiązać w analizach i debatach triumfu konserwatywnego i neoliberalnego modelu życia w dzisiejszym świecie ze spuścizną tego pontyfikatu. Pacyfikacja podczas niezliczonych pielgrzymek zrewoltowanych nastrojów społecznych, przesłanie o konieczności niesienia swego krzyża w ziemskiej egzystencji jest jednoznacznym przekazem i zgodą na panujące stosunki społeczne. Władztwo kapitału, ponadnarodowych koncernów, neoliberalnego porządku, amerykańskiej hegemonii w post-bipolarnym świecie.
Pontyfikat Karola Wojtyły trzeba rozpatrywać właśnie w kontekście tego konserwatywnego, zachowawczego zwrotu, jaki dokonał się w końcu lat 70. XX wieku w kilku miejscach na świecie.
To esencja autorytaryzmu, paternalistycznego podporządkowania i hierarchicznego bezruchu.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …