Myśliwy z Podlasia, skazany za rozwieszanie w Puszczy Knyszyńskiej połaci mięsa naszpikowanych haczykami wędkarskimi, wniósł apelację od wyroku. Czuje się pokrzywdzony przez sąd.
Co więcej, zażądał uniewinnienia oraz zwrotu fotopułapki.
Na przełomie lutego i marca 2016 przypadkowy spacerowicz odkrył na terenie puszczy porozwieszane mięso z haczykami oraz kotwiczkami wędkarskimi, ewidentnie pozostawione tam, aby zadać cierpienie dzikim zwierzętom, które skuszą się na posiłek. W pobliżu znaleziono fotopułapkę. Po przeprowadzeniu śledztwa Straż Leśna wskazała winowajcę – był to myśliwy z Sokółki.
Mężczyzna stanął przed sądem. Od początku nie przyznawał się do winy, dlatego proces trwał ponad rok. Był poszlakowy. Przesądziły zeznania świadków oraz nagranie ze sklepu wędkarskiego w Sokółce, w którym widziano oskarżonego kilka dni przed dokonaniem przerażającego znaleziska. Kupował właśnie zapas ponad stu haczyków i kotwiczek.
– Ta wizyta w sklepie, zarejestrowanie kupna wielu haczyków, a potem ich odkrycie w mięsie zawieszonym na drzewie, łącznie z innymi dowodami, tworzy nierozerwalny ciąg poszlak. To oskarżony jest odpowiedzialny za przygotowanie tej pułapki na drzewie – mówił w październiku białostocki sędzia Marek Rymarski. – Wiele drapieżników mogło ponieść bardzo bolesną, okrutną śmierć, decydując się na zjedzenie tego mięsa z haczykami. Myśliwi szczycą się tym, że ich działalność, jeden z najstarszych rodzajów aktywności ludzkiej, to nie bezmyślne zabijanie, ale to przede wszystkim ochrona zwierząt. Pan podkreślał, że jest pan zaangażowanym myśliwym, a jednocześnie pan sprzeniewierzył się etyce tego zajęcia – powiedział, wymierzając oskarżonemu karę: pół roku więzienia w zawieszeniu, 2-letni zakaz posiadania zwierząt, 5-letni zakaz udziału w polowaniach, a także 5 tys. zł nawiązki na rzecz schroniska dla zwierząt w Białymstoku. Uznał, że myśliwy ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad dzikimi zwierzętami, i że jest to haniebne, iż sąd musi uświadamiać skazanego, że zwierzę jest żywą istotą czującą ból.
Jednak sprawa pójdzie dalej – do sądu apelacyjnego. Adwokat mężczyzny podkreśla, że myśliwy czuje się pokrzywdzony i uważa, że nie został należycie wysłuchany, a także, iż rzekomo zignorowano dowody świadczące na jego korzyść. Żąda również zwrotu fotopułapki. Obecnie oczekuje na ustalenie terminu rozprawy.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Bydlak pójdzie wolno i jeszcze z odszkodowaniem,
szczególnie kiedy sprawę poprowadzi sędzia w rodzaju tej gwiazdy od sprawy Dryjańskiej.