Myśliwy z Podlasia, skazany za rozwieszanie w Puszczy Knyszyńskiej połaci mięsa naszpikowanych haczykami wędkarskimi, wniósł apelację od wyroku. Czuje się pokrzywdzony przez sąd.

fot. wikimedia commons

Co więcej, zażądał uniewinnienia oraz zwrotu fotopułapki.

Na przełomie lutego i marca 2016 przypadkowy spacerowicz odkrył na terenie puszczy porozwieszane mięso z haczykami oraz kotwiczkami wędkarskimi, ewidentnie pozostawione tam, aby zadać cierpienie dzikim zwierzętom, które skuszą się na posiłek. W pobliżu znaleziono fotopułapkę. Po przeprowadzeniu śledztwa Straż Leśna wskazała winowajcę – był to myśliwy z Sokółki.

Mężczyzna stanął przed sądem. Od początku nie przyznawał się do winy, dlatego proces trwał ponad rok. Był poszlakowy. Przesądziły zeznania świadków oraz nagranie ze sklepu wędkarskiego w Sokółce, w którym widziano oskarżonego kilka dni przed dokonaniem przerażającego znaleziska. Kupował właśnie zapas ponad stu haczyków i kotwiczek.

– Ta wizyta w sklepie, zarejestrowanie kupna wielu haczyków, a potem ich odkrycie w mięsie zawieszonym na drzewie, łącznie z innymi dowodami, tworzy nierozerwalny ciąg poszlak. To oskarżony jest odpowiedzialny za przygotowanie tej pułapki na drzewie – mówił w październiku białostocki sędzia Marek Rymarski. – Wiele drapieżników mogło ponieść bardzo bolesną, okrutną śmierć, decydując się na zjedzenie tego mięsa z haczykami. Myśliwi szczycą się tym, że ich działalność, jeden z najstarszych rodzajów aktywności ludzkiej, to nie bezmyślne zabijanie, ale to przede wszystkim ochrona zwierząt. Pan podkreślał, że jest pan zaangażowanym myśliwym, a jednocześnie pan sprzeniewierzył się etyce tego zajęcia – powiedział, wymierzając oskarżonemu karę: pół roku więzienia w zawieszeniu, 2-letni zakaz posiadania zwierząt, 5-letni zakaz udziału w polowaniach, a także 5 tys. zł nawiązki na rzecz schroniska dla zwierząt w Białymstoku. Uznał, że myśliwy ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad dzikimi zwierzętami, i że jest to haniebne, iż sąd musi uświadamiać skazanego, że zwierzę jest żywą istotą czującą ból.

Jednak sprawa pójdzie dalej – do sądu apelacyjnego. Adwokat mężczyzny podkreśla, że myśliwy czuje się pokrzywdzony i uważa, że nie został należycie wysłuchany, a także, iż rzekomo zignorowano dowody świadczące na jego korzyść. Żąda również zwrotu fotopułapki. Obecnie oczekuje na ustalenie terminu rozprawy.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bydlak pójdzie wolno i jeszcze z odszkodowaniem,
    szczególnie kiedy sprawę poprowadzi sędzia w rodzaju tej gwiazdy od sprawy Dryjańskiej.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…