5,35 zł brutto za godzinę zarabiają pracownicy ochrony na UŁ. Problem w tym, że firma, która ich zatrudnia, spełniła wszystkie warunki przetargu, więc władze uczelni nie mają pomysłu na to, jak zaradzić problemowi wyzysku.
Ochroniarze z UŁ pracują w trybie 12-godzinnych zmian. Mimo, że wykonują swoje obowiązki w wyznaczonym miejscu, z ustalonym grafikiem, to podstawą ich zatrudnienia nie jest umowa o pracę, lecz śmieciowa umowa zlecenie. Za dzień pracy otrzymują na rękę 40 złotych. Większość z nich to emeryci i renciści.
Przetarg na zapewnienie usług ochrony osób i mienia na uniwersytecie wygrała we wrześniu ubiegłego roku firma Atos z Łodzi. Z publicznych pieniędzy na konto prywatnej firmy w ciągu 22 miesięcy spłynie prawie 10 mln złotych. Przedsiębiorstwo, działając zgodnie z etyką polskiej szkoły biznesu próbuje maksymalizować swój zysk kosztem pracowników, wykorzystując ich trudną sytuację życiową (niskie emerytury czy inne świadczenia) i małe szansę na znalezienie innego zatrudnienia.
190 godzin – tyle w miesiącu przepracowują osoby zatrudnione przez Atos na UŁ. 1016 – taką śmieszną kwotę otrzymują za swoją pracę. Skandal? Według władzy uczelni – niekoniecznie. Przedstawiciele uniwersytetu tłumaczą, że są zmuszeni do wyboru najtańszej oferty w przetargu z powodów oszczędności. – Uniwersytet Łódzki jest jednostką sektora finansów publicznych i jest zobowiązany przepisami prawa do zachowywania dyscypliny finansowej – tłumaczy Tomasz Boruszczak, rzecznik prasowy uczelni.
Atos broni się, tłumacząc, że głodowe stawki, które proponuje pracownikom, są konsekwencją ustawy o zamówieniach publicznych. Firma twierdzi, że mogłaby zatrudniać pracowników zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy, jednak wówczas cena usługi wzrosłaby o połowę, a przetarg zostałby wygrany przez konkurencję, które z pewnością zapewniłaby tańszą siłę roboczą. „Przetarg na UŁ nie odbiegał od innych, a problem dotyczy całego rynku branży ochrony i niestety firmy muszą dokonywać wyboru: obniżają cenę bądź wypadają z branży” – czytamy w liście firmy do łódzkiej GW.
Instytucja publiczna ogłaszająca przetarg może dołączyć do jego warunków tzw. klauzulę społeczną, gwarantującą zatrudnionym przez kontraktora pracownikom stabilne warunki zatrudnienia i płace na przyzwoitym poziomie. Władze UŁ nie zdecydowały się jednak na takie rozwiązanie, uznając, ze od praw pracowniczych ważniejsze są oszczędności.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Może ktoś mi wyjaśnić jaki przepis zabrania uczelniom zatrudnić bezpośrednio sprzątaczki i dozorców?
Dokladnie o to samo chcialam zapytac…Pewnie zaraz okaze sie, ze gdyby samodzielnie zatrudniali, byloby drozej…niz 10 mln rocznie.