5,35 zł brutto za godzinę zarabiają pracownicy ochrony na UŁ. Problem w tym, że firma, która ich zatrudnia, spełniła wszystkie warunki przetargu, więc władze uczelni nie mają pomysłu na to, jak zaradzić problemowi wyzysku.

Uniwersytet Łódzki przymyka oko na wyzysk / wikipedia commons
Uniwersytet Łódzki przymyka oko na wyzysk / wikipedia commons

Ochroniarze z UŁ pracują w trybie 12-godzinnych zmian. Mimo, że wykonują swoje obowiązki w wyznaczonym miejscu, z ustalonym grafikiem, to podstawą ich zatrudnienia nie jest umowa o pracę, lecz śmieciowa umowa zlecenie. Za dzień pracy otrzymują na rękę 40 złotych. Większość z nich to emeryci i renciści.

Przetarg na zapewnienie usług ochrony osób i mienia na uniwersytecie wygrała we wrześniu ubiegłego roku firma Atos z Łodzi. Z publicznych pieniędzy na konto prywatnej firmy w ciągu 22 miesięcy spłynie prawie 10 mln złotych. Przedsiębiorstwo, działając zgodnie z etyką polskiej szkoły biznesu próbuje maksymalizować swój zysk kosztem pracowników, wykorzystując ich trudną sytuację życiową (niskie emerytury czy inne świadczenia) i małe szansę na znalezienie innego zatrudnienia.

190 godzin – tyle w miesiącu przepracowują osoby zatrudnione przez Atos na UŁ. 1016 – taką śmieszną kwotę otrzymują za swoją pracę. Skandal? Według władzy uczelni – niekoniecznie. Przedstawiciele uniwersytetu tłumaczą, że są zmuszeni do wyboru najtańszej oferty w przetargu z powodów oszczędności.  – Uniwersytet Łódzki jest jednostką sektora finansów publicznych i jest zobowiązany przepisami prawa do zachowywania dyscypliny finansowej – tłumaczy Tomasz Boruszczak, rzecznik prasowy uczelni.

Atos broni się, tłumacząc, że głodowe stawki, które proponuje pracownikom, są konsekwencją ustawy o zamówieniach publicznych. Firma twierdzi, że mogłaby zatrudniać pracowników zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy, jednak wówczas cena usługi wzrosłaby o połowę, a przetarg zostałby wygrany przez konkurencję, które z pewnością zapewniłaby tańszą siłę roboczą. „Przetarg na UŁ nie odbiegał od innych, a problem dotyczy całego rynku branży ochrony i niestety firmy muszą dokonywać wyboru: obniżają cenę bądź wypadają z branży” – czytamy w liście firmy do łódzkiej GW.

Instytucja publiczna ogłaszająca przetarg może dołączyć do jego warunków tzw. klauzulę społeczną, gwarantującą zatrudnionym przez kontraktora pracownikom stabilne warunki zatrudnienia i płace na przyzwoitym poziomie. Władze UŁ nie zdecydowały się jednak na takie rozwiązanie, uznając, ze od praw pracowniczych ważniejsze są oszczędności.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Może ktoś mi wyjaśnić jaki przepis zabrania uczelniom zatrudnić bezpośrednio sprzątaczki i dozorców?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…