Rzecz miała miejsce w Wielkiej Brytanii, w Newcastle-under-Lyme. Troje autochtonów rzuciło się z pięściami na mężczyznę i jego narzeczoną, wykrzykując antypolskie wyzwiska.
To najzwyczajnieszny w świecie akt przemocy na uchodźcy ekonomicznym. Słowak Milan Panacek siedział ze swoją partnerką w pubie „The Rigger”, gdy został zaatakowany przez 46-letniego Seana Pickerilla, jego żonę Judith oraz 47-letniego Paula Clarke’a. Napastników rozsierdziła koszulka, którą miał na sobie Słowak – widniało na niej logo neonazistowskiej organizacji Blood and Honour. Formacja wywodząca się z Wielkiej Brytanii, rozprzestrzeniła się na kilkanaście krajów, w tym na Polskę. Najwyraźniej polski „oddział” radzi sobie na tyle sprawnie, że przypadkowi obserwatorzy firmowej koszulki natychmiast skojarzyli, że należy ona do mieszkańca kraju nad Wisłą. Nie pomogły tłumaczenia, że mężczyzna pochodzi z sąsiadującej z Polską Słowacji.
Napastnicy wykrzykiwali antypolskie i antynazistowskie hasła, kazali Panackowi „wracać skąd przyszedł”. Bójka szybko przeniosła się na zewnątrz pubu. W sumie włączyło się w nią 8 osób. Wstrząsu mózgu doznała Brytyjka, wieloletnia partnerka Panacka. On sam ma złamany nos. Atakujący nie przestali go bić nawet po przyjeździe policji.
Cała trójka została skazana na rok pozbawienia wolności. Sprawcy byli już wcześniej karani. Sąd wyraził przekonanie, że sprawa jest szokująca zarówno ze względu na motyw, jak i na wiek napastników. Mają oni już bowiem dzieci i wnuki. Z tej anegdoty nasuwa się wniosek, że nacjonalizm i neonazistowskie odwołania są w Polsce tak popularne, że kojarzą się z nią jednoznacznie. Z drugiej strony dobrze świadczy o Brytyjczykach uczulenie na neonazistowskie akcenty, choć niekoniecznie musi się ono manifestować burdą z udziałem przypadkowych osób.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„…akt przemocy na uchodźcy ekonomicznym”
Czy autor aby na pewno jest zdrowy?
Zobaczmy, co o sprawie pisze Gazeta.pl: „Poszło o koszulkę, którą miał na sobie Panacek [ten Słowak]. Znajdował się na niej cytat w języku hiszpańskim nawiązujący do hiszpańskiej wojny domowej. Jeden z NAPASTNIKÓW miał z kolei na sobie koszulkę z grafiką neonazistowskiej organizacji Blood and Honour (ang. Krew i Honor)”. Wy piszecie: “Napastników rozsierdziła koszulka, którą MIAŁ NA SOBIE SŁOWAK– widniało na niej logo neonazistowskiej organizacji Blood and Honour”. To kto w końcu, do cholery, nosił tą koszulkę? Napadnięty czy napastnik? A oto fragment oryginalnego tekstu pochodzący ze strony serwisu The Stoke Sentinel (http://www.stokesentinel.co.uk/Grandparents-jailed-Nazi-salutes-gang-attack/story-28228366-detail/story.html): „Sean Pickerill’s [autochton] top bore the logo 'Blood and Honour – England’, while Clarke’s [również tubylec] had the brand 'One True Saxon’.
Mr Panacek’s shirt had a quote in Spanish relating to the country’s civil war.” Dlaczego kłamiecie, ja się pytam? Usuniecie mój post czy odpowiecie, cwaniaczki?