„PiS zakaże nam masturbacji”, „Bijcie na alarm” – to podstawowe reakcje na wieść, że grupa posłów PiS ma plan, aby majstrować przy dostępie do pornografii. Plan jest głupi, jednak obrona przemysłu pornograficznego i traktowanie dostępu do filmów dla dorosłych jako podstawowego prawa obywatelskiego – chyba jeszcze głupszy.
Pornografia nigdy nie była tak brutalna jak dzisiaj, a jednocześnie – nigdy nie była tak powszechnie dostępna dla wszystkich, łącznie z dziećmi. Według badań Gemiusa z br. na strony pornograficzne przynajmniej raz w miesiącu wchodzi 46 proc. internautów, we wrześniu br. było to aż 11,6 mln osób. Dzięki smartfonom i coraz powszechniejszemu dostępowi do internetu powoli każdy z nas zaczyna mieć przy sobie 24 godziny na dobę nośnik, przez który ma nielimitowany akces do darmowych filmów pornograficznych. Sprzęt staje się coraz tańszy, dostają go coraz młodsze dzieci, dla których samodzielne, intuicyjne korzystanie z internetu jest łatwe jak oddychanie. W jakim wieku realnie stykają się po raz pierwszy z pornografią? Nie wiadomo. Według badań publikowanych w „The Forbes” w 2005 roku średnio było to 11 lat, ale od tego czasu zaszła przecież rewolucja technologiczna i wiek ten znacząco się obniżył.
PiS zakaże masturbacji
Kilka dni temu gruchnęła wieść, że Prawo i Sprawiedliwość chce ograniczać dostęp do pornografii. Szybko okazało się, że resort cyfryzacji wcale nie ma takich planów – mowa tu jedynie o pośle Mularczyku, który odgrzebał swój projekt sprzed kilku lat. Chce on mianowicie, żeby każdy, kto chce oglądać filmy dla dorosłych, złożył u swojego dostawcy internetu podanie o odblokowanie stron, co miałoby ochronić przed pornografią np. dzieci, których rodzice nie złożyliby takiego podania. Podstawowy problem z tą propozycją jest taki, że jest to rozwiązanie skrajnie nieskuteczne. Oznaczałoby bowiem konieczność oznaczania ręcznie konkretnych adresów jako stron pornograficznych – na ich miejsce natychmiast pojawiałyby się inne, tak jak dzieje się to ze stronami do nielegalnego ściągania filmów czy muzyki. Gdyby próbować wprowadzać skuteczną zaporę, trzeba by posunąć się do rozwiązań, stosowanych w Chinach czy w Iranie, które byłyby już bardzo dotkliwym uderzeniem w wolność w internecie. Rozsądnych pomysłów na to, co zrobić, żeby trochę chociaż ucywilizować dostęp do filmów dla dorosłych, jakie treści się w nich pojawiają, kto je ogląda i jaki to ma wpływ na wzorce seksualności w społeczeństwie, na razie brak. Jednocześnie jednak – ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu – przy okazji medialnej plotki o zakazie porno podniosły się głosy bardzo wyraźnie przeciwstawiające się jakimkolwiek regulacjom w tej kwestii. Nie wyszły bynajmniej ze strony Kongresu Nowej Prawicy, ale ze środowisk postępowych, a nawet lewicowych, dla których pomysł Mularczyka jest po prostu konserwatywnym zamachem na wolność seksualną. Tymczasem, o ile nie przeczę, że Mularczyk jest konserwatystą, o tyle traktowanie prawa do oglądania pornografii jako wolności obywatelskiej wydaje mi się pozycją karkołomną.
Porno jest niewegańskie
Trudno o inną branżę, w której dochodziłoby do tak ogromnych nadużyć wobec pracowników albo po prostu osób występujących w filmach, które przecież nie zawsze otrzymują za to pieniądze. Darmowe strony, które pozwoliły wejść pornosom pod strzechy oraz powszechność sprzętów nagrywających, odmieniły rynek. Teraz zarówno aktorem, jak i producentem i widzem może być każdy. Oznacza to, że w sieci znajdują się tysiące filmów całkowicie albo pół amatorskich. Dopiero rok temu pojawiły się w USA pierwsze regulacje tzw. „revenge porn” czyli filmów, które trafiły do sieci wbrew woli jednej z osób, która jest na nich nagrana. Najgorzej jest jednak na rynku komercyjnym. Zasadniczo im dalej od dużych, markowych wytwórni, tym gorsze warunki – rzadziej pojawiają się np. prezerwatywy, chroniące zdrowie osób występujących, tym częściej mamy do czynienia z wyzyskiem i łamaniem praw osób, występujących w filmach. A w przypadku pracy seksualnej oznacza to przekraczanie najbardziej intymnych granic, często po prostu gwałt. Czy włączając film na RedTube wiesz na pewno, że nie jest to domowe wideo, które ktoś opublikował po rozstaniu? Jesteś pewien, że aktorka zgodziła się na udział tych wszystkich mężczyzn w akcji? Czy oglądając przykry grymas na twarzy tej kobiety jesteś pewna, że zgodziła się na to, żeby ta scena tak właśnie wyglądała? Biorąc pod uwagę fakt, że nawet w „tradycyjnym” kinie dochodziło do sytuacji takich, jak w przypadku „Ostatniego tanga w Paryżu”, gdzie reżyser Bernardo Bertolucci i Marlon Brano dogadali się, że aktor będzie intymnie dotykał Marii Schneider bez jej zgody, jak możemy wierzyć, że wszystko to, co odbywa się na planie filmu dla dorosłych, dzieje się konsensualnie?
Tak naprawdę, oglądając pornografię, jesteśmy po prostu nabywcami pracy seksualnej, konsumentami, w przypadku najbardziej popowej, darmowej pornografii – bardzo często konsumujemy krzywdę i cierpienie, przebrane w seksowną bieliznę. Oczywiście – jesteśmy też konsumentami smartfonów, w którym kryje się kobalt, wydobywany w Kongo przez 9-letnie dzieci, koszulki z Reserved, szytej w chwiejącej się szwalni za bengalską płacę minimalną czy kotleta schabowego, który jest częścią ciała torturowanej przez całe życie świni. Kapitalizm, jak to mawiają, jest niewegański i nieustannie konsumujemy produkty wyzysku i krzywdy, zarówno tej wobec ludzi, jak i środowiska naturalnego. Jednak nie zawsze przy okazji się masturbujemy, uznając w dodatku ten akt za element swojej obywatelskiej i osobistej wolności.
Seksizm nasz codzienny
Warto też zwrócić uwagę na przekaz, który promuje większość filmów tego typu i na rolę, którą pełnią w nich kobiety. Nie zaakceptowalibyśmy jej w żadnej innej branży. Tymczasem z jakiegoś powodu te same środowiska, które oburzają się na seksizm podstarzałych rysowników, idiotyczny wizerunek pań domu w reklamach proszku do prania, traktowanie jak maskotek i ozdób polityczek czy dziennikarek, molestowanie seksualne czy też czerpanie korzyści z czyjejś pracy bez jego zgody, bardzo szybko denerwują się, kiedy ktoś próbuje za dużo głębszy, bardziej brutalny i okrutny seksizm sekować sektor pornograficzny i z tego powodu ograniczać jego rolę. Okazuje się, że najtańsze, najbardziej seksistowskie klisze stają się akceptowalne, ponieważ mogą być dla kogoś podniecające – zatem stawianie tezy, że być może nie powinniśmy nimi karmić naszych dzieci, staje się uderzeniem w czyjeś preferencje i aktem seksualnej opresji.
Tymczasem te wzorce, klisze i standardy serwisy pornograficzne właśnie bardzo skutecznie sprzedają najmłodszemu pokoleniu. Zdaję sobie sprawę z faktu, że żyją na świecie miliony kobiet i mężczyzn, których stymuluje fakt, że w łóżku używa się wulgarnych słów – mają święte prawo do realizowania swoich fantazji i cieszenia się nimi, o ile osoby, z którymi decydują się na seks, je podzielają. Jednak nie zmienia to faktu, że dla milionów młodych Polaków i Polek mówienie do partnerki „ty dziwko” może się stać domyślnym sposobem komunikacji – od wczesnego dzieciństwa oglądają z wypiekami na policzkach filmy, w których stosunek seksualny jest de facto aktem przemocy na kobiecie, pokonaniem jej. Uczą się obsługi własnej przyjemności seksualnej patrząc na ciała, doprowadzone do absurdalnych proporcji – na ogromne członki, identyczne waginy z wstrzykniętym w nie botoksem, żeby były okrągłe, na wypełnione silikonem usta i piersi. Z filmów wynika, że brak zgody oznacza zgodę, a w każdym razie nie zakłóca przyjemności. Role w seksie są raz na zawsze podzielone – ona jest podległa, upokorzona, zdominowana, a on jest niestrudzonym, zawsze chętnym i gotowym ogierem. Nie ma miejsca na czułość, na komunikację ani na radość. Co więcej – wszystkie reakcje, które widzą na ekranie, są sztuczne. Większość działań, które są pokazane jako stymulujące, nie byłyby takie w rzeczywistości dla ogromnej większości przedstawicieli obydwu płci. Co więcej – patrzymy na ludzi, którym zwykle z powodu tego, co robią jest po prostu nieprzyjemnie, co zresztą świetnie widać po minach, które robią; nie są to oskarowi aktorzy z Hollywood i przez odgrywane przez nich podniecenie wyraźnie przebija rutyna, czasem ból.
Wiara w to, że pornografia ze względu na to, że wciąż znajduje się w strefie tabu, nie ma wpływu na kształtowanie się postaw społecznych czy seksualności osób, które mają z nią kontakt, zwłaszcza w bardzo młodym wieku, nie znajduje żadnego uzasadnienia. Czy naprawdę troska o to, jakie są to wzorce i ile krzywd wyniknie w przyszłości dla osób, które w nich wyrosną, jest konserwatywna?
Kapitalizm powie ci, czego potrzebujesz
Kolejnym argumentem, bardzo często podnoszonym w dyskusjach na temat pornografii, jest odwrócenie przyczyny i skutku – według niektórych nieprawdą jest, że pornografia produkuje u ludzi seksistowskie wzorce postrzegania seksualności, ona po prostu (tu słowo klucz) odpowiada na potrzeby. Najwidoczniej ludzie mają takie fantazje – najbardziej lubią oglądać odgrywanie upokorzenia i przemocy wobec kobiet (które czasem, choć nie zawsze, jak pokazuje przykład Knox, jest też zupełnie realną przemocą i upokorzeniem) i to dlatego pornografia jest taka, jaka jest. Takiej pornografii potrzebujemy, taka nas cieszy i powoduje nasze szczęście, przykro nam – drogie feministki – tak jest już zbudowany świat.
Jest to dla mnie teza o tyle absurdalna, że stoi za nią dyskretnie przekonanie, że kapitalizm jako taki odpowiada na potrzeby konsumentów w sposób racjonalny i korzystny dla nich. To właśnie dlatego sprzedaje się nam hamburgery i słodkie napoje, od których dostajemy cukrzycy i nadciśnienia, właśnie dlatego doskonałym biznesem jest sprzedaż papierosów, które zaspokajają jedynie potrzebę, którą same stwarzają. Stąd takie doskonałe wynalazki XXI w. jak selfie stick, aplikacja do zbierania Pokemonów albo kij baseballowy z Małym Powstańcem. I stąd dostępny w każdym wieku i dla każdego film z gangbangiem, w którym występuje aktorka z wybielonym odbytem, bita po twarzy podczas podwójnej penetracji bez poślizgu.
Edukacja, a nie zakaz
Z jednej strony bawi mnie przekonanie, że przy takiej dostępności porno możliwa jest walka z nim poprzez sensowną edukację seksualną – jestem niestety całkowicie przekonana o tym, że żaden nauczyciel ani pedagog nie jest w stanie wygrać z grupą rówieśniczą i siłą obrazu, prezentowanego na RedTube. Z drugiej strony – nie opracowano jako dotąd żadnej skutecznej drogi zakazywania pornografii, która nie ingerowałaby w prawa cyfrowe obywateli, nie ma też sposobu, żeby nie odbijało się to na sytuacji pracowników seksualnych. Co robić? Przede wszystkim – przestać postrzegać swoje prawo do masturbacji przy konkretnym typie materiałów jako prawo obywatelskie, w obronie którego ignorujemy oczywiste szkody, jakie przemysł wyrządza zarówno osobom w niego zaangażowanym, jak i konsumentom, zwłaszcza tym bardzo młodym. Zdać sobie sprawę z tego, że stoimy przed realnym problemem społecznym – oto rośnie pokolenie, które ze względu na czyjąś chciwość będzie miało trudniejsze relacje w związkach, gorsze życie seksualne i niższe poczucie własnej wartości; które będzie gorzej i bardziej przedmiotowo traktować kobiety – co zresztą już widzimy, przecież np. fantazja o zbiorowym gwałcie, dokonywanym przez złych, brudnych i ciemnych uchodźców na białej kobiecie, która zasługuje na karę, nie wzięła się znikąd. Tak jak zakazujemy dzieciom i młodzieży picia alkoholu czy palenia papierosów – z lepszym albo gorszym skutkiem – tak powinniśmy się zastanowić nad tym, co możemy zrobić, żeby zacząć z tym problemem walczyć. I to właśnie, a nie własna ręka w gaciach, powinno być troską lewicy.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
I to jest qrva „lewica” :)
Jedyny temat, który ma tyle komentarzy to ten o porno.
Żenada.
PS
Żeby było jasne – zgadzam się z Autorką.
Pani Justyno, problemem w pomyśle posła Mularczyka nie jest dostęp do pornografii czy jego brak, lecz próba urzędowego cenzurowania Internetu pod jakimkolwiek pretekstem. Przypominam, że nie tak dawno taką cenzurę usiłowano wprowadzić w nowelizacji ustawy o grach hazardowych (nie wiem, jakie są dalsze losy tego projektu) – miał powstać rejestr domen, pod którymi znajdują się nielegalne gry hazardowe, które to domeny miały być obowiązkowo blokowane przez dostawców Internetu.
Protesty przeciwko jednej czy drugiej propozycji nie dotyczą tak naprawdę obrony hazardu czy pornografii, lecz obrony prawa do swobodnej komunikacji w Internecie bez ingerencji władz, obrony czegoś, co nazywa się tzw. neutralnością sieci. Kabel łączący dwa urządzenia jest neutralny; w żaden sposób nie dyskryminuje informacji, które są nim przesyłane, np. przepuszczając określone treści, a zatrzymując inne. Internet jako całość powinien być właśnie takim „kablem”, nie ingerującym w treść przesyłanych informacji, lecz zapewniającym wierne ich przesłanie od nadawcy do odbiorcy.
To, że niestety z tej możliwości korzystają także ci, którzy przesyłają treści, które niekoniecznie musimy akceptować, jest nieuniknionym kosztem, jaki musimy zapłacić za swobodę przekazu informacji, jaką daje Internet (gdyby nie ta swoboda, Wy np. nie moglibyście dotrzeć z Waszym przekazem do nikogo, chyba że byłoby Was stać na wydawanie drukowanego pisma). Internet jest pełen treści nienawistnych, fałszywych informacji czy np. stron będących ewidentnym oszustwem i próbą wyłudzania pieniędzy. Ale w każdym z tych przypadków rozwiązaniem problemu nie jest urzędowe, odgórne blokowanie, lecz działania bezpośrednio wymierzone w tego, kto te treści rozpowszechnia (czasami wystarcza np. interwencja u administratora danego serwisu, a czasem trzeba pójść do sądu). Jeżeli dopuścimy do takiego blokowania, to zacznie się od wprowadzania blokady na wybrane kategorie treści, takie jak np. wspomniana pornografia czy hazard, a skończy na blokowaniu wszystkiego, co władza uzna za „niewłaściwe”, tak jak to dzieje się w Chinach – czyli np. portalu strajk.eu :)
I o to chodzi w protestach przeciwko temu pomysłowi, a nie o obronę „prawa do pornografii”.
No i właśnie dzisiaj cenzurę „hazardową” sejm uchwalił.
Pozostaje czekać, jak prędko nastąpi jej rozszerzenie na inne strony, już niekoniecznie związane z hazardem… :(
Myślę, ze tym rzem Pani przesadza.
Nie, nie bronie pornografii, mam do niej b. krytyczny stosunek i w wielu punktach się z Panią zgadzam.
Z tym tylko jednak, ze moim zdaniem współczesna pornografia jest równie nienaturalna/karykaturalna jak współczesne filmy akcji z absurdalnymi scenami walk czy efektami specjalnymi łamiącymi podstawowe prawa fizyki.
Jest to niestety cecha współczesnego kina, nie wydaje mi się, żeby pornografia jakoś wyraźnie odstawała od absurdalności całego współczesnego kina.
Cenzurowanie pod przykrywką walki z pornografią ma na celu jedynie przygotować infrastrukturę do cenzurowania niewygodnych dla władzy stron.
Jestem osobą, która lubi tę branżę oraz pracuje w niej, nie czuję się w żaden sposób wykorzystywana. Strasznie chaotyczny i niekompletny tekst. Polecam na przyszłość dotrzeć do osób pracujących, poczytać książki na temat pornografii oraz samej branży. Antoni z Kinky Winky prowadzi czasami wykłady, a następnie się wypowiedzieć, bez powielania idiotycznych schematów. Pozdrawiam.
Zapytałam gugela ‚why some girls want to play in porn movies’ i otrzymałam takie wyniki:
Why I chose porn
http://www.bbc.co.uk/bbcthree/item/55d36e9a-ec39-4657-bee1-42836465d876
Easy access to online porn is ‚damaging’ men’s health, says NHS therapist
http://www.bbc.co.uk/newsbeat/article/37058019/easy-access-to-online-porn-is-damaging-mens-health-says-nhs-therapist
This Is What It’s Actually Like To Work As A Female Porn Star
https://www.buzzfeed.com/richardhjames/this-is-what-its-actually-like-to-work-as-a-female-porn-star
5 Myths About Porn
http://mattfradd.com/5-myths-about-porn/
Ex-Porn Star Tells the Truth About the Porn Industry
http://www.covenanteyes.com/2008/10/28/ex-porn-star-tells-the-truth-about-the-porn-industry/
Why Do Women Become Porn Actresses?
https://www.psychologytoday.com/blog/homo-consumericus/201405/why-do-women-become-porn-actresses
What makes ‚pretty, good girls’ pursue a career in porn? Director follows 16 actresses and discovers they ‚like the power’
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2318212/What-makes-pretty-good-girls-pursue-career-porn–Director-follows-16-actresses-results-VERY-surprising.html
There Are So Many Benefits To Watching Porn
http://thoughtcatalog.com/samantha-jane/2014/01/there-are-so-many-benefits-to-watching-porn/
Is porn desensitizing men to violence against women?
https://www.thestar.com/news/insight/2014/11/01/is_porn_desensitizing_men_to_violence_against_women.html
Why So Many Straight Women Watch Lesbian Porn
http://www.huffingtonpost.com/2015/07/08/straight-women-lesbian-porn_n_7689072.html
‚Watching two handsome guys? There’s nothing better.’ How women fell for gay porn
http://www.telegraph.co.uk/women/sex/11051140/Why-women-watch-gay-porn-more-than-ever-before.html
Why These 3 Women Chose To Go Into Porn — And How The World Treats Them Because Of It
http://www.huffingtonpost.com/2014/05/12/porn-stereotypes_n_5129137.html
The intimate confessions of a female porn fan
http://www.telegraph.co.uk/women/sex/11019232/Porn-Why-us-women-love-watching-sex-play-out-online.html
Dobrze, że Lech Wałęsa nie zrobił z Polski drugiej Japonii. Tam mają nawet automaty ze znoszonymi damskimi figami.
Autorka pisze: „Zasadniczo im dalej od dużych, markowych wytwórni, tym gorsze warunki – rzadziej pojawiają się np. prezerwatywy, chroniące zdrowie osób występujących, tym częściej mamy do czynienia z wyzyskiem i łamaniem praw osób, występujących w filmach. A w przypadku pracy seksualnej oznacza to przekraczanie najbardziej intymnych granic, często po prostu gwałt”
Zaś komentarze:
1.”Odbieram artykuł jako mocno tendencyjny i sugerujący, że porno w internecie to: gwałt, anal, poniżanie i wyzysk. Przejrzałem 6 najpopularniejszych filmów 8 grudnia 2016 około 1:00 w nocy i wynotowałem, że:
0 filmów z przemocą”
2.”pomyłka przedmiotu z podmiotem sprawy , przedmiotem jest wolność wyboru , oglądania tego się chce , a podmiotem pozostaje to co się chce i każdy może o tym indywidualnie decydować i sądzić… Odebranie wolności wyboru , pozostaje odebraniem WOLNOŚCI niezależnie czego ona dotyczy…”
3.”Nie prawdą też jest, że aktorki porno są jakoś przymuszane do seksu. Przecież np. takie artystki jak Asa Akira albo Lexi Belle prowadzą chyba w USA program SexFactor albo XXXFactor”
ad 1.) Jeszcze raz nie tyle problemem jest, że film przedstawia gwałt, ale to, że nie można wykluczyć, a nawet jest to całkiem prawdopodobne, że jest faktycznym gwałtem.
ad 2) A no tak- ktoś może indywidualnie sądzić co chce i tak- odebranie wolności jest odebraniem wolności, ale w tym przypadku nie do końca rozumiem co ta tautologiczna złota myśl miałaby wnosić w kontekście powyższego felietonu i czemu szanowny komentujący chciał się nią podzielić.
Jeśli ktoś sobie indywidualnie sądzi, że może kogoś zgwałcić, względnie pobić, czy też może zabić i zawekować, bo mu tak smakuje, to odebranie mu tej wolności należy ocenić jednoznacznie pozytywnie. Niemniej jednak tak, odebranie wolności jest odebraniem wolności :D
ad 3) A skąd szanowny dyskutant ma tę pewność. Handel ludźmi i zmuszanie do prostytucji nie sa chyba jakimiś faktami o których ktokolwiek mógł nie słyszeć.
Podawane przykłady w żaden sposób nie udowadniają prawdziwości poprzedniego zdania, a jedynie udowadniają że nie jest to prawdą w odniesieniu do wszystkich, czego autorka wcale nie twierdzi. Twierdzi jedynie, że jest wcale prawdopodobne, a w sytuacji wzysyku, z którym -zgódźmy się! -w kapitalizmie mamy do czynienia, przy świadczeniu usług wkraczających w intymność człowieka, bardzo łatwo o poważne naużycia spośród których niektóre noszą wprost znamiona gwałtu. Tezę swoją autorka uzasadnia, nie ma potrzeby powtarzać
—-
Nie do końca zgadzam się jednak z drugą częścią artykułu. Uważam, ze upodobanie do ostrych filmów i pornografii samo w sobie nie musi się przekładać w żaden sposób na światopogląd i traktowanie innych podobnie jak upodobanie do horrorów nie czyni z nikogo potencjalnego psychopaty, to za proste wynikanie.
Ponadto wywód ten trochę zaciemnia sam przekaz już nie wiadomo czy chodzi o rzeczywisty wyzysk, czy o przekaz pornografii. Z tym przekazem to moim zdaniem to nie tak.
Ktoś kto ogląda nie wiem jak ostre hentai anime z mega-brutalnym gang bang w wykonaniu 40 ogrów i Ali Baby Modliszki z Kosmosu jest całkowicie w porządku i nie różni się niczym od kogoś kto ogląda „Wzgórza mają oczy”, czy „Teksańską Masakrę Piłą Łańcuchową” – prywatnie może być, a w sensie użytej przez autorkę metafory na pewno jest, weganinem. A ktoś, kto ogląda „po bożemu seks” z prawdziwymi aktorami dalej jest świnią, i nawet jak usiłuje mnożyć argumenty typu ale ja nie wiedziałem, a nie ja myślę, że jednak wszystko w porządku w żaden sposób nie polepsza swojej sytuacji, co najwyżej usiłuje udowodnić, że jest naiwną świnią :)
Naprawdę nie wiedziałeś? Nic a nic się nie można było domyślić? Jaaasne! „I temu należy zapobiegać” ok zgoda, a uczciwie powiedziawszy jak sądzisz, że takie zapobieganie jest skuteczne?
Kiedy nastanie socjalizm/ królestwo boże na ziemi/ świat ze Star Trecka, czy w co tam kto ewentualnie jest wierzący, kobiety nie będą spotykać się z agresją i pogardą ze względu na swoją seksualność, a świadczenie usług pornograficznych będzie powszechnie szanowane jako forma sztuki uprawianej zarówno przez kobiety i mężczyzn, to wtedy będzie może sobie spokojnie onanizować się przy amatorskich filmach porno z dużym pradwdopodobieństwem zakładając, ze aktorzy robią to rzeczywiście chętnie i z własnej woli, bo tak chcą światu dostarczyć radości. Narazie każdy uczciwie myślący człowiek musi przyznać, że nie tej pewności przy żywych aktorach nie ma, czy to w filmach profesjonalnych czy amatorskich (Bo że amatorsko panie Edwardzie wcale nie udowadnia, że nie mamy do czynienia z wyzyskiem, bo tak! amatorsko też można kogoś wyzyskać, zastraszyć, zaszantażować, zgwałcić, zdarza się to wcale często)
z anonimami nie lubię rozmawiać ;)
kaczor nie musi się masturbować bo ma …kota
Internetowe porno należy do tej samej grupy popkulturowych atrakcji co strzelanki FPP, amerykańskie filmy sensacyjne albo porady sercowe dla nastolatków w takich gazetach jak „Bravo”.
Nie są to wytwory kultury wysokiej. Jednak moim zdaniem nie można postawić tezy, że obejrzenie czy przeczytanie ww. produktów prowadzi do wzrostu agresji w społeczeństwie. To tak jakby powiedzieć, że ateizm tez rodzi podobny wzrost. Zresztą z moich obserwacji i z rozmów ze znajomymi porno ogląda się najczęściej takie jakie ma się preferencje seksualne. Ci co preferują seks klasyczny oglądają taki. Ci co preferują BSDM poszukują w necie właśnie takich filmów. Kto nie lubi zoofilii to zoofilii nie będzie szukał.
Nie prawdą też jest, że aktorki porno są jakoś przymuszane do seksu. Przecież np. takie artystki jak Asa Akira albo Lexi Belle prowadzą chyba w USA program SexFactor albo XXXFactor. Nikt ich do tego nie zmusza. Oczywiście tak jak w każdym biznesie istnieje szara strefa, gdzie zdarzają się nadużycia i właśnie te nadużycia trzeba piętnować i karać.
Na temat internetowego porno powstało tez wiele teorii spiskowych. Jedne mówią, że internet powstał na zamówienie branży porno a drugie o tym, żeby zestresowany i nisko płatny pracownik nie strajkował tylko rozładowywał swoje zawodowe i polityczne frustracje przed ekranem komputera. Kto wie jakby potoczyły się losy PRL gdyby władza nie usuwała z przestrzeni publicznej zgniłej imperialistycznej golizny.
Co by tu jeszcze spenalizować?
Kto, poza autorką tego artykułu, traktuje dostęp do filmów dla dorosłych jako podstawowe prawo obywatelskie?
Ja wiem że mróz, ale żeby już chochoły wystawiać…
Odbieram artykuł jako mocno tendencyjny i sugerujący, że porno w internecie to: gwałt, anal, poniżanie i wyzysk. Przejrzałem 6 najpopularniejszych filmów 8 grudnia 2016 około 1:00 w nocy i wynotowałem, że:
0 filmów z przemocą
5 filmów gdzie aktorami jest para mężczyzna i kobieta
2 filmy zawierają anal na 6 filmów
1 film zawiera podwójną penetrację
1 film zawiera bukake
Filmy bardzo ostre są więc w mniejszości. Przypuszczam, że wykonane analizy większej liczby filmów potwierdziłaby te proporcje. Zważyć także należy, że filmy z analem i podwójną penetracją mają dużo niszą liczbę wyświetleń niż 2 filmy bez tych elementów.
Odbieram wpis autorki jako nie dość podbudowany faktami i operujący kliszami wyzysku.
Delegalizacja spowodować może jeszcze większy wyzysk jak w każdej nielegalnej branży. Lewica mówi też, że to warunki pracy i podziału dochodu odpowiadają za sytuację, że niektóre osoby „sprzedają” swoje ciało wbrew swojej woli. I temu należy zapobiegać.
Jednak ta pruderyjna moim zdaniem lewica zapomina lub nie widzi, że seksualność człowieka jest sferą gdzie od stuleci narzuca się różne tabu. Wraz z pęknięciem barier komunikacji miliony ludzi na świecie mogą w prywatności konsumować te materiały i oni ich po prostu chcą bez względu na to jaki ustrój czy reżim panuje.
Osoby z liberalnym podejściem do sfery seksualnej uważają, że to zamach na ich wolność. Istnieje bowiem wiele osób, par, które oddają się nie tylko heteronormatywnym stosunkom rozumianym często monogamicznie, ale także zaspokające swoje potrzeby w inny sposób. I nie mowa tutaj tylko o gejach, osobach bi czy transpłciowych.
Stawianie znaku równości między porno, a przemocą jest nadużyciem bo sama autorka pisze, że rośnie liczba amatorskich filmów. Skoro są amatorskie to nie mogą być z powodu wyzysku. Jeśli jedna osoba zmusiła inną czy inne osoby to oczywiście należy to ścigać. Jeśli w chwili umieszczenia wszystko osoby zgodziły się bez żadnej presji, to ich wola, a prawo innych oglądać.
Kwestia osób młodych jest do dyskusji. Nie znam badań, które to wiarygodnie mierzą. Jak się zapoznam to będę miał zdanie, ale moja wątpliwość w takie proste przełożenie wynika z tego, że przez setki tysięcy lat nie było mediów masowych i pornografii, a jednak praktyki przemocowe były dość powszechne, jeśli nawet nie bardziej.
uzupełnię statystykę:
ani jednego filmu z gangbang
87% wyświetleń to seks par kobieta i mężczyzna
może jednak nie aż tak „zboczeni”?
„że przez setki tysięcy lat nie było mediów masowych i pornografii, a jednak praktyki przemocowe były dość powszechne, jeśli nawet nie bardziej.”
Markiz de Sade i jemu podobni istnieli na długo przed internetowym porno i robili gorsze rzeczy niż większość dzisiejszyk aktorek i aktorów porno.
A co z „50 twarzami Greya”? Spalić?
Lewica powinna piętnować złe praktyki, ale nie zakazywać. Podobnie powinna robić prawica np. w sprawie aborcji. Rozmowa i nauka a nie blokady i więzienia.
@pornhubek: masz rację. Zajmowanie się seksualnością to domena nowej lewicy, która ma więcej wspólnego z liberałami niż ze starą lewicą. Taki desant, który ma lewicowość skompromitować i sprowadzić do rynsztoka.
pomyłka przedmiotu z podmiotem sprawy , przedmiotem jest wolność wyboru , oglądania tego się chce , a podmiotem pozostaje to co się chce i każdy może o tym indywidualnie decydować i sądzić…
Odebranie wolności wyboru , pozostaje odebraniem WOLNOŚCI niezależnie czego ona dotyczy…
Jeśli lewica w Polsce będzie zajmować się trudem pracy zagranicznych aktorek porno zamiast trudem życia polskich obywateli, to popularność lewicy będzie się kształtowała na poziomie błędu statystycznego, tak jak to ma miejsce dziś. Jesteście politycznym trupiszczem i chyba tak zostanie. Nie wiele macie z lewicą wspólnego.
Ale to nie wina lewicy, że polskie aktorki i aktorzy porno wywiali na Zachód ze względów finansowych i nie ma się kim zajmować w tej materii w Polsce :P