Rodzice gimnazjalistów z Krakowa, Warszawy i Gdańska chcą iść w ślady szkół w Zielonej Górze i każdego 10. dnia miesiąca nie posyłać dzieci do szkoły.
Akcja, która odbyła się dwa i pół tygodnia temu, miała zasięg jedynie lokalny – do dwóch szkół w Zielonej Górze 10 stycznia nie przyszła znacząca część uczniów – w jednej frekwencja wyniosła zaledwie 20 proc., w drugiej również mniej niż 50; w niektórych klasach na lekcjach nie pojawił się nikt. Teraz pomysł przechwytują inne miasta i rodzice, którzy zrzeszają się przeciwko reformie minister Anny Zalewskiej. – Rodzice posyłają dzieci do szkół po to, żeby się uczyły, ale jeśli szkoła zmieniana jest w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi, to w ten sposób staramy się wyrazić nasz sprzeciw – tłumaczy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ojciec gimnazjalistki z Gdańska Andrzej Chmielewski, jeden z inicjatorów akcji „Zatrzymać edukoszmar”. – Protest będzie się odbywał cyklicznie, więc każdy będzie miał okazję się włączyć. Walczymy o to, żeby ludzie zdali sobie sprawę, jak złej jakości jest to reforma – wyjaśnia. Na Pomorzu właśnie skończyły się ferie, a „Zatrzymać edukoszmar” rusza z akcją ulotkowo-informacyjną.
Protesty mają się odbyć także w Warszawie, gdzie działają „Rodzice przeciwko reformie edukacji” i w Krakowie („Szkoła to nie eksperyment”). Jak dotąd nie słychać nic o buncie rodzącym się w mniejszych ośrodkach, które ucierpią na reformie najbardziej – dla dzieci wiejskich zamknięcie gimnazjów znacząco zmniejszy szansę na zdobycie porządnej edukacji. – Prawdziwy gniew rodziców obudzi się na wiosnę, kiedy poznamy sieci szkół – prognozuje Dorota Łoboda, matka warszawskiej uczennicy 3. klasy gimnazjum. – Rodzice zdadzą sobie wtedy sprawę, że ta reforma dotknie każde dziecko, a nie tylko roczniki przejściowe.
Na marzec zapowiadane są masowe strajki nauczycieli i nauczycielek, zrzeszonych w Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Prof. Kieżun napisał książkę pt. Patologia transformacji” (1). Prof. Król napisał książkę „Byliśmy głupi” (a w wywiadzie dla Polityki powiedział: teraz kiedy jestem na emeryturze mogę szczerze powiedzieć: NABÓR NA STUDIA JEST SKANDALICZNY).
P. Ewa Wiśniewska 3 lata temu w wywiadzie dla Przegląd: ROŚNIE DRUGIE POKOLENIE PRZYGŁUPÓW, LUDZI POZBAWIONYCH WYOBRAŹNI.
Pan Kościukiewicz (’mąż swojej żony’): DŁUŻEJ POZWOLONO NAM BYĆ MŁODYMI I GŁUPIMI!!!
Pani Smolińska w strajk.eu: społeczeństwo jest zdemoralizowane
Pan Międlar (onr): naród jest zdemoralizowany.
Pani Ewa Wanat w NIE: Naród jest coraz głupszy!
Tytuł z NIE (wywiad z Kowalskim): Naród jest głupszy od narodowcy
Prof. Rzepliński: Mamy demokrację Kiepskich!!
Jeżeli w NIE 44/2015 Urban pisze: POLSKA KAPUT to wszystko na niebie i świecie wskazuje, że byt zwany „RPjakiśtamnumer”, owoc „ludzi wolności”, jest KAPUT a za „Odrą” nazywają Polskę „hopeless state”.
.
Jednym z największych patologii post1989 jest edukacja na wszystkich szczeblach a co kiedyś potwierdził prof. Marian Turski (fizyk), mówiąc „żałuję że przyłożyłem rękę do dopuszczenie do 'prywatyzacji” edukacji” a ks. prof. Michał Heller (ksiądz ale też fizyk) mówiąc o ludziach przychodzących na studia: żeby znali TROCHĘ matematyki i mówić i pisać po polsku.
Jeżeli ktokolwiek za PP „strajk.eu’ czy postowiczów będzie pisać/mówić nt edukacji to uprzejma prośba aby wziąć to co powyżej napisałem pod uwagę.
Nie związani czynnie z działalnością szkoły osoby nie zdają sobie sprawy, jak wielkie ta zmiana niesie ze sobą koszty – choćby wymiana podręczników, czyli tony na przemiał, inne finansowe, których ciężar będą ponosić samorządy, a więc nauczyciele i inne, wymieniane w różnych publikacjach. A wystarczyłoby posłać 6 – latki do szkoły podstawowej (dzieci naprawdę nudzą się w domu, a do przedszkola nie wszystkie mają szansę), pozostawić gimnazjum i wydłużyć liceum do czterech lat. Nie wiązałoby się to z dodatkowymi wielkimi kosztami, byłoby 4-letnie liceum, byłoby to dobre, na nasze skromne budżetowe możliwości, rozwiązanie. No i dzieci najmłodsze byłyby oddzielone od starszych, co było celem poprzedniej reformy. Może warto by ten pomysł przemyśleć, przecież reforma jeszcze jest w powijakach, wszystko jeszcze może się zmienić, reforma przecież jest w powijakach.
„dla dzieci wiejskich zamknięcie gimnazjów znacząco zmniejszy szansę na zdobycie porządnej edukacji”
Bucha cha cha! Przecież dla nich to lepiej, bo nie muszą daleko dojeżdżać, a jakość nauczania podobna, bo gimnazja i tak były w gminach wiejskich, a nie w miastach.