To jeden z najszerszych, jeśli chodzi o zasięg i skutki strajków w Europie w ostatnich latach. Portugalska służba zdrowia funkcjonuje od środy w trybie awaryjnym, bo socjaldemokratyczny rząd nie potrafi dogadać się z pielęgniarkami i personelem szpitali.

Ponad 6 tysięcy odwołanych operacji, placówki udzielające pomocy tylko w nagłych przypadkach. Dwudniowy strajk pracowników portugalskiej opieki zdrowotnej jest poważnym ciosem wymierzonym w opieszały rząd Antonio Costy, polityka, który obiecywał przywrócenie cywilizowanych standardów socjalnych. I na obietnicach się póki co skończyło, więc klasa pracująca upomniała się właśnie o swoje.

Postulaty wpisują się w kanon programowy nowoczesnej socjaldemokracji i nie powinny być dla gabinetu Partii Socjalistycznej problemem. Zwłaszcza, że koalicjantami rządu Costy są m.in. komuniści. Pracownicy domagają się m.in. objęcia wszystkich pracowników szpitali publicznych 35-godzinnym tygodniem pracy. Obecnie prawo do takiego harmonogramu przysługuje tylko części personelu placówek służby zdrowia. Problem mają zwłaszcza ci zatrudnieni na kontraktach przez zewnętrzne spółki, co jest pokłosiem reform wprowadzonych przez poprzedni neoliberalny rząd. Oni muszą pracować w tygodniu przez minimum 40 godzin, a często jeszcze dłużej. Związki zawodowe domagają się zaprowadzenia realnej równości na tym polu. Celem strajku jest również wypłata zaległych wynagrodzeń za nadgodziny, a także podwyższenie wynagrodzeń zasadniczych. podwyżek.  Według danych Sintap, średnia miesięczna pensja strajkujących pracowników szpitali nie przekracza 580 euro brutto. Strajkujący chcą również podwojenia zatrudnienia w określonych placówkach; w tych, w których jest realny problem z nadmiernym obciążeniem pracą obecnego personelu.

Kim są osoby, które odmówiły pracy podczas weekendu majowego? To przede wszystkim pielęgniarki, salowe, ale także personel pomocniczy i techniczny. – Nie są to główne osoby, przeprowadzające zabiegi, ale ich obecność na blokach operacyjnych jest niezbędna. Poza tym lekarze solidaryzują się z protestującymi – powiedział sekretarz generalny Związku Zawodowego Pracowników Administracji Publicznej (Sintap), Jose Abraao, akcentując, że nie przy okazji strajku występuje antagonizm pomiędzy profesjami wewnątrz służby zdrowia.

Związkowcy liczą, że rząd Antonio Costy pójdzie po rozum do głowy.  – Nasz strajk opiera się na żądaniu rozmów ze stroną rządową – zaznacza Jose Abraao, dodając jednak, że konieczna jest szybka reakcja ze strony władzy.  – Jeśli zaplanowane w tym tygodniu spotkania z przedstawicielami gabinetu premiera Antonio Costy nie dojdą do skutku, to jeszcze w tym miesiącu przeprowadzimy kolejny strajk – zapowiedział sekretarz generalny Sintap.

Nie jest to pierwsze poważne napięcie społeczne w Portugalii w ostatnim czasie. Na Wielkanoc zbuntowali się pracownicy kolei, a w październiku swoje niezadowolenie z tempa reform wyrazili wszyscy zatrudnieni w budżetówce.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Może się mylę, ale wydaje mi się, że strajki to tu, to tam, z postulatami możliwymi do spełnienia w obrębie istniejącego systemu tylko kosztem innych pracowników, nie doprowadzą do niczego, jeśli nie będą działeniem pod hasłem zniesienia systemu kapitalistycznego.

  2. Niech zatrudnią Polaków. Polak z natury swej chętnie poprosi pracodawcę o dodatkowe godziny, a nawet z własnej inicjatywy zostanie w pracy dłużej (pal licho płatne nadgodziny), żeby przypodobać się Panu. A może to po prostu wariaci ;)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…