Antyzwiązkowe represje w LOT przybierają na sile. Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, zostanie zwolniona dyscyplinarnie w piątek. Firma zamierzać również złożyć zawiadomienie do prokuratury. Zdaniem bonzów z LOT działaczka miała prowadzić działania o charakterze terrorystycznym.
Cios za cios. Walka pracowników LOT o przywrócenie godnych warunków zatrudnienia znów spotkała się z odpowiedzią ludzi prezesa Rafała Milczarskiego. Firma zapowiedziała, że w piątek zwolniona zostanie przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego Monika Żelazik. Powód? Działanie na szkodę spółki oraz…terroryzm. Chodzi o treść wiadomości, jaka rzekomo miała zamieścić związkowczyni na wewnętrznym forum pracowników LOT.
„My zakupiliśmy kilka rac, dwa wozy opancerzone, starą wyrzutnię rakiet, kilka granatów ręcznych i niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało, oraz butlę z benzyną! Ostatecznie powstańcy warszawscy byli gorzej przygotowani, byli rozproszeni, a trzymali się tyle dni… Czy naprawdę ktoś jeszcze wątpi, że jesteśmy prawdziwą siłą, zresztą zawsze byliśmy, ale duch w nas jakoś podupadł. Trzeba w życiu pozostawić po sobie jakiś ślad, zbudować fragment historii, być z dumnym z tego, kim się jest, i żyć tak, aby nikogo nie krzywdzić. Nie zaginamy tu czasoprzestrzeni, po prostu walczymy o swoją godność” – ta informacja pojawiła się w mediach dzień przed rozpoczęciem strajku, zaplanowanego na 1 maja. W wyniku akcji dezinformacyjnej i nacisków kierownictwa, tuż przed rozpoczęciem akcji poparcie dla strajku wycofały trzy ugodowe związki, w tym „Solidarność”. Strajk ostatecznie został odwołany i przełożony na późniejszy termin. Zamiast odmowy pracy, zatrudnieni przeprowadzili protest pod siedzibą spółki. Wydarzeniu towarzyszyła msza święta. Zjawił się na niej prezes Milczarski (w towarzystwie chodzącego za nim w roli lokaja przewodniczącego zakładowej „Solidarności”, przyjął opłatek, zapewniał obecnych o woli dialogu. Chwilę po tym, jak prezes opuścił protest, na miejscu zjawiła się policja, poinformowana „anonimowo” o nielegalnym zgromadzeniu.
Nie tylko ta sprawa unaocznia praktyki, jakich dopuszcza się kierownictwo LOT. Od początku kwietnia prezes Milczarski w wypowiedziach dla mediów zapewniał, że żadnego strajku nie będzie, bo pracownicy są zadowoleni ze swoich warunków płacowych i stosunków zatrudniania. Kiedy w referendum strajkowym za odmową pracy opowiedziało się ponad 60 proc. uprawnionych do głosowania (frekwencja 60 proc.), zarząd uznał plebiscyt za nielegalny. Do związkowców dotarło również pismo z postanowieniem Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym informowano o nałożeniu zakazu strajku w związku z zabezpieczeniem interesów pracodawcy. Dokument, co ciekawe, został wystawiony już na początku kwietnia, a więc kilka tygodni przed ogłoszeniem wyników referendum. Wygląda więc na to, że kierownictwo było przygotowane na każdą ewentualność.
Strajk.eu skontaktował się z przewodniczącą Żelazik. – Nie, jeszcze dzisiaj nie zostałam zwolniona. Jest czwartek, a terrorystów zwalnia się w piątek – związkowczyni z właściwym sobie dystansem skomentowała kuriozalne zarzuty.
Monika Żelazik nie ma wątpliwości, że działania kierownictwa LOT są niezgodne z prawem.
– Do zarządu związków zawodowych zostało złożone zapytanie, czy jestem członkiem zarządu i czy można mieć zwolnić dyscyplinarnie. Odpowiedź była oczywiście przecząca. Mimo to zapewne jutro zostanę wykreślona z listy pracowników. Nie oznacza to jednak, że moja rola w tej walce się zakończy. Pozostanę przewodniczącą komitetu strajkowego. Po prostu nie będę już podawać kawy na pokładach samolotów. Walczyć będę nadal. Zrobić porządek – to jest mój główny cel – zrobić porządek – zapewnia związkowczyni.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie zrozumcie mnie niewłaściwie,jednak firma LOT rozwinęła skrzydła i zaczęła ekspandować na rynki za czasów tego właśnie prezesa Rafała Milczarskiego i dziwnym trafem zaczęły się protesty,dlaczego protestów nie było kiedy z premedytacją prowadzono LOT prosto do bankructwa tylko po to aby polski rynek przejęła niemiecka lotnicza firma Lufthansa?,nie kto inny jak Donald Tusk mówił że LOT to tylko tradycja i nie ma się co do niej przywiązywać.komu zależy na tym aby LOT miał kłopoty i kto stoi za tymi strajkami,oczywiście nie znam sytuacji,nie wiem co boli pracowników,jeżeli jest ktoś niezadowolony zawsze może poszukać pracy gdzie indziej,pilot samolotu pasażerskiego na pewno nie będzie miał problemu ze znalezieniem pracy,oczywiście skoro jest dobrze w firmie to należałoby podnieść pensje pracownikom,jednak pracownicy muszą wiedzieć co rzeczywiście im się należy a co może firmę zniszczyć i komu zależy na aferze wokół firmy,która zdobywa nowe rynki,pamiętajmy że LOT odprowadza cały dochód do budżetu,z którego są finansowane różne programy socjalne jak 500 plus,wyprawki szkolne,różne projekty infrastrukturalne itd.,kapitał prywatny nigdy nie będzie dzielił się ze społeczeństwem w tak dużym stopniu swoim budżetem,a nie chcemy chyba aby LOT został zastąpiony przez Lufthansę,Lufthansa zapłaci tylko swoim pracownikom,z LOTu korzyść czerpią wszyscy obywatele polscy.