NSZZ „Solidarność”, OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych wypracowały wspólne stanowisko do projektu ustawy o sporach zbiorowych.
Związkowcy są zdania, że w niektórych wypadkach stroną sporu może być władza publiczna (minister, wójt, burmistrz, prezydent miasta). oraz podmiot dominujący (spółka matka). Pozwoliłoby to uniknąć fikcji sporu ze spółkami, które są tylko parawanem, za którym kryją się reprezentanci państwowych jednostek budżetowych lub samorządowych. Proponuje się także rozszerzenie definicji warunków pracy i płacy i świadczeń socjalnych, oraz zmienić warunki prowadzenia sporów, które ogranicza je jedynie do organizacji pracodawców.
Związkowcy żądają też utrzymania dotychczasowego zapisu, że spór zbiorowy zaczyna się w momencie złożenia pisma informującym o rozpoczęciu sporu, zaś badaniem legalności strajku winna zajmować się Państwowa Inspekcja Pracy. Gdyby zaś ten zapis nie został przyjęty, to strony sporu powinny być zobligowane do przestrzegania terminów, w których sądy ustalają legalność protestu bez możliwości przeciągania tej procedury w czasie. Przy czym jedynie stronom przysługiwałoby prawo do wystąpienia o zdrożenie tej procedury. Jeżeli jednak, proponują związkowcy, żądanie zbadania legalności protestu ze strony pracodawcy byłoby bezzasadne, to wówczas pracodawca będzie zagrożony sankcjami.
Niezależnie od ważności projektu ustawy o sporach zbiorowych, daleko bardziej istotne jest, że w tej kwestii wszystkie ważniejsze i większe centrale związkowe potrafiły wystąpić razem w walce o prawa pracownicze. Jedność związkowa to największe zagrożenie dla kapitalistów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…