Spór, który wywiązał się blisko dwa tygodnie temu pomiędzy kierownictwem legnickiego pogotowia ratunkowego, a pracownikami zaostrza się.

Przypomnijmy, legniccy ratownicy, kierowcy, dyspozytorzy i pielęgniarki zatrudnione w tamtejszym pogotowiu ratunkowym przeprowadzili czynny protest przed siedzibą zatrudniającej ich instytucji. Manifestowało około 50 osób.

Protestujący domagali się szacunku i sprawiedliwego traktowania.

– Od początku walki z koronawirusem brakuje nam wsparcia, a nawet dobrego słowa, a po miesiącu zmagań z epidemią otrzymaliśmy premię w wysokości 120 złotych brutto – mówił wówczas mediom jeden z uczestników demonstracji. Komentowaliśmy i opisywaliśmy to wydarzenie również na Portalu STRAJK.

Po zakończeniu manifestacji dyrektorka legnickiego pogotowia Joanna Bronowicka przyjęła delegację związkową. Niestety, nie osiągnięto porozumienia.

W tym kontekście warto dodać, że w połowie ubiegłego miesiąca, na nieco ponad tydzień przed protestem personelu medycznego zatrudnionego przez legnickie pogotowie, media obiegły dramatyczne apele o wsparcie w postaci maseczek i filtrów dla „pracowników walczących na pierwszej linii frontu”.

Na smutną groteskę zakrawa fakt, iż ratownicy medyczni musieli liczyć na pomoc fanów piłki kopanej; okazało się, że ich wołanie usłyszeli właśnie ultrasi Miedzi Legnica.

Dziś wiadomo, że związkowcy z legnickiego pogotowia wciąż żądają 500 zł netto i nie zamierzają ustępować. Dyrekcja tłumaczy, że placówkę stać co najwyżej na 300 zł. Negocjacje w tej sprawie zakończyły się bez porozumienia.

Niestety, wczorajsze i dzisiejsze ruchy szefostwa świadczą o tym, iż Joanna Bronowicka i jej zaplecze ewidentnie idzie drogą eskalacji konfliktu. Jak podaje Radio Wrocław dyrekcja placówki napisała list do ratowników, w którym stwierdza, że ich ubiegłotygodniowa akcja przed siedzibą pogotowia była nielegalna. Pojawiły się także oskarżenia jakoby wykorzystanie ambulansów podczas protestu naraziło zdrowie i życie pacjentów. Ratownicy odpierają zarzuty dyrekcji. Tomasz Wyciszkiewicz, jeden z działaczy związkowych zaangażowanych w tę inicjatywę, wyjaśnił dziennikarzom, że strona pracownicza odpowiedziała już na tę korespondencję.

„Akcja, która miała miejsce przed siedzibą Pogotowia Ratunkowego nie miała znamion akcji demonstracyjnej, protestacyjnej. Nie była zorganizowana przez związki zawodowe. Była to akcja zorganizowana spontanicznie przez pracowników” – stwierdził.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…