Wczoraj w stolicy Katalonii teoretycznie zakończył się dwudniowy protest taksówkarzy. Kierowcy w ramach akcji przez kilka godzin bardzo wolno przemierzali drogę z lotniska El Prat do wjazdu na nadmorską obwodnicę Ronda Litoral. Niewykluczone, że protest przedłuży się o kolejne dni.

Strajkujący przejechali wczoraj uczęszczaną trasę kolumną kilkuset samochodów, blokując ją na wiele godzin. Co radykalniejsi uczestniczy strajku zapowiadali, że są gotowi zablokować również drogi dojazdowe do lotniska, ale ostatecznie zakończyli protest w umówionym miejscu w okolicy nabrzeża. W środę i czwartek doszło jednak do incydentów: zaatakowano dwóch kierowców Ubera, interweniowała policja, która zatrzymała jednego z protestujących zachowującego się agresywnie. Unauto VTC, właściciel Cabify, drugiego prywatnego taniego przewoźnika, wydał oświadczenie, w którym potępił „dwa poważne akty przemocy” wobec kierowców niebędących taksówkarzami – w jednym z  ataków polano twarz mężczyzny żrącą substancją (miała być używana do zniszczenia lakieru na samochodzie).

Atak ten stanowczo potępiła w swoim tweecie burmistrz Barcelony Ada Colau:

Kierowcy nie wykluczają jednak wydłużenia swojego protestu, jeśli Sąd Najwyższy Katalonii nie spełni ich żądań i nie ograniczy działalności tanich platform przejazdowych. Dziś po południu skład sędziowski ma zdecydować o losie firm konkurencyjnych wobec zarejestrowanych taksówek. Na razie można mówić o sukcesie taksówkarzy w tym sensie, że platformy czasowo zawiesiły swoją działalność w Barcelonie wobec „niesprzyjających warunków”. Taksówkarze są zdesperowani: walczą z tanimi przejazdami w Barcelonie już od 2015. Od tego czasu ilość tanich taksówek sięgnęła proporcję 30 do 1 zarejestrowanej.

Pasażerowie korzystający z lotniska El Prat stali wczoraj w olbrzymich kolejkach do autobusów i metra. Oprócz utrudnień związanych ze strajkiem taksówkarzy, czekały ich również utrudnienia z powodu strajków załóg kabinowych oraz pilotów linii Ryanair. W sumie w związku ze strajkami odwołano kilkaset lotów w całej Hiszpanii i Portugalii. Wielu pasażerów utknęło na lotnisku El Prat w oczekiwaniu na przesiadkę. Pracownicy Ryanaira domagają się zawierania umów zgodnie z prawem krajowym, nie irlandzkim.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…