14 sierpnia kolejne zakłady przemysłowe na Białorusi dołączały do akcji protestacyjnej, występując przeciwko siłowemu rozpędzaniu demonstracji opozycji po wyborach prezydenckich. W niektórych fabrykach domagano się powrotu Swiatłany Cichanouskiej, opozycyjnej kandydatki, którą białoruskie służby zmusiły do opuszczenia kraju. Aleksandr Łukaszenko obiecał w poniedziałek 17 sierpnia spotkać się z robotnikami.
13 sierpnia mityngi protestacyjne odbyły się w dwóch wielkich zakładach produkujących pojazdy rolnicze i budowlane – BiełAZ (Biełarusskij Awtomobilnyj Zawod, Białoruska Fabryka Samochodów) w Żodinie oraz MAZ (Minskij Awtomobilnyj Zawod). Następnego dnia za ich przykładem poszły kolejne fabryki. 14 sierpnia robotnicy z kilkunastu fabryk w Mińsku przyłączyli się do pokojowych marszy protestacyjnych. Przeszli w kierunku centrum Mińska, skandując „Hańba” i „Odejdź”. W piątek do protestu dołączyli również pracownicy metra w Mińsku, Mińska Fabryka Ciągników Kołowych i Miński Zakład Produkcji Maszyn im. Kirowa.
Zgromadzenia protestacyjne na terenie zakładów miały miejsce również w zakładach w Grodnie – Grodnopromstroj, w fabryce mebli ZOW i zakładach azotowych. Podobne wydarzenie miało miejsce również w Żłobinie w Białoruskiej Fabryce Metalurgicznej. W mediach społecznościowych pojawiły się również nagrania z węzła kolejowego w Lidzie, gdzie protestują pracownicy zajezdni lokomotyw, oraz z akcji protestacyjnej na terenie Białoruskiej Elektrowni Atomowej w miejscowości Borniany w obwodzie grodzieńskim.
Protesty w białoruskich fabrykach w mediach nazywane są strajkami, jednak w większości przypadków nie chodzi o całkowite zatrzymanie produkcji w danym miejscu, ale o wiece protestacyjne i solidarnościowe na terenie zakładów, podczas których formułowane są hasła polityczne. Dochodzi również do spotkań delegacji pracowników z zarządami fabryk. W MAZ dyrekcja fabryki przyszła na wiec na terenie zakładu, w którym brało udział 500-1000 osób (ogółem fabryka zatrudnia 15 tys. pracowników), i wysłuchała ich żądań, by prezydent podał się do dymisji, a milicja i wojsko przestały stosować przemoc wobec demonstrantów. Podczas ostatnich protestów (14 sierpnia) do przemocy już nie dochodziło, osoby zatrzymane wcześniej podczas demonstracji zostały w większości zwolnione.
15 sierpnia w sobotę miał miejsce kolejny protest pracowniczy – w państwowych liniach lotniczych BelAvia. Strajk rozpoczęli pracownicy państwowych kanałów telewizyjnych Biełaruś-1 i Biełaruś-3. Na mityng na terenie siedziby białoruskiej telewizji i radia przybyła Marija Kolesnikawa – szefowa sztabu aresztowanego kontrkandydata Łukaszenki Wiktora Babaryki, która w dalszej części kampanii współpracowała ze Swiatłaną Cichanouską.
Aleksandr Łukaszenko, który początkowo potraktował informacje o protestach w fabrykach z pewnym lekceważeniem, zadeklarował dziś, że w poniedziałek 17 sierpnia jest gotów osobiście przybyć do Mińskiej Fabryki Ciągników Kołowych i spotkać się z robotnikami. Wieczorem 15 sierpnia, po rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem, oznajmił również, że Rosja aktywnie zareaguje na rozwój sytuacji na Białorusi „gdy tylko zostanie o to poproszona”.
Łukaszenko, niegdyś autentycznie popularny wśród Białorusinów, uważany za człowieka, który ocalił socjalny charakter państwa i nie pozwolił na bezrobocie czy masowy wzrost ubóstwa w kraju, dziś stracił wiele z dawnej popularności. W ostatnich latach wdrażał pewne reformy, które trudno nazwać prospołecznymi (likwidacja licznych ulg dla emerytów i studentów, ograniczenie polityki mieszkaniowej, rozpowszechnienie krótkoterminowych umów o pracę). Społeczeństwo, które nie musi – w odróżnieniu np. od ukraińskiego – walczyć o przetrwanie, mając zapewniony pewien standard życia, chciałoby współdecydować o losach kraju i naprawdę wybierać swoich przedstawicieli. Młodzi ludzie marzą również o poziomie życia takim, jak w polskich miastach (wielu Białorusinów studiuje lub przyjeżdża do Polski) i pod wpływem opozycyjnych mediów wierzy, że drogę do niego blokuje dyktatura.
Tymczasem w programie białoruskiej opozycji, której twarzą jest Swiatłana Cichanouska, znajdują się stwierdzenia, które nie zwiastują pracownikom nic dobrego. Cichanouska chciałaby utrzymać rentowne zakłady, a te, które nie przynoszą wyraźnych zysków, „przekazać w ręce specjalistów”. Przebywająca na Litwie (w kraju po swojej neoliberalnej transformacji, proamerykańskim tak, jak Polska) działaczka ogłosiła, iż zaczęła tworzenie rady, która ma pokierować zmianą władzy w Mińsku.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…