W stanie Espirito Santo w południowo-wschodniej części Brazylii od 6 dni strajkuje policja. Z powodu jej braku na ulicach doszło do zamieszek. Zginęło już 100 osób. Szczególnie gwałtowne starcia miały miejsce w stolicy stanu – Vitorii.
Szkoły i urzędy w tym mieście są zamknięte do odwołania. Nie działa też komunikacja miejska. Strajkujący policjanci domagają się podwyżek płac, a w tym czasie w Vitorii dochodzi do gwałtownych starć ulicznych i grabienia sklepów.
Władze odmawiają podania szczegółów dotyczących dotychczasowych śmiertelnych ofiar strajku. Nie wiadomo, kto zginął i w jakich okolicznościach. Do zamieszek doszło w związku z nieobecnością na służbie ok. 1800 policjantów, którzy w normalnych warunkach patrolowaliby ulice.
Do akcji włączono wojsko. Do Vitorii dotarli spadochroniarze oraz załogi transporterów opancerzonych. Wzmocniły one liczące 1200 żołnierzy lokalne siły wojskowe.
– Zaangażowanie armii w Espirito Santo jest tymczasowe. Jej zadaniem jest umożliwienie negocjacji rządowych i przywrócenie spokoju. Nie będziemy zastępować policji w jej zadaniach – oświadczył w czwartek na Twitterze głównodowodzący siłami zbrojnymi Brazylii gen. Eduardo Villas Boas.
Według władz lokalnych zaangażowane siły nie są wystarczające. Włodarze domagają się przysłania dodatkowego kontyngentu. Wszyscy obawiają się, że napięcia społeczne, do wyładowania których doszło w stanie Espirito Santo mogą rozlać się na inne części kraju. Szczególne obawy wiążą się z sytuacją w Rio de Janeiro w przededniu i w trakcie karnawału.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…