(od specjalnego wysłannika strajk.eu z Londynu)
Trwa referendum nad opuszczeniem przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Ostatnie sondaże wskazują, że mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa mimo wszystko pozostaną we wspólnocie – 55 proc. badanych opowiadało się za opcją „remain„.
Głosowanie w ostatniej chwili napotkało poważny problem – wczoraj przez cały kraj przeszła fala burz i silnych ulew; część lokali musiała zostać przeniesiona, do niektórych dojazd jest mocno utrudniony. Pogodowe anomalie zwiększają prawdopodobieństwo Brexitu – elektorat antyunijny może okazać się bardziej zdyscyplinowany. Nie ma jeszcze informacji na temat frekwencji, jednak do wyborów zarejestrowała się rekordowa liczba wyborców – aż 46 mln; może to wynikać także z faktu, że poza obywatelami Wielkiej Brytanii zagłosować mogą Irlandczycy, Maltańczycy i Cypryjczycy. To dopiero trzecie referendum w historii kraju – pierwsze odbyło się w latach ’70 i dotyczyło wspólnego rynku europejskiego, a drugie zmian w ordynacji wyborczej w 2011 roku, które zostały odrzucone przez większość głosujących.
Większość głównych aktorów Brexitu już zagłosowało – portale brytyjskie pokazały zdjęcia Davida Camerona wraz z żoną, który opowiada się za pozostaniem w UE i jego głównego rywala w Partii Konserwatywnej, Borisa Johnsona, byłego mera Londynu i posła, jedną z głównych twarzy opcji „leave„. Brexit ostro skłócił frakcję konserwatywną – jest jasne, że wyjście oznaczać będzie obalenie rządu; Johnson prawdopodobnie liczy na objęcie władzy w takich okolicznościach. Laburzyści, którzy wykupili reklamę w metrze i tysiące bilbordów w całym kraju, z których zachęcają Brytyjczyków do pozostania w Unii, także są podzieleni – ponad 30 posłów Partii Pracy zapowiada, że opowie się za opuszczeniem wspólnoty. Szczególną rolę odgrywa w tym sporze śmierć Jo Cox, która była ogromną przeciwniczką Brexitu – pod lokalem, w którym oddałaby głos lewicowa posłanka, złożono kwiaty; morderstwo może realnie zaważyć na wyniku referendum.
Jednym z największych zwycięzców głosowania, niezależnie od jego wyniku, jest z pewnością lider radykalnie prawicowego UKiP-u, Nigel Farage. Kampania „leave” w ogromnej mierze opierała się na ksenofobii i nastrojach antyimigranckich. Gdyby Brexit stał się faktem, w niezwykle trudnej sytuacji znaleźliby się przede wszystkim mieszkający tu Polacy, stanowiący drugą największą mniejszość etniczną. Z dnia na dzień straciliby prawo do pracy. Grup, które ucierpiałyby na wyjściu z Unii, jest jednak znacznie więcej. Najdłuższe kolejki ustawiały się w lokalach na Gibraltarze, którego mieszkańcy znaleźliby się w skrajnie trudnej sytuacji. Rzesza brytyjskich emerytów, którzy masowo emigrowali do Hiszpanii, Portugalii i innych południowych krajów unijnych, sprzedając cały majątek na wyspach, straci na Brexicie średnio po 50 tys. funtów rocznie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Mama marzenie, żeby Brytania i Polska wyszała z KOŁCHOZU zwanego Unia Europejskich DARMOZJADÓW!
Byłem, Jestem i Będę przeciwnikim UE!!! „Narodzie Polan, powstań z kolan”. Marnotrawimy publiczne pieniądze na UE i Watykan.
Do refleksji!
Z formalnego punktu widzenia, to referendum nie jest wiążące dla parlamentu i rządu Wielkiej Brytanii.
To tylko kolejny spektakl dla maluczkich, aby im się wydawało, że mają wpływ na strategiczne decyzje.
To nie ludzie w referendach je podejmują.
Żadnego „Brexitu” nie będzie.
„Szczególną rolę odgrywa w tym sporze śmierć Jo Cox”- skąd jakiś psychicznie niezrównoważony nieszczęśnik wziął broń?! Kiedyś anglo-amerykańska koalicja napadła na Irak i wymordowała kilkaset tyś. ludzi, więc zabicie jednej osoby nie stanowi dla nich problemu.