Znany naukowiec alarmuje o powiększającym się obszarze skrajnej biedy w Polsce.
Prof. Ryszard Szarfenberg w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wskazuje na niepokojące zjawisko nie tylko zwiększania się obszaru skrajnej biedy, ale, co ważniejsze, na brak rekcji polityków. Z wypowiedzi Szarfenberga wynika, że od 2008 roku sytuacja biednych Polaków wciąż się pogarsza. W 2008 roku w skrajnej biedzie znajdowało się 2,1 mln obywateli, a obecnie, jak wskazują aktualne dane, jest ich 2,8 mln. W ciągu 7 lat rządów PO przybyło 700 tysięcy nędzarzy. To przerażająca liczba.
Skrajna bieda to stan, w którym nie starcza na jedzenie i dach nad głową. Co gorsza, jak wskazuje naukowiec, badania, na podstawie których przedstawione są te dane, są bardzo wysokiej jakości, co nie pozwala mieć nawet nadziei na błędy metodologiczne lub statystyczne. GUS przeprowadza swoje badania na kilku dziesięciotysięcznej próbie polskich rodzin.
Z danych tych wynika, że miedzy poszczególnymi regionami są wyczuwalne różnice w poziomie skrajnej biedy. Na przykład na Warmii i Mazurach co szósty Polak jest nędzarzem, na Śląsku co 20. Dobra sytuacja jest w województwie mazowieckim. Im więcej dzieci, tym większe zagrożenie ubóstwem, to się nie zmienia od lat.
Ryszard Szarfenberg zwraca też uwagę na fakt, o którym od dawna mówią partie lewicowe, że nawet praca na etacie nie gwarantuje zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych pracującego i jego rodziny. Bieda jest też dziedziczona, choć można się z niej wyrwać, ale raczej dzięki pomocy osób prywatnych, przyjaciół, organizacji pozarządowych, ale nie państwa.
Zresztą nie tylko w Polsce biedy się nie zauważa. Do 2013 roku UE nie wyodrębniła nawet walki z ubóstwem jako swojego celu. Dopiero w strategii na 2020 r. zauważono to niszczące społeczności zjawisko.
Profesor UW zauważył też, że system pomocy nie działa właściwie. Działania państwa są nieskuteczne, spóźnione i niewystarczające, a często wręcz blokowane.
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
„kilku dziesięciotysięcznej” – czyli kilka dziesięciotysięcznych?
Oj, mowa ojczysta (a i pisownia!) sprawia niektórym znaczne problemy
A treść? Przecież to widać. Ale z poziomu ulicy, nie profesorskich wyżyn
no patrzcie, patrzcie. Już można pisać o „biedzie” w Polsce bo Wybiórcza napisała. Ciekaw jestem kiedy „strajkowicze” i „lewica” wpadnie do głowy zapytać się co to było z tą umową okrągłego stołu, uwłaszczeniem nomenklatury III RP o czym kiedyś (2014) napisała Bielik-Robson w Wybiórczej czy zadziwieniu p.Tatarkiewicz „jak to było z tymi Dziadami” (za Przeglądem 2011) a w końcu zapytać Króla (PROFESORA!!!) co to znaczy „Byliśmy głupi”?? A co głupek nie wiedział co mówili/pisali Kowalik, Kieżun. Dlaczego Balcerowicz „zrobił” tak a nie inaczej. Modzelewski (tyż PROFESOR) głosował „NIE” Balcerowiczowi a potem trzymał buźkę w kubeł (bo robota w PANie) a taki Kuroń (dał się wypuścić Michnikowi/Sorosowi/sachsowi bo to jemu „sprzedawali” wolny rynek w Wybiórczej), głosował „ZA” a potem biedny ciężko przeżył „sukcesy” neolibarełów w RPjakiśtamnumer. A o takim Małachowskim, który WYCHODZIŁ ze skóry żeby coś poprawić, zmienić bo DZIEJE SIĘ ŹLE to dzisiaj „morda w kubeł” za to miernoty bez charakteru „mają znaczenie i głos”. Panie dziennikarzu: albo pan pisze zgodnie „ze swoim sumieniem” to ma pan problem. Bo prof. Szarfenberg już dawno w Przeglądzie mówił dokładnie co to w Wybiórczej. A co mówi p. Oręziak? A o czym się pisze np. na http://www.NowyObywatel. Albo się jest dziennikarzem albo się jest……….
fajnie, że g.u.s. dissuje czapinskiego. bieda da się zauważyć tzw. „gołym okiem” poza centrum każdego z największych miast/zespołów miejskich w polsce. „praca na etat” zaś lepsza jest od tzw. „umów śmieciowych” nie w sensie zarobków, a coraz bardziej symbolicznych „przywilejów”, które są z nią związane (urlop, zwolnienie zdrowotne, czasem podwyżki, czasem jakieś dodatki, teoretyczna niemożność zwalniania z byle powodu).