Tłumy ludzi na ulicach w metropoliach na wszystkich zamieszkanych kontynentach świata, starcia z policją, żądania natychmiastowej zmiany polityki. Tak wyglądał globalny dzień gniewu, zorganizowany przez sieć Extinction Rebellion.
Powstrzymać zmiany klimatyczne, ocalić planetę i ludzkość, wymuszając na politykach podjęcie działań – to hasła i cele ruchu zrzeszającego setki tysięcy ludzi na całym świecie, podejmujących w porozumieniu sieciowym wspólne działania na rzecz uratowania Ziemi przez postępującą apokalipsą.
Od Berlina, przez Amsterdam, Paryż, Londyn, Nowy Jork, Tokio, Los Angeles, aż po Sydney, łącznie w ponad 60 miastach trwały wczoraj i dziś protesty przeciwko bierności polityków w zakresie walki ze zmianami klimatycznymi.
Niektóre demonstracje stanowią mocną manifestację gniewu. Policja zatrzymała kilkaset osób. W Londynie protestujący zamknęli się w samochodach, zablokowali most i kilka ulic w dzielnicy Westminster, gdzie mieszczą się budynki rządowe. Z kolei przed siedzibą ministerstwa obrony odbyła się pikieta. W ciągu dnia planowane są podobne blokady w pobliżu siedziby parlamentu i na Trafalgar Square, jak również siedząca manifestacja na lotnisku London City.
Według szacunków aktywistów demonstracje w brytyjskiej stolicy będą pięć razy liczniejsze niż te, które miały miejsce w kwietniu. Spodziewają się, że w ciągu dwóch tygodni protestów w Londynie weźmie w nich udział ok. 30 tys. osób.
Londyńska policja próbuje zastraszyć uczestników. Poinformowała o zmobilizowaniu tysięcy dodatkowych funkcjonariuszy w związku i zapowiedziała, że każdy, kto złamie prawo, nawet podczas pokojowych demonstracji, musi się liczyć z aresztowaniem.
Mocne „nie” obecnej polityce napłynęło również z niemieckiej stolicy. Klimatyczni aktywiści rozpoczęli blokadę jednego z głównych rond w centrum Berlina wokół Kolumny Zwycięstwa (Siegessaeule) w parku Tiergarten. Domagają się od rządu zdecydowanych działań na rzecz ochrony klimatu. Na wiecu planowanie jest m.in. przemówienie aktywistki transportującej migrantów z Morza Śródziemnego do Europy Caroli Rackete.
– Przeszkadzamy, bo nie widzimy innej możliwości wymuszenia przeprowadzenia głębokiej i powszechnej zmiany, która zapobiegłaby zmianom klimatu. Polityka klimatyczna rządu poniosła fiasko: lasy płoną, podnosi się poziom oceanów, dzikie zwierzęta masowo wymierają. Ludzkości grozi zagłada – tłumaczyła poniedziałkową blokadę w Berlinie Eva Escosa-Jung, jedna z działaczek grupy.
Ludzie widzą, że demonstracje nie wystarczą i należy sięgnąć po poważniejsze środki – mówiła Annemarie Botzki, rzeczniczka aktywistów – rzeczniczka niemieckiej Extinction Rebellion – Rząd musi działać natychmiast, żeby powstrzymać wymieranie i do 2025 roku osiągnąć zerowe emisje CO2 netto. Rząd powinien ogłosić klimatyczny stan wyjątkowy i zwołać zgromadzenie obywatelskie, które opracuje konkretne działania mające przeciwdziałać katastrofie klimatycznej -dodała.
Ciekawie jest również w Amsterdamie, gdzie setki aktywistów klimatycznych zablokowały rano główną arterię komunikacyjną, apelując do władz Niderlandów o zdecydowanie kroki w redukcji CO2. Uczestnicy wykrzykują hasło „rebelia!”.
Również tam dochodzi o represji. Policja poinformowała o zatrzymaniu protestujących, którzy nie chcieli opuścić ulicy w pobliżu popularnego wśród turystów Rijksmuseum (Muzeum Narodowe).
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ci protestanci to współcześni hunwejbini z czasów chińskiej Rewolucji Kulturalnej, chociaż oni o tym nie wiedzą – są zbyt głupi i zadufani. Hunwejbini byli jednak o tyle bardziej uczciwi, sami żyli według zasad, które głosili. Współcześni idioci nie chcą pozbawiać siebie zdobyczy cywilizacyjnych. Oni chcą pozbawiać tego innych.
No dobrze.
Załóżmy że wymusicie.
A czy gotowi (jako zbiorowość) za to wszystko zapłacić?
Bo do tego doprowadzicie. Zapłacą całe społeczeństwa by bogaci mogli być jeszcze bogatsi i… sami walcząc z wiatrakami to sobie zafundujecie. W Niemczech (gdzie właśnie ci rebelianci klimatyczni mają bazę) już przeciętna rodzina dopłaca w rachunkach za energie elektryczną circa 1000 euro rokrocznie do zielonego szaleństwa. I czym innym jest ten tysiączek dla rodziny jakiegoś Hansa utrzymującego się z pracy rąk, a czym innym dla polityka czy właściciela zakładu w którym pracuje Hans.
Sami sobie wywalczycie wyższe podatki a… ocieplenie i tak nadejdzie jest to bowiem cykliczny proces naturalny!
Najpierw mądrzenie się i potem arogacja.
Tego nam potrzeba Skorpionie13-ty
Ale droga Dagome – masz jakieś MERYTORYCZNE ARGUMENTY? Bo jak na razie tezy mojego wpisu potwierdzają się w życiu (dopłaty do cen EE na OZE jakie rząd bundesrepubliki od lat funduje Hansom Schmidtom), a jak wskazują badania rdzeni lodowych, i czemu nie zaprzeczają nawet najtężsi z ,,katastrofoocieplaczyklimatycznych” zachodzą na Ziemi od zawsze w kilku cyklach które można opisać poprzez nałożenie na siebie kilku sinusoid o różnym okresie.
twój wpis to jedynie wycieczki personalne – zatem do meritum plizzz.
Nooo, Skąpionie, mosz recht
Otóż to, nic tak skutecznie nie zrewiduje poglądów ludzi jak wyższe rachunki. A jak zobaczą, że każdą podwyżkę uzasadnia się ochroną klimatu, to nie będą tak skorzy do popierania zmian