Pouczające było dzisiaj wysłuchać przemówienia Justyny Samolińskiej, działaczki Inicjatywy Pracowniczej, na demonstracji przed ambasadą USA w Warszawie. Powiedziała mianowicie, że rasizm nie tylko jest wtedy, kiedy mówimy o czarnoskórym obywatelu USA, którego zabił z premedytacja policjant, dusząc go przez 8 minut. Jest też wtedy, kiedy godzimy się na złe traktowanie ludzi, którzy przyjechali do Polski za chlebem i pracą lub uciekając z miejsc, w których grozi im śmierć lub nieludzkie traktowanie. Nie trzeba, byśmy walczyli, wystarczy, że zgrzeszymy biernością.
Mówiąc inaczej, walka z rasizmem zaczyna się od nas samych i to walka najtrudniejsza, bo nawet nie zauważamy, jak głęboko tkwi w nas niechęć do obcych.
George Floyd, jak się okazuje, był zarażony koronawirusem. Bez symptomów wprawdzie, ale jego serce mogło nie wytrzymać długiego duszenia właśnie z powodu zakażenia.
George Floyd ma bogatą kartotekę (tu padają przykłady: kradzież, rozbój, handel narkotykami itp.)
George Floyd używał różnych narkotyków: w jego ciele znaleziono ślady co najmniej dwóch, jeden z nich jest niemal nieszkodliwy jak landrynki, za to drugiego używają rosyjskie służby specjalne (co, jeśli dobrze rozumiem, ma dodać grozy opisowi) i uszkadza wiele organów wewnętrznych.
Georg Floyd jest człowiekiem, przez którego zapłonęła Ameryka.
Georg Floyd zmarł na niewydolność serca.
Georg Floyd zmarł po interwencji policyjnej.
Georg Floyd zmarł.
Otóż nie. Floyd nie był człowiekiem, przez którego się coś stało – zapłonęła Ameryka, pan prezydent Trump źle się poczuł czy jakoś tak. Tego typu sformułowanie ma wywołać w czytelniku wrażenie, że był czemuś winny.
Nie ma też kompletnie znaczenia, że był zakażony koronawirusem, tyfusem czy grypą. Takie sformułowanie – że ktoś jest nosicielem niebezpiecznej, potencjalnie śmiertelnej choroby w sposób oczywisty stygmatyzuje i odczłowiecza.
George Floyd mógł zażywać narkotyki, być pijany w sztok, być nałogowym hazardzistą zaraz po wielkiej przegranej lub wygranej. To jednak nie jest powód by mu klęczeć na szyi przez 8 minut.
Georg Floyd zmarł nie z powodu dwóch oderwanych i niezależnych od siebie faktów: że ktoś wpychał mu w szyję swój staw kolanowy i ni z tego, ni z owego dostał ataku serca. Został uduszony.
Georg Floyd nie zmarł. Został zamordowany.
Wszystkie powyższe cytaty to nie są wyrwane z kontekstu fragmenty z facebookowego ścieku. Cytuję zdania z mediów jak najbardziej oficjalnych, znanych, niekiedy nawet szanowanych. Nie wierzę, że autorzy tych słów nie zdawali sobie sprawy, co piszą. Uważam, że świadomie tak układali słowa, by dać wyraz swoim przekonaniom, że ten cholerny czarnuch Floyd zasłużył sobie na śmierć, a policja zawsze ma rację, bo strzeże państwa, porządku i własności.
„Życia osób, które mają ciemniejszy kolor skóry, które się tutaj nie urodziły, liczą się mniej” – powiedziała Samolińska. No właśnie.
Czego człowiek lewicy nie usłyszy od parlamentarnej „lewicy”
W gazecie Adama Michnika wiele lat temu padły ze strony red. Ewy Milewicz powszechnie zapa…
Niedawno wyszedł z aresztu za kaucją nasz współobywatel, który spędził za kratami 3 lata tylko dlatego, że PODEJRZEWANO go o sympatię do Rosji i Chin… z którymi to krajami, jak się zdaje, nie jesteśmy jeszcze w stanie wojny. Nawet sympatia NIEWŁAŚCIWIE skierowana w Polsce stygmatyzuje i bywa karana więzieniem.
Tak przebiega stygmatyzacja, która dodaje jako przy- lub przed-rostek do człowieka coś tam…… To może być Żyd, czarny, komunista, lewak, nierób, jednostka aspołeczna, narkoman, pijak, bezdomny, agent Kremla, „ruski” itd. I potem idzie już łatwiej lub całkiem łatwo z różnymi tłumaczeniami. No bo…….. no bo właśnie był taki. I moze (?) nawet i zasłużył sobie na to właśnie.
A to tylko i aż zawsze człowiek – i już. Koniec. Kropka.
To o czym pisze Autor komentarza jest tym dramatyczniejsze, że wokoło tyle wzniosłych pohukiwan i zapewnień o humanizmie, prawach człowieka, wysokiej kulturze, demokracji, wolnościach, itd. O plemienno – wsobnej tożsamości będącej prawdą najprawdziwszą. Tylko w tym zgiełku ginie – symbolicznie i jak widać w przypadku G.Floyda realnie – pojedynczy człowiek.