To, co najpierw wyglądało na pomruki niezadowolonych oficerów w stanie spoczynku, nagle przekształciło się nieledwie w bunt w siłach zbrojnych Francji.
Zaczęło się od inicjatywy Jean-Pierre’a Fabre-Bernadaca, kadrowego oficera i redaktora portali Place Armes. Podpisało się pod nią 20 generałów, setki starszych oficerów i ponad tysiąc żołnierzy innych stopni. Wzywali do przywrócenia klasie politycznej wartości patriotycznych i odpowiedzialności za państwo. List był skierowany do prezydenta Macrona i członków rządu.
„Francja się rozpada”
„Francja w niebezpieczeństwie, grozi jej śmiertelne zagrożenie. (…) Nawet będąc wojskowymi w stanie spoczynku nie możemy pozostać obojętni wobec losów naszego pięknego kraju”, tak dramatycznie zaczyna się pismo. Dalej mowa jest o retoryce antyrasistowskiej, której celem jest wywołanie nienawiści miedzy grupami narodowościowymi. Mówienie o multikultuiralizmie i dekolonizacji to tylko zasłona dymna, by wywołać wojnę domową, głoszą sygnatariusze pisma. Piszą też o wykorzystywaniu islamu i agresywnie nastawionych „band z przedmieść”, by podzielić Francję na części, w których panuje „średniowieczne obyczaje”, przeczące francuskiej konstytucji, gdzie nie działa francuskie prawo.
Z drugiej strony wojskowi biorą w obronę demonstrujące od miesięcy Żółte Kamizelki, próbując przekonać, że to francuscy obywatele, którzy „przyszli, by wyrazić swą rozpacz”. (w demonstracjach borą udział Francuzi różnych ras i religii – przyp. red).
„Nie możemy pozostawać biernymi, gdy widzimy, co się dzieje. (…) wiedzcie, że jesteśmy gotowi poprzeć polityków, którzy zajmą się ratowaniem narodu”, deklarują autorzy listu.
Szef sztabu sił zbrojnych Francji zapowiedział ukaranie autorów listu otwartego.
Kolejne tysiące oficerów popierają ton listu
Problem w tym, że czyli ledwie dwa tygodnie po pierwszym liście, 10 maja powyższy list poparło 45 tysięcy oficerów, którzy dekalruja solidarność ze swoimi starszymi kolegami. Wskazują, że Macron i jego otoczenie odnieśli się do sygnatariuszy list jak do „buntowników”, podczas gdy ich „jedyną winą jest to, że kochają swoją ojczyznę i opłakują jej widoczny upadek. Również popierający wojskowi mówią o nadciągającej we Francji wojnie domowej.
Marie Le Pen, przewodnicząca francuskiej partii Front Narodowy/Zjednoczenie Narodowe, natychmiast poparła stanowisko autorów listu.
Francja stoi przed poważnym wyzwaniem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…