Dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice Gwatemali, żądając rezygnacji prawicowego prezydenta Alejandro Giammattei i prokurator generalnej Marii Porras. Demonstranci dali jasno do zrozumienia, że mają już dość panoszącej się korupcji oraz cięć w finansowaniu edukacji, służby zdrowia i wymiaru sprawiedliwości.

Sytuacja w Gwatemali była napięta już od dłuższego czasu. Kroplą, która przelała czarę goryczy, okazało się zdymisjonowanie przez prokurator generalną Marię Porras cieszącego się popularnością w kraju prokuratora ds. walki z korupcją Juana Francisco Sandovala. Sandoval, który kierował Specjalną Inspekcją Przeciwko Bezkarności (FECI), poinformował, że został zwolniony po tym, jak Porras zablokowała mu możliwość prowadzenia dochodzeń w sprawach korupcyjnych związanych z prezydentem. Niedługo po dymisji wyjechał z kraju z obawy przed atakami ze strony ludzi Giammattei. Były szef FECI cieszył się dużą sympatią Gwatemalczyków, jako jeden z niewielu miał bowiem odwagę mówić otwarcie o korupcji na najwyższych szczeblach władzy i sądownictwa oraz podejmować próby walki z nią.

W odpowiedzi na jego zwolnienie najpierw na ulice wyszli mieszkańcy stolicy. Demonstranci zgromadzili się obok Uniwersytetu San Carlos i pomaszerowali w stronę budynku Kongresu, Pałacu Prezydenckiego i Placu Konstytucji. Niedługo potem protesty objęły wszystkie departamenty kraju, jednocząc w sprzeciwie wobec działań elity władzy rdzenną ludność, rolników, robotników i studentów. Blokowano drogi, organizowano manifestacje i wiece, strajkowano w zakładach pracy. W wielu miejscach protestujący podpalali opony i obrzucali farbą policjantów wysłanych do ochrony budynków rządowych. „Stoimy dziś przed Pałacem Prezydenckim, ale nie prezydent tu mieszka – mieszka zdrajca” – mówił podczas wiecu w stolicy opozycyjny deputowany Samuel Perez.

Oprócz sprzeciwu wobec korupcji i torpedowania prób jej zwalczania, ze zdwojoną siłą wróciły także hasła, pod którymi osiem miesięcy temu Gwatemalczycy protestowali przeciwko uchwaleniu budżetu na rok 2021. Zakładał on bowiem poważne cięcia w finansowaniu edukacji, służby zdrowia i wymiaru sprawiedliwości. Skrajnie prawicowy prezydent Alejandro Giammattei, znany m.in.: z poparcia dla kary śmierci oraz sprzeciwu wobec aborcji i małżeństw osób tej samej płci, od początku urzędowania konsekwentnie prowadzi politykę ograniczania roli państwa i cięcia wydatków na usługi publiczne.  

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…