Żyje za nią milion Polaków. Przez lata należała do najniższych w Unii Europejskiej. Teraz sytuacja się nieco poprawiła, jednak zatrudnieni na podstawie umowy o pracę wciąż mogą w naszym kraju zarabiać bardzo mało. Temat płacy minimalnej powraca, bo niebawem rozpoczynają się negocjacje na temat jej wysokości w ramach Rady Dialogu Społecznego. Kapitaliści proponują – jak zwykle – niedużo, związkowcy chcą zawalczyć o godny poziom.
O 12 procent, czyli do 2520 złotych brutto powinna wzrosnąć w 2020 roku płaca minimalna w Polsce. To stanowisko trzech największych organizacji pracowniczych – OPZZ, FZZ i „Solidarności”, które w tej sprawie mówią jednym głosem. Taki wariant oznaczałby, że najniższa krajowa wzrośnie o 270 złotych, co stanowiłoby rekord po 1989 roku.
Czy propozycja strony społecznej ma szanse na realizacje? Wszystko rozstrzygnie się podczas negocjacji w ramach Rady Dialogu Społecznego, ciała zrzeszającego przedstawicieli rządu, związkowców i kapitalistów. Ci ostatni corocznie wytężają swoje starania aby płaca minimalna była na możliwie jak najniższym poziomie, gdyż ich celem jest zwiększanie stopy wyzysku, czyli niskiego udziału pracownika w wytwarzanej przez niego wartości. Dlatego z ich strony padnie zapewne propozycja, aby najniższa krajowa wzrosła zaledwie o 96 złotych i wynosiła w przyszłym roku 2346 zł brutto. Taka kwota na rękę daje niecałe 1900 złotych, a więc byłaby to pensja głodowa.
Biznes nie wypracował na razie wspólnego stanowiska. Mateusz Szymczycha z Pracodawców RP zapewnia jednak, że negocjacje są „bliskie zakończenia”. Jego zdaniem wzrost płacy minimalnej nie powinien przekroczyć 6,1 proc, czyli pracownicy nie powinni na najniższej krajowej dostawać więcej niż 2387 zł brutto. Przedstawiciel kapitału używa starego, dobrego argumentu o zbliżającym się spowolnieniu i konieczności zaciśnięcia pasa.
– Przewidywania ekonomistów wskazują na nieuchronne spowolnienie gospodarcze w najbliższym roku i kolejnych latach. W świetle tych przewidywań należy zachować się racjonalnie i nie eskalować wzrostów wynagrodzeń. Stanowiłyby one stałe zobowiązanie, z którego trudno byłoby się wywiązać – powiedział Szymczycha.
Podobnego zdania jest inny niezmordowany strażnik interesów właścicieli firm – Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – Taki wskaźnik (6,1 proc. – przyp. red.) odzwierciedla łącznie wzrost produktywności oraz inflację, więc jest uzasadniony – ocenił.
Związkowcy mają inne zdanie na ten temat. Ich zdaniem płaca minimalna powinna wzrosnąć o nie mniej niż 270 zł (189,02 zł netto) tj. o 12 proc. Taka stawka stanowiłaby 48,2 proc. prognozowanej przez rząd na rok 2020 średniej krajowej. Takie stanowisko ma przedstawić na Radzie Dialogu Społecznego strona związkowa.
W 2018 r. płaca minimalna wynosiła w Polsce 2250 zł brutto, a minimalna godzinowa 14,7 zł brutto.
Kapitaliści znad Wisły są szczególne niechętni dzieleniu się z pracownikami swoimi zyskami. Pokazuje to statystyka udziału płac w PKB, określająca to, ile wypracowanego bogactwa przypada pracownikom, a ile jest zagarniane jest kapitał. W tej klasyfikacji nasz kraj jest na szarym końcu Unii Europejskiej z wynikiem 48 proc. Średnia unijna wynosi 55,4 proc., a największy kawałek tortu dostają pracownicy słoweńscy – 60 proc. wartości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…