W bitwie na Porytowym Wzgórzu w czerwcu 1944 r. przeciwko wspólnemu wrogowi walczyli partyzanci polscy (z AL, AK i Batalionów Chłopskich) oraz partyzanci radzieccy. Stoczyli heroiczny całodniowy bój przeciwko niemal dziesięciokrotnie silniejszym siłom niemieckim, ostatecznie udało im się wyrwać z okrążenia. Teraz IPN chciałby, by wydarzenia te zostały zapomniane.

fot. uni.opole

Bitwę na Porytowym Wzgórzu i w ogóle walkę antyhitlerowskich oddziałów partyzanckich na Zamojszczyźnie, w Lasach Janowskich i Puszczy Solskiej (obfitującą w przykłady współpracy Armii Krajowej, Armii Ludowej i partyzantki radzieckiej, w tym jej oddziałów ze znaczącym udziałem Polaków) upamiętnia w Kraśniku pomnik Partyzanta. Mieszkańcy go powszechnie znają i szanują. Co innego – lokalna prawica. W 2016 r. kraśnicki radny PiS Marian Tracz żądał, by ostatecznie rozstrzygnąć, czy partyzant jest Polakiem, czy niekoniecznie, i na tej podstawie zdecydować, czy zasłużył na pozostawienie (po uprzednim poświęceniu). Sugestie te jednak miały wymiar lokalnego folkloru. W rocznice bitwy na Porytowym Wzgórzu, na miejscu jej stoczenia, 14 czerwca, co roku odbywały się uroczystości z udziałem wojewody, miejscowych władz, historyków. W ubiegłym roku był nawet przedstawiciel IPN, najwyraźniej nie czując dyskomfortu z powodu upamiętniania także partyzantów radzieckich.

W tym roku nagle okazało się, że kraśnicki partyzant ma jednak zniknąć – ponoć wynika to z ustawy dekomunizacyjnej. Opinię w tej sprawie przesłał do kraśnickiego ratusza wojewoda lubelski, załączając opinię Instytutu, o dość przewidywalnym wydźwięku. Dowodami na propagowanie zbrodniczego komunistycznego totalitaryzmu przez pomnik ma być fakt, że partyzant trzyma w ręku pepeszę. IPN-owi nie podoba się również wskazanie na cokole miejscowości, w których walki toczyła Armia Ludowa oraz zacytowanie fragmentu marszu Gwardii Ludowej („My ze spalonych wsi..”).

Zażądał, by pomnik zdemontowano do 6 lipca, co jest terminem nieosiągalnym. Pismo nie jest jednak decyzją administracyjną, przedstawiciel urzędu powiedział „Dziennikowi Wschodniemu”, że jego treść jest „analizowana” przez włodarzy miasta. Kraśnik kontaktował się w sprawie wymuszonego demontażu z muzeum w Kozłówce, które odmówiło przyjęcia rzeźby (jest za duża). Teraz czeka na odpowiedź muzeum PRL w Rudzie Śląskiej.

Przeciwko ślepej dekomunizacji organizuje się Stowarzyszenie Uczciwy Kraśnik, które rozpoczęło zbiórkę podpisów pod stosowną petycją. „Jest to jedyny w naszym mieście pomnik upamiętniający Partyzantów Ziemi Kraśnickiej, którzy przelewali krew za naszą wolność. Nie zgadzamy się, by ktoś decydował o nas, bez nas.” – piszą jej autorzy. – „Nie chcemy być przedmiotem w walce politycznej, domagamy się szacunku i godnego traktowania, przede wszystkim dla Tych, którzy oddali życie za Nasze Miasto i Nasz Kraj w walce z niemieckim okupantem.” Nadto przypominają, że pomnik to rzeźba wysokiej klasy, autorstwa prof. Franciszka Strynkiewicza i doc. Barbary Beniulis, walczącej podczas wojny w Szarych Szeregach.

Mieszkańcy już petycję podpisują. Za pozostawieniem pomnika jest również dr Dominik Szulc, historyk z Instytutu Historii PAN, badający m.in. dzieje regionu lubelskiego. Dla niego to, że partyzanci radzieccy i polscy różnych orientacji politycznych bili się w Lasach Janowskich ramię w ramię jest po prostu faktem, a wkład tych ludzi w walkę z okupantem hitlerowskim nie podlega wątpliwości. Jeszcze w zeszłym roku wydawało się, że taką historię przyjmuje do wiadomości nawet IPN. Jak widać – rozzuchwaleni dekomunizatorzy nie zamierzają się jednak pogodzić z tym, że dzieje II wojny światowej nie pasują do ich wizji.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Skala rekonstrukcji umysłów jest w ciągu ostatniego ćwierćwiecza nieporównanie większa, niż w latach uznawanych za otwarcie „totalitarne” (cokolwiek to słowo – przekształcone przez Friedricha i Brzezińskiego w pałkę mentalną – znaczy). Dziś zmiany dokonywane są w przestrzeni bezkierunkowej, oferującej czasowe schronienia i nietrwałe zajęcia oraz łatwy przepływ serfujących między zatokami. Inżynierowie smaku, strażnicy właściwości, pozornie tęczowi lub monochromatyczny (w zależności od upodobań) pokrywają drzwiczki do kolejnego ziemskiego piekła dyzajnerskimi wzorami i cytatami ze świętych ksiąg. Poszłost’ i sobornost’ wymieszane, i tylko gwiazda nad nami czeka by słowa znów połączyły się z muzyką.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty

W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…