Co najmniej 60 osób zginęło, a ponad sto zostało rannych podczas kolejnego krwawego nalotu saudyjskiego lotnictwa w Jemenie. Celem samolotów był szpital, port i zatłoczony bazar w porcie Hudajda.
Przebieg ataku, jak relacjonuje „Middle East Eye” w oparciu o relacje świadków, był wyjątkowo perfidny. Najpierw bomby spadły na port rybny w Hudajdzie i sąsiadujący z nim bazar. Potem samoloty odleciały, by po chwili wrócić, kiedy udzielano już pomocy rannym i przenoszono ich do nieodległego szpitala. Bomby spadły drugi raz na budynek lecznicy, w tym na jej główne wejście, gdzie zdążył zebrać się tłum. Ponad 60 osób nie przeżyło, a ponad 170 odniosło obrażenia. Wśród ofiar jest trójka dzieci.
Yesterday, 55 civilians were killed and 100+ injured after a hospital and fish market in #Hodeida port in #Yemen were bombed by UK allies. Another crime enabled by UK bombs and UK planes and UK military advisers and UK diplomatic & political support. pic.twitter.com/YZgP2OygeW
— Hicham Yezza (@HichamYezza) 3 sierpnia 2018
Tragiczny bilans ofiar z całą pewnością jeszcze wzrośnie, bo w atakowanej przez saudyjską koalicję od 13 czerwca Hudajdzie od dawna brakuje lekarstw, sprzętu medycznego i samych lekarzy. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża poinformował, że przekaże szpitalowi sprzęt medyczny, by ratować najciężej poszkodowanych, a nalot potępił. To jednak symboliczny gest, kropla w morzu potrzeb. Ratunkiem dla Jemenu byłoby tylko przerwanie bombardowań i udzielenie udręczonym mieszkańcom szeroko zakrojonej pomocy humanitarnej.
Arabia Saudyjska rzecz jasna zaprzecza odpowiedzialności (tak jak w przypadku poprzednich nalotów na cele cywilne w Jemenie), ale w rejonie, gdzie doszło do bombardowania, w powietrzu spotkać można tylko jej samoloty wojskowe. To jednak nie przeszkodziło rzecznikowi prasowemu koalicji zrzucić winy na partyzantów Huti i zasugerować, że w Al-Hudajdzie doszło do ataku rakietowego, który, odpowiednio nagłośniony, miał następnie postawić Saudów w złym świetle.
6 września w Genewie ma rozpocząć się kolejne podejście do rozmów pokojowych w wojnie. Specjalny wysłannik ONZ Martin Griffiths stara się sprawiać wrażenie optymisty. Przekonuje, że negocjacje pozwolą obu stronom omówić swoje oczekiwania i nabrać do siebie zaufania.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Instruktorzy z Dęblina mogą być dumni ze swoich kursantów.