4 października mieszkańcy Kirgistanu poszli do urn aby wybrać nowy parlament. Zgodnie z oficjalnie podanymi wynikami, do Rady Najwyższej weszli przedstawiciele tylko 4 partii. Wszystkich o, w miarę zbliżonym, prorosyjskim ukierunkowaniu.
Obywatele Kirgistanu już w poniedziałek wyszli na ulicę żądając rozpisania nowych wyborów. Ich zdaniem, władza dopuściła się przekupstwa wyborczego, przez co wyniki nie są zgodne z rzeczywistym głosem ludu. Sytuacja wydaje się być zatem bardzo podobna do tulipanowej rewolucji z roku 2005 oraz wystąpień publicznych z 2010. Wszyscy jednak liczą, aby dzisiejsze protesty nie doprowadziły aż do takiej eskalacji, jak poprzednie. W zamieszkach sprzed dekady zginęło 85 osób, a ponad 1500 zostało rannych.
Protest przeciwko wyborom prowadzą także partie polityczne, które wystosowały specjalny wniosek do komisji wyborczej o przeprowadzenie nowego głosowania. Na ten moment, podpisało go dwanaście ugrupowań. Sam protest wyborczy ma oczywiście dużo sensu. Według oficjalnych danych, blisko połowę miejsc w 120-osobowej Radzie Najwyższej zdobyły wyłącznie dwa ugrupowania – prorosyjscy socjaldemokraci oraz prorosyjska, konserwatywna prawica. Takie zabetonowanie sceny politycznej wydawało się niemożliwe przed wyborami.
Na ulice, poza zwykłymi mieszkańcami, wyszli także politycy najważniejszych partii opozycyjnych, ludzie świata kultury, sztuki i mediów. Najgoręcej jest aktualnie w Biszkeku. We wtorek rano, demonstrujący wdarli się do budynku, w którym swoją siedzibę ma administracja prezydenta i parlament. Jak podaje Agencja AFP, demonstrantom udało się także uwolnić z aresztu śledczego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego byłego prezydenta Ałmazbeka Atambajewa.
Atambajew w swoim życiu pełnił funkcję premiera oraz prezydenta Kirgistanu. W roku 2017 przeszedł do historii przekazując władzę nowo wybranej głowie państwa – Sooronbajowi Dżeenbekowowi. Był to pierwszy raz w historii państw Azji Środkowej, kiedy doszło do pokojowego przekazania władzy nowemu prezydentowi przez starego prezydenta.
W czerwcu tego roku, Atambajew został skazany na 11 lat i 2 miesiące kolonii karnej, odebrane zostały mu odznaczenia państwowe, a także majątek. Oskrażony został o nadużycie władzy i niedopełnienie obowiązków, jakie posiadał będąc prezydentem. Według wyroku, niezgodnie z prawem wypuścił na wolność jednego z członków mafii, Czeczena Aziza Batukajewa. Atambajewowi powstawiono kolejne zarzuty. Dotyczącą one prawdopodobnego współudziału w zabójstwie policjanta, braniu zakładników do niewoli, znieważania munduru, a także zamachu na władzę i próby przewrotu politycznego.
Reuters informuje, że kilku gubernatorów złożyło rezygnację z urzędu. Ponadto, rzecznik MSW poinformował we wtorek, że personel resortu przyjmuje polecenia od nowego ministra, opozycyjnego polityka i byłego wysokiego rangą urzędnika ds. bezpieczeństwa Kursana Asanowa. Prywatnym bankom zarekomendowano zwiększenie kontroli, a także chwilowe zamknięcie swoich siedzib w kraju. Demonstrujący przeszli już do plądrowania budynków administracji rządowej.
Przełom nadszedł 6 października, około godziny 10:00 polskiego czasu. Kirgijski portal 24.kg poinformował, że Centralna Komisja Wyborcza unieważniła wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych. Nie wiadomo jednak kto tak naprawdę rządzi aktualnie krajem. Jedna z wersji, powielana przez media prorządowe oraz administrację państwową sugeruje, że sytuacja jest pod kontrolą. Demonstranci sugerują natomiast, że wraz z zajęciem kirgijskiego Białego Domu, udało im się przejąć władzę nad państwem.
Grupy wywrotowe przejęły także siedzibę burmistrza miasta Biszkek i wiele innych budynków. Wyznaczyły także, powołanego przez siebie pełniącego obowiązki szefa bezpieczeństwa narodowego, pełniącego obowiązki prokuratora generalnego, a także komendanta Biszkeku. Nie mamy na tę chwilę pewności jaką i czy w ogóle mają oni władzę.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…