Kucharz, celebryta i felietonista zabrał głos na łamach „Gazety Wyborczej” w sprawie wegańskiego lokalu. To głos cenny i ważny, jednoznacznie opowiadający się po stronie pracownika.
Jednocześnie autor apeluje, aby z Krowa Gate wyciągnąć naukę na przyszłość – lokale fair trade, nie powielające złych trendów i nawyków na rynku gastronomicznym, szanujące pracownika – były w jakiś sposób oznaczane i pozytywnie wyróżniane przez kulinarne autorytety. Nowak opowiada się za „gastronomią etyczną”, na wzór kampanii „Rodzić po ludzku” czy „Szkoła z klasą”.
Nowakowi marzy się, aby „opatrywać specjalnym godłem lokale, które przestrzegają kilku elementarnych zasad: nie naruszają praw pracowniczych, nie oszukują gości, wydają paragon fiskalny, respektują normy ochrony środowiska (m.in. nie spuszczają zużytego tłuszczu do kanalizacji, segregują odpadki), mają sprawną i nieuciążliwą dla sąsiadów wentylację, zapewniają dostęp niepełnosprawnym, również w towarzystwie psów przewodników, kupują produkty od lokalnych dostawców, nie narażają gości na niepożądane alergeny ani przeterminowaną żywność”.
Krytyk kulinarny i publicysta zwraca uwagę na ważny aspekt awantury, która wybuchła w poniedziałek: „pokazuje, że szczytne ideały obejmują bydło rogate i trzodę chlewną, natomiast już nie pracowników. Pracodawcę i zatrudnionych dzieli konflikt klasowy, którego nie niweluje ten sam lajfstajl, jazda na rowerze, mleko sojowe i deklaracja, że jesteśmy wielką rodziną. Patroni i podwładni z natury rzeczy mają sprzeczne interesy, co z polskiej dyskusji skrupulatnie wypieramy”. I mimo że, jak wskazuje autor, Magda Gessler w każdym swoim programie ujawnia nadużycia w lokalach w całym kraju, warszawska sytuacja jest specyficzna, tak jak specyficzna była klientela burgerowni. Hipokryzja w przypadku knajpy „etycznej”, odżegnującej się od cierpienia zwierząt, boli bardziej niż w przypadku „Janusza czy Joanny z gminnej pizzerii, potencjalnych wyborców PiS”.
Nowak nie usprawiedliwia pracowników gastronomii, którzy często zachowują się tak samo nie fair, jak ich pracodawcy. Branża słynie z tego, że jedni i drudzy uwielbiają robić sobie pod górkę. Jednak autor apeluje o to, by nie czynić zadość hasłu „pierzemy brudy za zamkniętymi drzwiami” i o przestrzeganiu praw pracowniczych rozmawiać otwarcie. To głos ważny o tyle, że autorytet Macieja Nowaka przemówić może do wszystkich, deklarujących niechęć do „lewactwa” i ruchów związkowych. Legitymizuje naszą rację, za co autorowi należą się podziękowania.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…