W bieszczadzkiej wsi Przysłup wilk zaatakował dwoje dzieci: 8-letnią dziewczynkę i 10-letniego chłopca. Okazuje się, że dwa tygodnie temu w okolicy miał miejsce podobny przypadek. Dzielnicowy wraz z myśliwym namierzyli i zastrzelili zwierzę. W Bieszczadach narasta już nastrój paniki.
Rodzeństwo trafiło do szpitala z niegroźnymi ranami kąsanymi nóg. Wcześniej w okolicy Wetlina wilk zasadzał się na turystę. „Tygodnik Sanocki” opublikował na swojej stronie nagranie z 10 czerwca, na którym widać zwierzę zachowujące się nietypowo: wilk kręcił się koło zabudowań, nie bał się podchodzić do ludzi, czekał na resztki jedzenia. Nie wiadomo, czy na nagraniu widać tego samego wilka, który zaatakował dzieci w Przysłupie.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska po drugim ataku wydała zgodę na odstrzał. Policja kazała wówczas mieszkańcom Przysłupa pozostać w swoich domach. Wyrok wykonał pracownik Nadleśnictwa Cisna. Ciało wilka zostało zabezpieczone do badań pod kątem wścieklizny, pobrano też próbki DNA.
– Niebezpieczeństwo istnieje. Wilki nie boją się ludzi, podchodzą do nich. Poza tym jest ich bardzo dużo. Kiedyś spotkać wilka to była sensacja, dziś pracownicy Nadleśnictwa widzą je na co dzień stojące czy biegnące przy drodze. To żadna sensacja – mówi Władysław Chmurski z nadleśnictwa. Podkreśla jednak, że często to człowiek jest winien nietypowych zachowań dzikich zwierząt, na przykład wyrzucając im jedzenie.
Marta Tabasz-Rygiel, rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie powiedziała, że postępowanie jest w toku. Policja ma ustalić, czy w Wetlinie i Przysłupie zaatakował ten sam wilk i czy odstrzelone zwierzę było chore.
Ta historia wzmogła panikę, która jest odczuwalna chociażby w internecie. Jednak przewodnicy beskidzcy, z którymi rozmawiali dziennikarze wp.pl, są zgodni: wilk nie stanowi zagrożenia dla człowieka.
– Człowiek tępił wilki od setek lat i zwierzęta te mają naturalny lęk przed ludźmi. Ich węch jest wielokrotnie lepszy niż naszych pupili – psów. Gdy tylko wyczują człowieka, wolą się oddalić – mówi Lucyna Pściuk. Dodaje, że panikę napędza lobby myśliwskie.
Mirosław Piela natomiast podkreśla, że populacja wilków w ostatnim czasie znacznie się rozrosła i trzeba ją będzie zapewne zredukować, ale nie wynika to z faktu zagrożenia dla człowieka. – U nas problem narasta, ale nikt nic z tym nie robi. Historia zna już jednak przypadki, kiedy sprawy w swoje ręce musieli brać miejscowi. Jedni będą kłusować, a inni podtruwać wilki. Na tym się skończy – mówi przewodnik.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Powinni odstrzelić te dzieci. Po co wchodziły wilkowi w paszczę, nawet niegroźną.
A do tego należałoby ukarać dokarmiaczy miesiącem karceru o chlebie i wodzie.
I droga do socjalizmu, jeśli nie dalej, byłaby otwarta.