Fiasko czwartkowych rozmów przedstawicieli rządu ze związkowcami z ZNP poza zapowiedzianym już strajkiem może mieć jeszcze jedną, bardzo poważną konsekwencje dla rządu PiS. Szef Solidarności zapowiedział dziś zakończenie strategicznego sojuszu z rządem. Piotr Duda stwierdził, że jego ludzie są gotowi na walkę o wyższe płace dla pracowników budżetówki. Na ulicach.
Dla Mateusza Morawieckiego cios ten jest szczególnie bolesny, gdyż słowa, które należy odczytywać jako zerwanie sojuszu, zostały wypowiedziane na antenie TVP Info, a więc prorządowej tuby propagandowej. Piotr Duda był gościem Krzysztofa Świątka w programie „Minęła 9”.
Przewodniczący „S” mówił o latach „dobrej współpracy”, po których nastąpi ochłodzenie stosunków. Powód? Duda uważa, że pracownicy „zostali oszukani przez rząd PiS”. Jego słowa są reakcją na postawę przedstawicieli rządu podczas negocjacji z nauczycielami. Przypomnijmy, że wczoraj minister Anna Zalewska zignorowała główne postulaty płacowe związków nauczycielskich. Szefowa resortu wyraziła gotowość jedynie do doprowadzenia do tego, by pedagodzy dostali od 121 do 166 zł brutto więcej. Porozumienia, co oczywiste, nie zawarto.
Właśnie w odniesieniu do takiej postawy swoją opinię sformułował przewodniczący Duda. – Solidarność prowadzi swoją politykę, jeśli chodzi o negocjacje z rządem – stwierdził Duda, który dodał również, że jego związek ma swoje cele w pertraktacjach z rządem i oczekuje podwyżki dla nauczycieli na poziomie 15 proc. wynagrodzenia zasadniczego w roku 2019. Propozycja rządu, który zamierza stopniowo podwyższać pensje, szefa „Solidarności” nie zadowala.
– Zostaliśmy, że tak powiem, oszukani przez rząd PiS. Z całym szacunkiem, ale po 2,5 roku dobrej współpracy, dość dzielenia pracowników budżetówki na lepszych i gorszych – powiedział Piotr Duda. – Jedyni otrzymują podwyżki na poziomie 30, 20 proc., a inni 2 proc. Ci, którzy prowadzą dialog przy stole, nie osiągają nic albo prawie nic. A ci, którzy wychodzą na ulice, dostają wszystko – dodał szef „S”, dodając jeszcze, że celem są takie podwyżki dla całej budżetówki, jakie otrzymali pracownicy służb mundurowych. Przypomniał też, że „Solidarność potrafi protestować”. O czym istotnie wszyscy zdążyli w ciągu tych trzech lat zapomnieć.
Duda nie odpuścił jednak okazji, by wyzłośliwić się w kierunku szefa ZNP, z którym ma nieszczególnie dobre relacje. Powiedział, że nie rozumie „związkowca, który sympatyzuje z partią neoliberalna jaką jest PO”. – Trzeba zadać pytanie panu Sławomirowi Broniarzowi, szefowi ZNP, co on robi na konwencjach Platformy Obywatelskiej, która nie dawała podwyżek nauczycielom, która głosowała za ustawą o delegalizacją związków zawodowych – mówił. Jego zdaniem Broniarz „najpierw chce walczyć z PiS-em, a podwyżki dla pracowników są na drugim miejscu”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
W przyrodzie wszystko jest możliwe, ale akurat to, to nie jest. Solidarność jest tubą kapitalizmu, takie rzeczy w niej nie przejdą, kaczka sypnie szmalem i znów będzie wszystko normalnie.
Piprzenie w bambus! Ilu „wyjdzie na ulice”? Chyba „działacze”.