Walki i porachunki między fundamentalistycznymi bojówkami, grabieże, gwałty i porwania dla okupu – oto codzienność zajętego przez Turcję regionu Afrin w północnej Syrii.

Do wyparcia z Afrinu sił kurdyjskich Turcja zaangażowała m.in. formacje skrajnych islamskich radykałów, w szeregach których znaleźli się bez żadnych problemów zbiegli bojownicy Państwa Islamskiego. Tzw. społeczność międzynarodowa przyjęła to bez specjalnych protestów, tak samo, jak pogodziła się z popełnionymi podczas walk zbrodniami na ludności cywilnej i tym, że z regionu uciekło co najmniej 200 tys. ludzi (część z nich musiała ratować się przed wojną po raz kolejny).

Od zajęcia Afrinu (18 marca) mieszkańcy i mieszkanki miasta stale padają ofiarą napadów, gwałtów, porwań, także dla okupu. Plagą są grabieże – islamistyczni bojówkarze siłą odebrali cywilom wszystkie możliwe pojazdy, na wsi także maszyny rolnicze, a także sprzęt elektroniczny, zapasy żywności i szereg innych dóbr.

W dodatku organizacje, oficjalne zaliczane do „syryjskiej opozycji”, zaczęły walczyć między sobą o wpływy i łupy. W ubiegłym tygodniu w Afrinie doszło do gwałtownego starcia między bojówką Dżajsz asz-Szarkijja i kurdyjską brygadą w służbie tureckiej Maszal Temmo. Uzbrojone strony rozdzieliła turecka policja wojskowa, kiedy po obu stronach byli już ranni. Dowódca Maszal Temmo 27 maja wyszedł cało z zamachu na swoje życie. Podobnie wojsko tureckie musiało interweniować, gdy w dzielnicy Kawa w Afrinie jeden z pododdziałów Dywizji Al-Hamzy starł się z członkami bojówki Al-Mutasim. Poszło o to, komu należą się domy, z których wypędzono dotychczasowych mieszkańców.

Jedna z nielicznych dobrych wiadomości z regionu pojawiła się w mediach społecznościowych wczoraj. Organizacja Afrin Activists poinformowała, iż oddziałowi Powszechnych Jednostek Obrony (YPG) udało się uwolnić kurdyjskiego działacza społecznego i obrońcę praw człowieka Muhammada Dżamila Chalila, który ponad dwa miesiące temu został pojmany i uwięziony przez jedną z protureckich bojówek, gdy starał się opuścić Afrin.

To jednak zaledwie wyjątek. Większości mieszkańców Afrinu pozostaje samotna walka o przetrwanie.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…