Mężczyzna już wcześniej dostał wyrok za znęcanie się nad żoną – oczywiście w zawieszeniu, kobieta nie była też w stanie uzyskać żadnej pomocy od policji. W końcu zabiła męża nożem kuchennym, przy smażeniu powideł.
Zbrodnię, do której doszło w Zakroczymiu pod Warszawą, opisał serwis gazeta.pl. Zamordowany mężczyzna – Zbigniew W. w 2013 roku został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata – nadal jednak mieszkał ze swoją ofiarą, para nie rozwiodła się, mieszkali z trójką z czwórki wspólnych dzieci, najstarsza córka jest już dorosła i samodzielna. Jak twierdzi mł. asp. Szymon Koźniewski, wyrok, a także odwyk alkoholowy, na który udał się mężczyzna, polepszyły sytuację w domu. – W rodzinie nastąpiła poprawa relacji pomiędzy jej członkami – mówił w rozmowie z „Gazetą”.
Jednak najwyraźniej innego zdania była Hanna W. W ciągu ostatniego roku policja trzykrotnie przyjeżdżała na interwencje do domu małżeństwa z powodu awantur, wywoływanych przez mężczyznę, jednak jak twierdzi Koźniewski, nie było żadnych wskazań na to, że dochodzi do stosowania przemocy ani wskazań do ponownego wszczęcia procedury.
W końcu ofiara przemocy poszła na komisariat w Zakroczymiu, który jednak jest czynny tylko w godzinach jej pracy. Nie chcąc brać wolnego, pojechała do pobliskiego Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie również odmówiono jej pomocy – policjant miał stwierdzić, że nie może przyjąć zawiadomienia o przestępstwie, jeśli nie jest założona Niebieska Karta. W ciągu tygodnia odwiedzała niemal wszystkie jednostki policji w okolicy, nigdzie jednak nie przyjęto jej zgłoszenia, wymawiając się przygotowaniami do święta policji.
W niedzielę kobieta przygotowywała przetwory z owoców, kiedy jej mąż znowu zaczął ją wyzywać i atakować. Wzięła ze stołu kuchenny nóż i wbiła mu w serce. Świadkiem zdarzenia był 17-letni syn małżeństwa, który właśnie jadł z ojcem śniadanie. – Nie wytrzymałam – mówi Hanna W., która jednocześnie twierdzi, że nie chciała zabić męża, a jedynie go nastraszyć.
W tych okolicznościach sąd może uznać, że doszło do tzw. zabójstwa w afekcie – wówczas Hannie W. grozi od roku do 10 lat więzienia. Jeśli jednak nie weźmie pod uwagę silnego wzburzenia kobiety, może ona trafić za kraty nawet na 25 lat.
Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, przedstawionego w czerwcu tego roku, zaledwie w przypadku 2,6 proc. przypadków procedura Niebieskiej Karty przynosi faktyczne ustanie przemocy domowej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Dla mnie heroska. Trzymam kciuki za jak najniższy wyrok. A gdyby sądy faktycznie kierowały się sprawiedliwością, dziewczyna zostałaby uniewinniona.