– To dla nas smutny dzień – pracownicy Domów Pomocy Społecznej obchodzili 21 listopada dzień święto swojej profesji. Obchody przybrały w tym roku formę protestu przeciwko złym warunkom pracy i żenująco niskim wynagrodzeniom.
Ile zarabiają osoby, które na co dzień zajmują się udzielaniem wsparcia ubogim i potrzebujących? To brzmi jak nieudany żart, ale ich wynagrodzenie oscyluje wokół kwot 1600-1800 zł netto, co czyni z nich obywateli zagrożonych biedą, a więc zjawiskiem, którego skutków zwalczaniem trudnią się zawodowo.
Wczoraj w Domach Pomocy Społecznej nie świętował nikt. W placówkach na terenie wszystkich województw odbywały się za to symboliczne protesty. Pracownicy pojawili się w pracy ubrani na czarno i tak będzie przez następnych siedem dni. W DPSach rozpoczął się bowiem Czarny Tydzień. Od środy uczestniczą w nim pracownicy jednostek z całej Polski. Nie tylko członkowie związków zawodowych. Protest ma szerokie poparcie wśród personelu.
Dlaczego pracownicy wybrali taką formę manifestacji niezadowolenia? Przyznają, że obawiają się reakcji społeczeństwa na klasyczny strajk. – Protestujemy w taki sposób, by nie ucierpieli nasi podopieczni – wyjaśnia w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Danuta Przybyło, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych Regionu Kujawsko-Pomorskiego.
Sytuacja w bydgoskich DPSach jest symptomatyczna dla całego kraju. Płace są dramatycznie niskie, bo samorządy nie kwapią się do zwiększenia dofinansowania.
– Nasz budżet systematycznie jest niedoszacowany – wyjaśnia Danuta Przybyło. – W projekcie budżetu miasta na przyszły rok wskaźnik wzrostu wynagrodzeń dla nas wynosi 93,5 proc., a dla wszystkich innych pracowników – ponad 100 proc. Wystarczyłoby, żeby miasto raz doszacowało nasz budżet na następny rok i nie byłoby problemu – mówi szefowa związku zawodowego.
Tak się jednak nie dzieje. Władze ostentacyjnie wręcz ignorują potrzeby pracowników socjalnych. Związek wystosował petycje do wiceprezydent miasta odpowiedzialnej za politykę socjalną. Pismo zostało wysłane 5 listopada, jednak do dziś pracownicy nie otrzymali odpowiedzi.
Zatrudnieni w ośrodkach pomocy społecznej mogą liczyć jeszcze na dodatek terenowy dotowany z budżetu centralnego. Wynosi on 250 zł brutto i jest dodawany do pensji z tego tytułu, że pracownicy ci pracują w terenie. Dodatek ten nie był jednak zmieniany od wielu lat.
Co będzie dalej? Koalicja związków zawodowych reprezentujących pracowników socjalnych pojechała do Warszawy na spotkanie z ministrą Elżbietą Rafalską. Jak na razie ministerstwo nie odniosło się do żądań zwiększenia dopłat do pensji, które nie zmieniły się od lat i wynoszą obecnie 250 zł brutto. Odpowiedzią na bierność resortu będzie zaostrzenie formy protestu, łącznie z możliwością zastosowania strajku włoskiego tj. drobiazgowego wykonywania czynności i stosowania się do procedur, co pozwoliłoby bez przerywania toku pracy na skuteczne wywieranie presji. Protest potrwa do 23 listopada.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…