„Rzeczpospolitą” zaniepokoiła inicjatywa hiszpańskiej lewicy, która od dawna domaga się, by zmienić charakter Doliny Poległych w górach Guadarrama. Kompleks kościelno-pomnikowy wzniesiony z inicjatywy gen. Franco miałby stać się miejscem pamięci wszystkich ofiar wojny domowej i dyktatury. Prawicowy polski historyk oburzył się.
Dolinę Poległych budowano w latach 1940-1959. Zwycięski generał życzył sobie, by jego dojście do władzy upamiętnił potężny kompleks nawiązujący do czasów, gdy Hiszpania była mocarstwem. Na terenie monumentalnego zespołu mieszczącego klasztor benedyktynów i podziemną bazylikę pochowano 40 tys. żołnierzy walczących po obu stronach konfliktu, a po latach także samego Franco. Dolinę wznosili więźniowie, w tym polityczni. Ci ostatni mieli nawet wybór – każdy dzień ciężkiej pracy przy budowie był liczony jak trzy spędzone w więzieniu, przepracowanie całego roku, o ile się przetrwało, równało się odsiedzeniu dziesięciu.
Po upadku reżimu Franco Dolina Poległych pozostała ulubionym miejscem spotkań i uroczystości skrajnie prawicowych falangistów. Partie lewicowe wielokrotnie apelowały, by usunąć zwłoki Franco z bazyliki i przekształcić całość w taki sposób, by mauzoleum bezdyskusyjnie honorowało ofiary wojny i dyktatury. Ostatni taki apel PSOE wystosowało 11 maja wspólnie z lewicą katalońską. Już jednak wiadomo, że prawica nie ma zamiaru wysłuchać tych głosów. Według rządu Dolina Poległych to zwykły cmentarz i kościół, toteż nie ma potrzeby niczego tam zmieniać.
Mimo to głos w sprawie postanowiła zabrać „Rzeczpospolita”, zapraszając do skomentowania sprawy historyka z UW Pawła Skibińskiego. Wybór to nieprzypadkowy, autor ten łączy badania nad Hiszpanią Franco z publicystyką na łamach „W Sieci Historii”, „Frondy” czy „Christianitas”, jego konserwatywne poglądy dają dobrą rękojmię naświetlenia sprawy w odpowiedni sposób. Skibiński wytłumaczył więc czytelnikom, że hiszpańska lewica nie radzi sobie z szukaniem problemów kraju, więc rozkręca „zmanipulowaną dyskusję historyczną”. Narzekał również na to, że przekaz dotyczący frankizmu jest jednostronny i w rezultacie, o zgrozo, Hiszpanie nie mają dobrego zdania o tym okresie swojej historii.
Historyk zasugerował również, że jeśli republikańscy więźniowie mogli za pracę przy mauzoleum otrzymać wcześniejsze zwolnienie z więzienia, to nie można już nazywać tej pracy niewolniczą. Zaprzeczył wreszcie, jakoby Franco zniewolił społeczeństwo – jego zdaniem było wręcz przeciwnie, Hiszpanie zawdzięczają mu nadzwyczajny, wyjątkowy w skali światowej rozwój.
Jak widać prawicowi działacze, którzy tak uwielbiają politykę historyczną i wpływanie na opinię publiczną za jej pomocą, nie mogą przeżyć, kiedy przeciwna strona usiłuje podjąć podobne działania.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A co może pisać dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Tylko kościółkowe bzdury.