Ustępujący prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o powołaniu Rady Dialogu Społecznego. Organ ten ma zastąpić Komisję Trójstronną, która nie spotyka się od ponad dwóch lat.
Ostatnie spotkanie Komisji miało miejsce w czerwcu 2013 r. – przedstawiciele tzw. reprezentatywnych związków zawodowych, czyli OPZZ, „Solidarności” i Forum opuścili je z hukiem, zawieszając swój udział z pracach Komisji. Ich zdaniem, służyła ona wyłącznie rozmowom rządu PO-PSL i pracodawców, głos strony społecznej był natomiast ignorowany. Domagali się odwołania ministra pracy i polityki społecznej i zarazem prezesa Komisji, Władysława Kosiniaka-Kamysza i zaprzestania prac nad ustawą „uelastyczniającą” kodeks pracy, przegłosowanej później przez Sejm. Nowe prawo, zmieniające sposób rozliczania czasu pracy doprowadziło do praktycznego zniesienia 8-godzinnego dnia pracy, wywalczonego w 1918 r., zaś jego wprowadzenie było przyczyną ogromnych demonstracji pracowniczych we wrześniu 2013 r.
W Radzie Dialogu Społecznego, podobnie jak w Komisji Trójstronnej, mają zasiadać przedstawiciele rządu, organizacji pracodawców oraz związków zawodowych, a także, jako strona doradcza, prezesi GUS i NBP oraz reprezentant prezydenta. O tym, jacy ministrowie będą pracować dla RDS, będzie decydował premier, zaś powoływać ich będzie prezydent. W odróżnieniu od Komisji, w RDS strona rządowa nie będzie miała uprzywilejowanej pozycji, a rolę prezesa będą rotacyjnie pełnić przedstawiciele rządu, związków i pracodawców. Nowy organ będzie miał inicjatywę ustawodawczą, a jej posiedzenia mają być jawne.
Skład RDS powoła obecny prezydent elekt, Andrzej Duda. Komisja Trójstronna w momencie powstania Rady przestanie istnieć.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
po co bawić się w ściemnianie? wystarczy w komisji posadzić biskupa i tego klechę od ssania pały przedsiębiorcom oraz przedstawicieli pracodawców, zaś wysłanników rządu i delegatów jedynego słusznego związku zawodowego czyli „solidarności” (z kapitalistami i klerem) sprowadzić do roli wykonawców zaleceń prawdziwej władzy. i po sprawie.