Pomimo iż za oknami panuje mroźna zima, działacze Zjednoczonej Prawicy zafundowali nam bardzo gorący poniedziałkowy poranek. Przykładny mąż i ojciec Marek Suski nie wytrzymał i zdecydował się publicznie poskarżyć na molestowanie oraz prześladowania seksualne, których miał doświadczyć ze strony Ewy Szarzyńskiej. W odpowiedzi radna z ramienia Porozumienia zagroziła, że jeśli poseł nie usunie swoich wpisów, sama opublikuje otrzymane od niego intymne zdjęcia i propozycje seksualne. Kiedy pikanteria sięgała zenitu w rolę niszczyciela dobrej zabawy wcieliła się rzeczniczka prasowa PiS-u, oświadczając, iż konta obojga polityków ,,zostały zhakowane”.
Cała sprawa zaczęła się od serii tweetów Marka Suskiego. ,,Zachowanie niektórych kobiet jest niedopuszczalne i przekracza wszelkie moralne granice. W tej sytuacji jestem zmuszony przedstawić swoje dowody, aby powstrzymać molestowanie seksualne wobec mnie. Już po kilku dniach zacząłem otrzymywać od niej zdjęcia o charakterze intymnym. Wielokrotnie wzywałem do zaprzestania prześladowań, ale niestety te działania nie przyniosły rezultatu. Jestem zmuszony powstrzymać molestowanie seksualne wobec mnie” – napisał poseł PiS. Doprowadzony na skraj wytrzymałości poseł zdecydował się wprost wskazać sprawczynię tych niecnych czynów – okazała się nią Ewa Szarzyńska, radna gminy Mogilno z ramienia Porozumienia. Na personaliach się nie skończyło. Do kolejnego wpisu dołączone zostały dowody kuszenia – trzy zdjęcia Szarzyńskiej, na których pozowała ona w samej bieliźnie (analogia do trzech kuszeń Jezusa nasuwa się sama) i których zapewne nie chciała prezentować wszystkim internautom bez wyjątku. Autor tweetów zignorował jednak tę „nieistotną” okoliczność.
W tym samym czasie ciekawe rzeczy działy się również na facebookowym i instagramowym profilu radnej. Rano opublikowane zostały tam dość tajemnicze wpisy: ,,Bez względu na to co było wczoraj, dziś jest nowy dzień. Niech będzie piękny dla nas wszystkich” oraz ,,Nigdy nie możesz wstydzić się, że chcesz czegoś więcej. Nie ukrywaj tego, że czegoś pragniesz oraz tego, że coś czujesz. Masz prawo doznawać każdej emocji i robić to, co sprawia Ci przyjemność. Na tym właśnie polega życie, by doświadczać go w pełni i z każdej chwili czerpać garściami. Masz prawo odczuwać radość, dlatego rób to co sprawia, że odczuwasz szczęście i spełnienie. Nie trać czasu na robienie rzeczy, których nie cierpisz. Niech każdy twój kolejny dzień dostarczy Ci choć kilka szczęśliwych chwil”. Jednak po tweetach Suskiego egzystencjalno–filozoficzne refleksje ustąpiły miejsca ciężkim działom wojennym. Na Twitterze Ewy Szarzyńskiej pojawiło się wezwanie do skasowania zdjęć opublikowanych przez Suskiego i zapowiedź rewanżu: ,,Marku, jeśli w ciągu dwóch godzin nie usuniesz poniższych wpisów oraz nie przeprosisz mnie publicznie, opublikuję intymne zdjęcia, które od ciebie otrzymywałam, a także propozycje o charakterze seksualnym”. No to mamy wojnę, wydawało się.
Molestowanie, propozycje seksualne, nagie zdjęcia? – mogło się wydawać, że mimo lockdownowego zamknięcia politycy partii rządzących nie mają zamiaru się nudzić. Śledzący z wielką uwagą całą sprawę internauci prześcigali się w wymyślaniu teorii genezy #nudesgate (jak nazwano później twitterowe wydarzenia). Czyżby w PiS–ie pozazdrościli orbanowskiemu Fideszowi Józsefa Szájera i głośnej seksafery? Albo Platformie Obywatelskiej ,,jurnego Stefana”, i celem zerwania z wizerunkiem kościółkowych nudziarzy postanowili przeciwstawić mu ,,jurnego Marka”? A może to kolejna akcja regularnie atakujących polskich polityków agentów Johnnego Walkera i Jacka Danielsa?
Kiedy emocje sięgały zenitu, na Twitterze pojawił się jednak niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci w osobie rzeczniczki prasowej PiS Anity Czerwińskiej. Oświadczyła ona, iż ,,doszło do włamania na konto posła Marka Suskiego”, a zamieszczone tam wpisy ,,nie są jego autorstwa”. Sam zainteresowany w rozmowie z dziennikarzami WP potwierdził te informacje i powiedział, że jak najszybciej poinformuje o sprawie organy ścigania.
W podobny sposób tłumaczyła się Ewa Szarzyńska. Powiedziała, że ,,podejrzewa atak hakerski”, bowiem ,,straciła dostęp do swoich kont” na mediach społecznościach. Mniej spójne były jej wyjaśnienia w sprawie opublikowanych fotografii w bieliźnie. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” przyznała, że zdjęcia są jej autorstwa i były robione kilka lat temu. Niedługo później jednak, pytana przez portal tvp.info wyparła się tego i oznajmiła: ,,To nie są moje zdjęcia, nie mam takich w telefonie, nie robiłam nigdy podobnych”.
Konta działaczy Zjednoczonej Prawicy padają ofiarą rzekomych ,,ataków hakerskich” nadzwyczaj często. Ostatnio przydarzyło się to m. in.: Marlenie Maląg, Joannie Borowiak, Arkadiuszowi Czartoryskiemu, Iwonie Machałek czy Andrzejowi Melakowi.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…