Jeszcze niedawno nie wolno było im przynależeć do związków zawodowych. Kiedy w końcu wymusili na kapitaliście założenie organizacji pracowniczych, mogli zabrać się za walkę o swoje praca. Nie minął rok, a przeprowadzili strajk. Co najważniejsze – zwycięski. Pracownicy Ryanaira pokazali światu, że nawet w najbardziej antypracowniczej firmie można skutecznie upomnieć się o swoje.

Największy w Europie przewoźnik lotniczy, bazujący na niskich kosztach i niskich cenach irlandzki Ryanair, podpisał układ zbiorowy w pracownikami pokładowymi w Niemczech. Choć umowa ma charakter ramowy, to zgodnie z nią pracownicy firmy mogą liczyć na podwyżkę wynagrodzeń oraz szereg innych świadczeń. Szczegółów firma nie podała. Zawarcie umowy nie oznacza jeszcze, że wejdzie ona w życie. To bowiem jest uzależnione od tego, czy w przyjętej formie poprą ją jeszcze w oddzielnym głosowaniu pracownicy Ryanaira.

To kolejna wygrana pracowników irlandzkiego koncernu. Niedawno układ zbiorowy podpisali także związkowcy reprezentujący włoskich pracowników Ryanair.

O co walczyli pracownicy Ryanaira? Przede wszystkim – o wyższe płace. Osoba zatrudniona na pokładzie Ryanair zarabiała zaledwie 4,99 dolara amerykańskiego za godzinę pracy. Członkowie personelu i piloci skarżyli się również na ignorowanie praw rodzicielskich i zwolnień lekarskich, absurdalne kary związane z nieosiąganiem celów sprzedaży na pokładzie samolotu, kosztowne szkolenia, długie, 12-godzinne zmiany, niewystarczający okres odpoczynku miedzy nimi i brak wyżywienia dla członków załogi. Wreszcie, syganlizowanym problemem był brak wynagrodzeń za godziny spędzone na lądzie w oczekiwaniu na start. Związkowcy domagali się też, by umowy o pracę opierały się o prawo danego kraju, a nie prawo irlandzkie, które jest mniej korzystne dla zatrudnionych.

Wygrana niemieckich pracowników jest szczególnie cenna, zważywszy na fakt, że mieli przeciwko sobie bardzo poważnego przeciwnika. Prezes Ryanaira Michael O’Leary od zawsze podkreślał, że związki zawodowe po prostu nie mieszczą się w jego wizji prowadzenia biznesu. Jak napisał „The Guardian”, swojego czasu stwierdził nawet, że raczej da odciąć sobie rękę niż uzna ich funkcjonowanie w jego taniej linii. Ugiął się i uznał ich przedstawicielstwo dopiero w grudniu 2017, gdy pracownicy zagrozili strajkiem przed Świętami Bożego Narodzenia.

W odpowiedzi na masowy bunt Ryanair próbuje przeformułować swoją politykę zatrudnienia. Firma zapowiedziała, że każdy nowy pracownik będzie wykonywał obowiązki w oparciu o współpracę firma-firma. Takie rozwiązanie ma doprowadzić do erozji stałych miejsc pracy, w ramach których można przynależeń do związku zawodowego, a zatem wykluczyć strajki w przyszłości. Reorganizacja rozpoczęła się już w bazach na terenie Polski.

Ryanair to największe tanie linie lotnicze w Europie. Obsługują ponad 200 lotnisk w 37 krajach. Ryanair zatrudnia prawie 14,5 tys. osób. W bieżącym roku gospodarczym irlandzki przewoźnik odnotował obroty rzędu 7,15 mld euro i zyski w wysokości 1,45 mld.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…