Z opracowania „Global Energy & CO2 Status Report” Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) wynika, że światowe zużycie energii w 2018 r. wzrosło prawie dwukrotnie szybciej niż średnie tempo zanotowane od 2010 r. Świat nie nadąża za zapotrzebowaniem na prąd. Nawet szybki rozwój odnawialnych źródeł nie zaspokaja w pełni coraz większego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Dwutlenek gospodarka emituje na potęgę, bo najwięcej energii produkujemy wciąż z paliw kopalnych. Dochodzi do błędnego koła. Palimy i ogrzewamy, a potem włączamy klimatyzatory z powodu… zmian klimatycznych, które już odczuwamy (m.in. fal upałów i mrozów na zmianę).
„W ubiegłym roku o 2,3 proc., a na energię elektryczną prawie dwukrotnie więcej – o 4 proc. (o 900 TWh). To najszybsze tempo od 2010 r.” – podaje IEA. To jedna piąta tzw. krańcowego zużycia energii na świecie.
– Zaobserwowaliśmy nadzwyczajny wzrost światowego zapotrzebowania na energię w 2018 r., o najszybszym tempie w tej dekadzie – powiedział Fatih Birol, dyrektor wykonawczy IEA – Ubiegły rok można również uznać za kolejny złoty rok dla gazu, który stanowił prawie połowę wzrostu globalnego zapotrzebowania na energię. Jednak pomimo znacznego wzrostu odnawialnych źródeł energii, globalne emisje wciąż rosną, co po raz kolejny pokazuje, że potrzebne są pilniejsze działania na wszystkich frontach – opracowanie czystych rozwiązań energetycznych, ograniczenie emisji, poprawa wydajności oraz pobudzenie inwestycji i innowacji, w tym w wychwytywaniu dwutlenku węgla, wykorzystanie go i przechowywanie.
Energetyka jądrowa oraz OZE wspomagają produkcję w obliczu rosnącego popytu na „paliwo przyszłości”, jak agencja nazywa prąd. Jednak to gaz ziemny zaspokoił 45 proc. dodatkowego zapotrzebowania. Za 70 proc. całego przyrostu na rynku gazowym w ubiegłym roku odpowiadały USA oraz Chiny, które już podjęły decyzję o zdetronizowaniu węgla właśnie na rzecz gazu ziemnego. Ale to oczywiście nie znaczy, że węgiel wyszedł już z łask: nadal pozostaje największym źródłem energii elektrycznej.
Wzrost jego wykorzystania odnotowano głównie w Azji: Chinach (1 proc.), Indiach (5 proc.), Wietnamie, Indonezji, Filipinach i Malezji. W Europie powoli spada udział węgla. W ubiegłym roku zmniejszył się o 2,6 proc. – głównie za sprawą Niemiec, gdzie OZE wyprzedziły go jako główne źródło. Produkcja energii z OZE wzrosła w 2018 na świecie o 4 proc. i odpowiadała za około jedną czwartą światowego wzrostu zapotrzebowania na energię. Podobnie było z atomem (wzrost o 3,3 proc.), na starym kontynencie udało się również nieco ograniczyć emisję CO2.
Tymczasem polskie samorządy nadal mierzą się z podwyżkami za energie elektryczną i czekają na obiecane przez rząd rozwiązania mające zniwelować koszty.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„Nawet szybki rozwój odnawialnych źródeł nie zaspokaja w pełni coraz większego zapotrzebowania na energię elektryczną.”
Entuzjastom OZE polecam korzystanie z energii elektrycznej tylko wtedy, gdy dostatecznie wieje i/lub świeci. Na nasze szczęście nie jesteśmy wyspą jak doświadczona przez OZE Australia i w razie potrzeby, nie przestając wykonywać peanów na cześć OZE, możemy cichaczem uzupełnić braki, importując „brudną” energię z węgla lub „niemodną” z tzw. atomu.
Świat nie nadąża, czy Świat ją aż tak szybko zżera? Ciekawe kto w tym świecie aż tak zżera energię, że jej nie starcza? Koncerny paliwowe! Czyje? JA nie wiem, ale wiem, że USy zżerają jej więcej na łba, niż Jewropejskij Sojuz. Kilka razy wiuęcej.