Trwa absurdalna licytacja homofobiczna, w którą niestety włączyła się część polityków opozycji. „Nie jestem zwolennikiem zmieniania społeczeństwa na siłę, więc jestem za etapowaniem: najpierw wprowadźmy związki partnerskie, potem równość małżeńską, a na koniec przyjdzie czas na adopcję dzieci – powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” wiceprezydent Warszawy, Paweł Rabiej.
To stanowisko bardzo umiarkowane i dość konserwatywne. Polityk Nowoczesnej nie opowiedział się za natychmiastowym zniesieniem dyskryminacji osób nieheteroseksualnych, tylko stopniowymi zmianami prawnymi, zachodzącymi wraz z ewolucją świadomości Polaków i Polek. Te zmiany następują zaś od lat w prawie całej Europie, a w wielu krajach Unii Europejskiej prawo pozwala tak na małżeństwa jednopłciowe, jak też na adopcję dzieci przez pary homoseksualne.
Prawo do adopcji dzieci przez gejów i lesbijki stanowi naturalną konsekwencję zakazu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Trudno pojąć, jaka jest różnica między dwiema kochającymi się lesbijkami albo gejami od kochającej się pary mężczyzny i kobiety. Trudno też zrozumieć, dlaczego mamy uznawać, że dwie osoby tej samej płci gorzej wychowują dzieci, są mniej opiekuńcze czy mniej troskliwe od par heteroseksualnych. Ponadto na szczęście nikt nie sprawdza orientacji seksualnej osób wychowujących dzieci. Wszak wiadomo, że wielu rodziców jest bi lub homoseksualnych, a setki tysięcy dzieci wychowują wyłącznie matki lub ojcowie. Warto też pamiętać, że odsetek dzieci rodzących się poza małżeństwami stale rośnie i obecnie zbliża się już do 30 proc. Czy to znaczy, że w Polsce żyją miliony rodzin patologicznych, w których dzieci są wychowywane wadliwie, bo nie wpisują się w tradycyjny model małżeństwa? Jeżeli popieramy prawa człowieka, to oczywiście nie.
Dlatego tym bardziej smuci koniunkturalne odcinanie się od słów Rabieja dużej części środowisk mających się za liberalne, w tym Rafała Trzaskowskiego czy Katarzyny Lubnauer. W ten sposób przyznają oni, że jednak zgadzają się z władzą, że osoby nieheteroseksualne są gorszego sortu i powinny być przynajmniej w pewnej mierze dyskryminowane. Rabiej nakreślił perspektywę, że ta dyskryminacja powinna się kiedyś skończyć, Trzaskowski i Lubnauer nie tylko odcięli się od walki o równość dziś, ale zadeklarowali, że dyskryminacja powinna utrzymać się na czas nieokreślony. Trudno dziwić się, że PiS rządzi, skoro prawie cała opozycja wpisuje się w jego narrację.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Pary tej samej płci wychowują dzieci tak samo dobrze, jak przeciwnych płci (w zakresie zapewnienia bytu). Różnica jest w jednym, dość istotnym drobiazgu: dzieciak nie otrzymuje wówczas dwóch komplementarnych wzorców (męskości i kobiecości) lecz jeden. Sytuacja dokładnie taka, jak sierotę wychowuje jedno z rodziców albo gdy matka jest męska a ojciec to p.zda. Więc o ile zmarłego małżonka nie wskrzesimy ani dzieci z powodu charakteru odbierać nie będziemy, to w sytuacji gdzie wpływ jest możliwy, powinniśmy zapewniać optymalny dobór zastępczych rodziców: rodziny hetero, pracujące, niepijące, niepatologiczne, zdrowe na ciele i umyśle, o standardowym układzie ról itd.
W tym kraju rewolucją na niespotykaną skalę byłoby złagodzenie prawa. Polska jest krajem rządzonym przy pomocy kija. Tym kijem jest coraz bardziej zaostrzane prawo, nadobecność policji, służb, możliwość inwigilacji obywateli na każdym kroku. Tym kijem są absurdalnie wysokie wyroki sądów.
Tym kijem jest również odmawianie praw i swobód osobom LGBT. (i nie tylko). Taki mamy klimat…
Jednocześnie ten kij jakoś dziwnie nie dotyczy różnych „świętych krów” (polityków,, celebrytów, ludzi pieniądza i wpływów)… Aby nie być gołosłownym: kierowca limuzyny ministra Brudzińzkiego, w terenie zabudowanym przekracza dozwoloną prędkość o 48 km/h. I co? I nic!… Zostaje UPOMNIANY. Wyobraźmy sobie na tym samym miejscu tzw. „zwykłego obywatela…
Dlaczego o tym piszę?
W Polsce, kraju powszechnej dyskryminacji grup słabszych (w tym również środowisk LGBT+), rewolucją będzie DOSŁOWNIE WSZYSTKO, co oznaczać będzie choć trochę więcej swobód, wolności obywatelskich dotyczących KAŻDEGO bez względu na zakres władzy, wpływów czy głębokość portfela. W to wpisują się również swobody i uprawnienia obyczajowe. I o to powinniśmy walczyć.
Jestem za uprawnieniami osób LGBT+.
Złagodzenie prawa? Czyś ty się chłopie blekotu najadł???
Dura lex sed lex – znasz tą zasadę? Dość stara, ale doskonale tłumaczy to co się w Polsce wyrabia. Każda grupka uważająca się za ,,poszkodowaną” drze mordę domagając sie ,,czierezwyczajki” dla siebie…
rowerzyści, LGBT, feministki… a przecież kk poza nielicznymi indywidualnymi przypadkami wręcz doskonale pozwala eliminować wszelkie patologie. Warunkiem sine qua non jest postawa klanu sędziów RP nr3. Bo to korporacja tkwiąca jeszcze w feudalizmie, w dodatku wierząca we własną omnipotencję… a przede wszystkim BEZKARNA!
A wracając do kierowcy Burdzińskiego…. wszędzie na świecie VIP-om wolno dużo więcej. Poobserwuj sobie uważnie jak jeżdżą agenci SS wożący ,,numer pierwszy”. Ktokolwiek wjedzie w drogę może zostać staranowany… i to on będzie odpowiadał za spowodowanie zagrożenia a nie szofer głowy państwa. BA! Policjanci z konwoju – stwierdzając że zachowanie szofera jakiegoś samochodu może stwarzać najdrobniejsze zagrożenie – maja prawo STRZELAĆ BEZ OSTRZEŻENIA…
Polsce jeszcze do tego daleko. U nas cwaniactwo potrafi wieszać się na ogonie kolumny limuzyn rządowych bo… ma wolną drogę i może ,,depnąć w pedał”, bo co on sułtan szos wszelkich będzie się wlókł z tymi palantami…
I biorąc pod uwagę taką tradycję narodową, jaką jest przestrzeganie tylko tych elementów prawa jakie są dla konkretnego Jana Kowalskiego w danym momencie wygodne – jestem przeciwko zgodzie na adopcję dla par LGBT (poza ich dziećmi z poprzednich związków).
Antal Falk wydaje się niewiele rozumieć z sytuacji w jaką wpakuje takiego dzieciaka… I to nie on będzie się zmagał z traumą i piekiełkiem ,,cudownego dziecka dwóch pedałów”… A tak będą się do niego odnosić w szkole… Pomimo upływu 40 lat od mojej szkolnej edukacji w tej materii niewiele się zmieniło. I zmiany jakie zauważam – są jedynie na gorsze.
Przypominam tylko, iż za Rzeczypospolitej mieliśmy, jako jedni z pierwszych we świecie, niezależne Trybunały. I one wydawały wyroki. I te wyroki były tak wykonywane, że Panbrat Stadnicki, Diabłem zwan na początku XVII-do wieku nosił dumnie kierezję nimiż podbitą.
Tak i ono było, i ku takiemu owóż zdałża.
Oczywiście abstrahując od tego, ze sędziów mamy głupich i niedouczonych, a i często przekupnych (sam byłem skazany w takim procesie, w apelacji zrównali sędzię z ziemią; a kolega przegrał, bo żal mu było głupich 10% sumy pozwu dla sędziego [w końcu 15 kafli piechotą nie chodzi])
a po co komu W OGÓLE małżeństwo?!
30 lat zarazy zwanej solidaruch
Wcale nie dziwi mnie postawa ostrożnych polityków, którzy chcą ewolucji prawa zamiast rewolucji. Ci ludzie umieją liczyć. Co najmniej 60% Polaków ma opory przed wyrażeniem zgody na adopcję dzieci przez pary LGBT. To zdecydowanie więcej niż populacja LGBT obliczana na circa 3-4%… Jeżeli opozycja chce choć trochę zbliżyć się do PiS – musi tak pogrywać. W przeciwnym wypadku polegną z kretesem w eurowyborach.
Dziwi? Raczej należy stwierdzić, że stryropianowcy boją się o koryto. Wszak dorwali się do władzy przez rewolucję, a teraz raptem rewolucja jest „be”.
A temat, ja każden jeden mu podobny – zastępczy.