CNN, powołując się na swoje źródła w Pentagonie, opublikowało informacje, że prezydent Trump rozpatruje możliwość wysłania do Syrii wojsk lądowych.
Nie trzeba być wyspecjalizowanym wojskowym strategiem, by wywnioskować, że taka decyzja niemal na pewno oznacza eskalację wojny w Syrii. Wpływów Państwa Islamskiego i innych terrorystów bynajmniej nie wykorzeni, wręcz przeciwnie, wzmocni ich, a dodatkowo wywoła nową falę zamachów terrorystycznych islamskich fanatyków na Zachodzie. Źródło CNN mówi oczywiście o jedynym celu potencjalnego wysłania amerykańskich wojsk do Syrii, jak jest walka z islamskim terroryzmem. Nie wydaje się jednak możliwe, by prędzej czy później nie miało dojść do starcia między wojskami wiernymi al-Asadowi a siłami USA. To z kolei oznacza raptowną eskalację napięcia między USA a Rosją, Iranem i Turcją, które w tej chwili w Syrii próbują prowadzić proces pokojowy.
Do tej pory nawet w czasie rządów Baracka Obamy USA w tym regionie działało jednak z pewna dozą ostrożności, odrzucając np. plan ówczesnego prezydenta ataku siłami lądowymi na stolice Państwa Islamskiego – Ar-Rakkę.
Próby Trumpa, by jak najszybciej osiągnąć znaczący sukces w polityce zagranicznej, jakim byłoby zwycięstwo nad ISIS, prowadzone bez uwzględnienia uwarunkowań zewnętrznych i specyfiki regionu, mogą przynieść nie tylko więcej szkód niż pożytku. Przypominają zabawy zapałkami w rafinerii.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nonsens, to wlasnie ie zdeterminowane dzialanie poprzednikow doprowadzilo do eskalacji zamachow. Tak jak by rzucili patyk w zlego psa a potem przeprasAli. Trump bedzie strzelal seriami atakow.