Recep Erdoğan i jego partia po raz pierwszy w czasie swoich 13-letnich rządów będą musiał szukać koalicjanta, po raz pierwszy także Kurdowie, prześladowana mniejszość etniczna, będą mieli swoich reprezentantów.
Rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) uzyskała 40 proc. głosów, zyskując 258 mandatów. To o 18 za mało, żeby mieć większość w tureckim parlamencie. Drugi z kolei wynik odnotowała proeuropejska socjaldemokracja, Partia Ludowo-Republikańska (CHP) – głosował na nią co czwarty wyborca. Skrajna prawica, Partia Ruchu Nacjonalistycznego (MHP), zdobyła 16,9 proc. Pierwszy raz do parlamentu wejdzie także Ludowa Partia Demokratyczna (HDP), lewicowa frakcja kurdyjska, której udało się przekroczyć bardzo wysoki, 10-procentowy próg wyborczy.
Niski wynik partii Erdoğana oznacza, że prawdopodobnie nie będzie on w stanie dokonać przewidywanych przez siebie reform politycznych, polegających na przekształceniu systemu z parlamentarnego w prezydencki, co dałoby urzędującej głowie państwa znacznie szersze uprawnienia. – Wyborcy jasno powiedzieli nie systemowi prezydenckiemu – ocenił szef CHP w Stambule Murat Karayalcin. Nie wiadomo też, z kim AKP mogłaby tworzyć koalicję. Lider MHP, najbardziej oczywistego sprzymierzeńca partii żądzącej, Devlet Bahceli, wykluczył wczoraj współpracę z partią Erdogana. Podobne oświadczenie złożył Selahattin Demirtas, współprzewodniczący CHP, dokonał podobnej deklaracji. – Dotrzymujemy słowa. Będziemy w parlamencie silną opozycją – mówił po ogłoszeniu wstępnych wyników. – Właśnie w tej chwili kończy się w Turcji debata o systemie prezydenckim, debata o dyktaturze. Turcja zawróciła z drogi w przepaść – stwierdził.
Nieuniknione wydają się wcześniejsze wybory, bowiem zarówno koalicję z innym ugrupowaniem, jak i stworzenie rządu mniejszościowego, wyklucza też AKP. Zdaniem Burhan Kuzu, posła Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, wybory objawiły słabość systemu parlamentarnego. Mówił on także, że w Turcji nigdy nie sprawdzały się koalicje, a jedyną szansą na skuteczne sprawowanie władzy byłby rząd większościowy.
Największymi wygranymi tych wyborów są z pewnością Kurdowie, 20 procentowa prześladowana mniejszość etniczna, która wreszcie będzie miała swoją reprezentację w parlamencie. W regionie zamieszkanym przez Kurdów ludzie spontanicznie wyszli na ulice, żeby świętować wynik HDP, panuje karnawałowy nastrój. Ludowa Partia Demokratyczna ma jednoznacznie lewicowy, antykapitalistyczny program; porównuje się ją do greckiej Syrizy i hiszpańskiego Podemos.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…