Przed ambasadą USA związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej oraz NSZZ „Solidarność” ogłosili początek nowego etapu walki o prawa pracowników potężnej amerykańskiej firmy. Zatrudnieni w magazynach Amazona w Polsce domagają się radykalnej poprawy warunków pracy i płacy.
Postulaty związkowców są trzy. Pierwszy: podniesienie stawki godzinowej we wszystkich magazynach do poziomu przynajmniej 25 zł netto. Obecnie, jak podkreślała podczas konferencji Maria Malinowska z Inicjatywy Pracowniczej, zarobki w różnych magazynach są różnicowane w zależności od przeciętnych wynagrodzeń w danym regionie (w dodatku wyliczenia prezentowane przez firmę są w niektórych przypadkach mocno wątpliwe). Podkreślała, że podwyżki, które w ostatnich latach otrzymali zatrudnieni w Amazonie, w zasadzie tylko wyrównywały inflację. Nie pozwoliły na podniesienie poziomu życia nawet najbardziej doświadczonych pracowników i mają się nijak do wkładu pracy, jaka jest konieczna do utrzymania stanowiska w Amazonie.
Drugie żądanie dotyczy systemu oceniania wydajności pracownika, tzw. feedbacków. Związkowcy chcą, by Amazon wycofał się z obecnego systemu z jego wyśrubowanymi, stale rosnącymi normami i podjął rozmowy na temat innej formy oceny pracowników. – Ludzie nie są w stanie pracować na poziomie wymuszanym przez te normy – mówił Grzegorz Cisoń, przewodniczący „Solidarności” w Amazonie. – Mamy opinię biegłych, która mówi, że praca jest źle zorganizowana, że wpływa bardzo niekorzystnie na zdrowie pracowników – sekundowała mu Malinowska. Przypomniała również, że w magazynach Amazonu w Niemczech system feedbacków został już wycofany. Ponadto pracownicy niemieccy zarabiają średnio trzy razy więcej, niż wykonujący analogiczne zadania Polacy i Polki.
Postulat trzeci to zapewnienie stabilności zatrudnienia – rezygnacja ze współpracy z agencjami pracy tymczasowej i wycofanie umów rocznych, których uzyskanie jest dziś i tak skrajnie trudne. Roman Lupiński, działacz Inicjatywy Pracowniczej, który w Amazonie pracuje, odkąd tylko koncern pojawił się w Polsce, podkreślał, że niepewność zatrudnienia to jeden z głównych problemów. Wskazywał, że sprawa osiągnęła absurdalne rozmiary – w skrajnych przypadkach ludzie dowiadują się o tym, czy utrzymają pracę, z tygodnia na tydzień.
– Firma cały czas kontynuuje politykę zwiększania wydajności, zwiększania presji na pracowników. Chcemy, by wzięli w końcu nasze argumenty pod uwagę i zmienili organizację pracy na taką, która nie będzie stwarzała zagrożenia dla pracowników – tłumaczyła działaczka IP.
– Dlaczego dalej jesteśmy tanią siłą roboczą? Wyrobnikami w amerykańskiej firmie? – pytał Alfred Bujara, działacz Sekcji Krajowej Pracowników Handlu w „Solidarności”. Warunki pracy panujące w Amazonie określił jako „nieludzkie”. Zaapelował do kandydatów w wyborach europarlamentarnych, by dążyli do zrównania warunków pracy w polskich magazynach firmy z tymi, jakie panują w Amazonie w Niemczech czy Francji.
Postulaty zostały dziś przedstawione firmie – nieuwzględnienie postulatów będzie oznaczało, że za 7 dni rozpocznie się spór zbiorowy. Związkowcy mają jeszcze nadzieję, że Amazon zareaguje na przedstawione stanowisko konstruktywnie.
Portal Strajk zapytał Marię Malinowską o nastroje panujące wśród załóg magazynów Amazona: czy ludzie są gotowi przystąpić do strajku, gdyby firma nie była skłonna do ustępstw? Czy raczej są zastraszeni, boją się utraty stanowiska?
– Sytuacja, jeśli chodzi o nastroje, zmienia się bardzo intensywnie. Także dlatego, że ludzie w tej pracy, zwłaszcza pod koniec tygodnia, są po prostu zmęczeni – tłumaczyła działaczka związkowa w rozmowie z nami. – Natomiast złość i żal z powodu sposobu traktowania są duże. Dotyczy to zwłaszcza pracowników, którzy w Amazonie są od lat. Na nich wywiera się presję, by odchodzili z pracy. Zwiększa się im normy pracy, zewnętrzna firma sprawdza, czy będąc na L4 naprawdę są w domu, przenosi się ich na gorsze stanowiska i rozdziela grupy współpracowników, które zdążyły się zintegrować i zaprzyjaźnić.
Aktywistka przyznała, że w firmie praktykuje się permanentne monitorowanie najdrobniejszych ruchów pracowników, graniczące z terrorem psychicznym. – Niestety pracownicy się do tego przyzwyczajają, wpaja się im przekonanie, że dzień pracy powinien polegać na tym, że jesteś pod całkowitą kontrolą i nawet żeby pójść do toalety trzeba najpierw pójść i prosić o pozwolenie, ewentualnie pójść bez niego i liczyć się z konsekwencjami. To jest chore, bo nie jesteśmy ani w wojsku, ani w zakładzie pracy zamkniętej.
Marię Malinowską zapytaliśmy również o to, czy Amazon nadal utrudnia działanie związków zawodowych, co zdarzało się w przeszłości. Aktywistka zaznaczyła, że sytuacja poprawiła się, ale jest daleka od doskonałości. – Cały czas mamy problem z tym, żeby prowadzić działalność w miejscu pracy. Firma chciałaby, żebyśmy prowadzili ją poza zakładem pracy, co jest absurdalne i niezgodne z ideą związku zawodowego. W innych miejscach, gdzie jest obecna Inicjatywa Pracownicza, nasi działacze mają dyżury, mogą chodzić po halach, mają szkolenia BHP, żeby mogły bez problemu chodzić po zakładzie. My nie możemy – podsumowała.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…